[Blog] Lucky Nine

Chciałem aby moje wpisy pojawiały się co miesiąc 20go – jak łatwo można sprawdzić w poprzednim miesiącu zawiodłem. Mniejsza o to, że was, ale też sam siebie, bo nawet zakładając dość odważnie, że ktokolwiek czeka na moje wpisy to w zasadzie – co mnie obchodzi? Ani was nie znam, ani mi za to nie płacą. Ale oczywiście moje zamiłowanie do nie robienia niczego znowu wygrało z chęcią bycia konsekwentnym i tworzenia czegoś konstruktywnego. Co prawda napisałem wstęp i nawet kawałek tego, co miało się przerodzić w obszerną dyskusje z samym sobą. No, ale też mi tego szkoda kasować i w zasadzie postanowiłem wam zaprezentować to co wtedy powstało.

 

Zjebałeś – przegrałeś

Długo się zastanawiałem nad tematem do nowego wpisu, musiał być fajny i kontrowersyjny. Wiadomo, trzeba umocnić swoją pozycję na rynku blogerów o M:tG w naszym kraju. W końcu konkurencji jest masa i ta masa nie śpi! Z miejsca odpada temat pisania o PTQ w Warszawie, przecież nie napiszę, że obessałem 1-3 i zdropowałem. Bo z miejsca tracę całą „fajność”. Co z tego, że turniej odwiedziło 162 graczy i była epicka walka do 3 w nocy. Potem chciałem napisać o EDH, swoim decku, formacie i ogólnie przemyśleniach. Jednak uznałem, że format jest zbyt obszerny i chciałbym się przygotować, żeby napisać coś większego. No i mało kontrowersyjny nieco ten temat, a tego nam przecież trzeba.

Słuchałem:

i stało się – natchnienie nadeszło samo: zmiana zasad odnośnie triggerów; temat ostatnio popularny na świecie i w Polsce. Do tego bardzo problematyczny i wzbudzający spore emocje.

Pewna historia pozornie ma mało wspólnego z całą aferą triggerową, ale moim zdaniem pokazuje punkt, jej istotny element – granie za przeciwnika i granie pod błąd przeciwnika. Ale za nim o tym, to kilka słów o bohaterach; pierwszym jestem oczywiście ja. Miły i sympatyczny gracz M:tG, który czasem rusza w świat, by dostać baty od pro graczy. Drugim jest człowiek o sympatycznej ksywce – Chaos. Co prawda zanim nas odwiedził był znany pod inną, a nawet imieniem. Ale każdy gracz wie, że nie może tak być, że ktoś jest znany z imienia, a nie ksywki. Dobitnie się o tym przekonałem, gdy musiałem zrobić przelew dla Qwerta i dopiero trzecia rozmowa telefoniczna mnie uświadomiła co do jego danych. Ale do rzeczy – jak powszechnie wiadomo (hehe) nasza scena dość aktywnie gra w EDH, i to właśnie EDH nadało ksywkę naszemu koledze. Na pewno każdy z was grał czasem w RPG/RTS czy choćby zajebistą serię Heroes. Otóż w takich grach dość często występują jakieś zdarzenia losowe, czasem pozytywne, czasem negatywne, coś się po prostu stało i już. Nie mamy na to wpływu i nie możemy tego zmienić, taki element… chaosu w grze. I tak właśnie grał Chaos w EDH, to on był tym elementem chaosu w naszych grach, a o jego epickich grach krążą już w naszym środowisku legendy. Chciałbym też wam przedstawić najbardziej epicką historię, jaką kiedykolwiek słyszałem w towarzystwie M:tG. Otóż zdarzyło się kiedyś tak, że we czwórkę – Ja, Dominator, Adasiek i wyżej wspomniany Chaos wybraliśmy się na pre do Olsztyna. Nie byliśmy pewni co do drogi i noclegów, ale Chaos stwierdził, że już kiedyś tam był, więc wie co i jak. Jako, że w drodze się rozmawia o wszystkim, to pociągnęliśmy nieco temat. Okazało się, że nasz kolega był tam przy okazji juwenaliów i opowiedział nam taką oto historię. Wiadomo, że juwenalia to impreza studencka i z ich okazji bardzo często uczelnie, a nawet ich wydziały wypuszczają na rynek koszulki, takie tam zwykłe T-shirty. Chaos stwierdził, że bodajże wydział architektury ma mega kozacką koszulkę i sobie taką kupi. Ale, że kosztowała ona w dniu imprezy 50zł, to szybko dał sobie spokój. Podczas koncertów koło godziny 23-24 jednak Chaos wypatrzył pewnego „typa”, który spał najebany gdzieś tam na terenie tych imprez. Fart chciał, że ten „typ” miał na sobie upragnioną koszulkę. Rozwiązanie było bardzo proste – Chaos do niego podszedł i ściągnął z niego koszulkę. Spytaliśmy, czy ktoś to widział, albo czy ktoś zareagował? Chaos odpowiedział, że owszem, stało kilka osób obok tego gościa, chyba zresztą jacyś jego znajomi, ale nie zareagowali. Po czym dodał: „Taka znieczulica w tym kraju”.

http://forums.mtgsalvation.com

http://forums.mtgsalvation.com

Zdarzyło mi się kiedyś z nim grać FNM w T2, on sterował rampą, a ja flarą. Było to jakiś rok temu. Sytuacja na stole wyglądała całkiem dla mnie nieźle, ale mój przeciwnik zagrał na stół ostatniego trolla, na którego nie miałem żadnej odpowiedzi. Posiadałem co prawda Lilianę, ale mój przeciwnik miał 6-7 landów, co istotne był w nich Nexus i dość many na aktywację. Z tym, że sam Nexus był tapnięty. Normalnie pewnie starałbym się po prostu przeciągać grę i liczyć na to, że Liliana w końcu się pozbędzie Trolla. Ale grałem akurat z nim, więc postanowiłem z kamienną twarzą odpalić -2 Liliany i czekać na reakcję. Michał, znany lepiej w środowisku, jako Dominator, obserwował grę, spojrzał na mnie jak na idiotę, po czym popatrzył na Chaosa i z miejsca wiedział na co liczę. Chyba nie mógł do końca uwierzyć, że Chaos rzeczywiście tak zrobi. Jednak siadło jak złoto i troll powędrował do grave, Michał zrobił mega facepalma i zamilkł, po chwili tłumaczeń dla Chaosa „o co kaman”, czyli: „mogłeś ożywić nexusa i go poświęcić” Chaos stwierdzi, że tak właśnie zrobi i przeniósł Trolla z powrotem do gry, a nexusa do grave. Jemu oczywiście to zagranie już nie siadło jak złoto.

Opisana sytuacja teoretycznie nijak ma się do nowych zasad, ale moim zdaniem pokazuje ważny aspekt, który wynika z tej zmiany. Mianowicie, możliwość gry pod błąd przeciwnika, a nawet grę poniekąd wymuszającą ten błąd. Trudno mi w tej chwili przytoczyć jakąś hipotetyczną sytuację, ale na pewno jest ich sporo. Może to nie jest fajne, ale moim zdaniem jest to też jak najbardziej fair. Zasady są dla wszystkich takie same i jeśli zależy ci na tym aby wygrywać, musisz pilnować nie tylko swojego przeciwnika, ale przede wszystkim siebie. Pamiętajmy, że nowe zasady odnoszą się tylko do turniejów „wyższej” rangi, gdzie z samego założenia grają ludzie, którzy już co nieco potrafią. A przede wszystkim znają zasady tej gry, a zasady są jasne. To gracz ma pilnować swoich triggerów i komunikować się w taki sposób, aby obaj zawodnicy byli pewni co do aktualnego stanu gry. Jeśli dla twojemu przeciwnikowi nie zależy na tym, aby wygrać, albo nie potrafi grać optymalnie, to dlaczego masz za to płacić przegraną?

LN cd

W tym miesiącu postanowiłem napisać krótką relację z PTQ oraz przedstawić wam deck, którym grałem, i mam nadzieję ugrać nim coś na PTQ w Olsztynie. Na początek lista:

Przy tworzeniu kierowałem się listą, która weszła do Top 8 GP:

Przede wszystkim podobało mi się to, że deck jest nieco mniej znany, a jednocześnie może przybrać naprawdę wiele taktyk oraz posiada odpowiedzi na całe meta. Oczywiście poszperałem nieco w necie, nie było tego zbyt dużo, bo deck nie jest popularny. Znalazłem zaledwie 8 list z daily na MTGO, z czego większość różniła się tylko rozłożeniem kart. Tylko jedna była bardziej interesująca, z Geistami main. Widziałem też wersję MiMa, ale absolutnie mi się nie podobała. Odwiedziłem również salwację; w temacie o decku dość aktywnie wypowiada się gość, który pilotował go na wspomnianym GP, zaczerpnąłem tam kilka inspiracji i oddałem się budowaniu talii.

Mana base: większość list gra na 26 landów, ja zdecydowałem się na 25. Wszystkie shocki bez czerwonego i 8 fetchy po nie to standard. Deck radzi sobie bardzo dobrze z zagrywaniem spelli; jedyne podwójne koszty to Liliana i Witnesska. Nie doliczam tutaj tytana i Elesh; Elesh to cel pod Gifts „combo”, a Tytan to raczej late game, choć zdarzyło mi się go szukać Giftsami. Czarna manę fiksuje Urborg, karta z której bardzo dużo wersji rezygnuje. Sam jednak uważam, że stabilność i świetne działanie z Crime’em przeważa jego słabsze strony. Dalej 3 źródła bezkolorowej; Edge i Ghost Quarter muszą być w decku, – z tytanem i Loamem bardzo szybko zmieniają się w Strip Mine. Vault to karta klucz na wiele decków. Jej świetna synergia z Soulsami, moim zdaniem, zapewnia jej miejsce w mainie. Chociaż drugą opcją jest Academy Ruins i granie Engineered Explosives. Uważam to za słabsze rozwiązanie, ale to kwestia meta i upodobań. Następnie są 4 basic landy, stanowiące cele pod patha i obronę przed Blood Moonem. Mana base uzupełniają dwa imo najlepsze man-landy w formacie, oraz Pool, którym gram nad filtrem BG.

http://shugarskull.deviantart.com/art/Elesh-Norn-317183816

http://shugarskull.deviantart.com/art/Elesh-Norn-317183816

Napieracze! Zaczynamy od podstawy talii i moim zdaniem karty absolutnie niezbędnej. Cztery razy Deathrite Shaman, ta karta w decku robi absolutnie wszystko i otwieranie jej na startowej ręce to niemal pewny keep. Rzeczą absolutnie najważniejszą jest oczywiście fixing i rampa. Drugoturowa Liliana to przemoc w formacie; jest dobra niemal na wszystko. Mniej istotne zazwyczaj są soulsy, chociaż i one otwierają drogi do prowadzenia konkretnego game planu na odpowiednie decki. Do tego dochodzi możliwość zagrania 3 turowej Iony/Elesh/tytana. A w mid/late game to engine do zabijania przeciwnika / ratowania siebie, a także najbardziej istotne przeszkadzanie przeciwnikowi w game planie. Karta jest szalenie uniwersalna i moim zdaniem jest to obecnie najlepsz karton formatu. Następnie mamy Ione/Elesh. Omawiam je razem, gdyż są to cele pod „combo” Gifts. Z Iony jestem bardzo zadowolony, jednak Elesh chętnie bym czymś zastąpił. Problemem jest, że nie bardzo jest czym. Z założenia Elesh ma być kartą na aggro decki. A w tym slocie jedyną inną opcją jaką widzę jest Sphinx of the Steel Wind, z tym, że na niektóre decki on po prostu nic nie robi, a Elesh jest jednostronnym wraciakiem i dodatkowo najlepszą przyjaciółką duszków. Dalej 2 Snapy i Witnesska, działają zawsze świetnie z Giftsami i ogólnie są bardzo dobrymi value kritami. Jedynym minusem Witnesski jest GG w koszcie, co bywa czasem bolesne. Sun Titan wydawał mi się bardzo clunky, ogólnie niepasujący do tego decku. Taki spory typ, który ma jakieś tam interakcje, ale w sumie wepchnięty do talii na siłę. I tak było do czas, gdy zagrałem kilka gier, gdzie niemal w każdej chciałem go mieć na stole. Typ w połączeniu z resztą decku jest nieopisanie dobry. Robi absolutnie wszystko co chcemy: wraca wybrane karty z grobu na rękę, niszczy mana base przeciwnika, niszczy zagrożenia przeciwnika, do tego broni i zakłada dość szybki zegar. W decku jest tyle interakcji z nim, że naprawdę trudno jest czasem wybrać najbardziej optymalne zagranie z dostępnych. Batterskull jest moim ulubionym kritem w modernie już od pewnego czasu i zawsze jakoś go upchnę do decku. Słaby jest jedynie na combo – w tych meczach grzecznie wędruje do SB. Soulsy tylko 2 sztuki, bardzo chciałem upchnąć 3 i raczej to mi się uda przed następnym PTQ, ta karta nadal jest aż taka dobra, pomimo wszystkich hate kart w meta.

Pozostałe spelle: Trzy Liliany – następna karta do zakładania clocka i kontrolowania sytuacji. Mało który deck czerpie takie korzyści z +1 ability jak my. Wyrzucanie grubasów z ręki, Soulsów czy Loama jest w cenie. Zawsze to też removal i dobra karta na combo, z którym mamy słabiej niż z aggro.

Pakiet Loam + Crime, na wszelkie comba i control decki. I izi SB out na resztę.

Tylko 2 leaki, gram nimi nad inkwizycjami. W zasadzie wolałbym inkwizycję, ale skoro mam tylko 2 sloty to wolę mieć 2 kontry niż 2 sztuki discardu. Gdybym znalazłbym dodatkowy slot to grałbym na 3 inkwizycje i zero leaków. Jednak uważam to za mało realne, bo inne karty i tak miałyby wtedy wyższy priorytet dostępu do maina.

Prawie na koniec zostaje nam 9 sztuk removalu. Z jednej strony strasznie dużo, zwłaszcza doliczając Liliany. Jednak bardzo chętnie upchnąłbym tu jeszcze Darkblasta. Nie ma go tutaj z powodu… Szamana, a dokładniej z powodu Szamanów przeciwnika, których nie sięga. Nie oszukujmy się – strata drawu i jednej tury, to nie jest to, czego oczekujemy od removalu. Chciałbym też mieć jeszcze jedną masówkę, żeby mieć opcję poszukania giftsami 3, ale żadna mi nie odpowiada. Wszelkie wraciaki i ich klony mają słaby mana koszt, czarny zenith może nie ściągnąć wszystkiego, to samo Consume the Meek. A chciałbym też, aby kosztował max 5 many.

I na koniec… Glittering Wish. Karta, którą zawsze lubiłem i uważam, że jest bardzo dobrym uzupełnieniem decku. Z powodu dodatkowego wzmocnienia największego jego atutu – uniwersalności. To główny powód, dla którego zrezygnowałem z gry moim deczywem na rzecz giftsów. Podobała mi się strasznie perspektywa grania czymś, co może przy optymalnej grze wygrać ze wszystkim i tylko moje umiejętności zadecydują o tym rezultacie. Jednak największa siła talii, to także jej największa słabość. Jest to deck bardzo w „starym stylu” – nie wybacza złych zagrań na żadnej płaszczyźnie. Jeden zły fetch po shocka/basica może zdecydować o naszej przegranej, a sprawa tylko jest poważniejsza przy operowaniu Szamanem, Lilianą czy Giftsami. Jednakże odnajdywanie właściwej drogi jest bardzo przyjemne i satysfakcjonujące. Polecam ten deck każdemu, kto lubi główkować i trzymać swój los we własnych rękach : ); odradzam go tym, którzy są niedoświadczeni oraz grającym wolno. Bo deck trzeba częściej tasować niż za czasów Caw-Blade.

SB, którym grałem na PTQ: Toolbox pod wisha – Fulminator Mage, Worm Harvest, Suprme Verdict, Maelstrom Pulse, Qasali Pridemage, Kitchen Finks, Meddling Mage.

  • 2x Duress
  • Negate
  • 2x Vendilion Clique
  • Nihil Spellbomb
  • Surgical Extraction
  • Stony Silence

Tutaj zmieniłbym klika rzeczy, zwłaszcza w toolbox pod wisha, ale zachowam to dla siebie do czasu PTQ w Olsztynie. Zresztą do tego czasu pewnie i niejedno się zmieni w main.

Przebieg PTQ

R1 vs RDW, ze splashem W

Oponent oczywiście rozpoczął od Goblin Guide, co od razu podało mi wszystkie informacje. Rzucał spalenia i castował agresywne stworki, do czasu mojej 5 tury, gdy wskrzesiłem Ionę z grobu nazywając czerwony. Zatrzymałem się na bezpiecznych 7hp i spokojnie skończyłem grę.

Druga gra była bardzo epicka, przeciwnik wystartował z Vexing Devil, za którego zapłaciłem 4 życia. W swojej turze zagrałem Shocka i z niego Szamana, który w turze przeciwnika przywitał się z Boltem. Następnie po serii wymian i spaleń sytuacja przedstawiało się następująco: Mam 5 many na stole, na ręce Ionę i Giftsy. Jest przeciwnika tura, który ma 2 landy, góra i Sacred Foundry. Suspenduje 2 Rift Bolty i kończy turę z 2 kartami na ręce. Ja mam 7 życia, przeciwnik 15 albo 13 nie pamiętam w tym momencie, zresztą nie jest to zbyt istotne. Tutaj ma do was pytanie, jeśli ktoś ma ochotę pogłówkować. Po co należy rzucić Giftsy, zakładamy, że zrobiliście sb według własnego uznania i posiadacie dowolne landy z biblioteki.

Spoiler
Rzuciłem Giftsy po: Mana Leak, Negate, Duress i Lilianę. Negate i Leak poleciały do grobu. W swojej turze zagrałem Duressa, który wyrzucił 3 Rift Bolta, a następnie Lilianę, która wyrzuciła dla oponenta Flames of the Blood Hand. A dla mnie Ionę. W turze przeciwnika dostaje 6 w pysk spadając na 1hp, i przeciwnik dobiera Relica, który usuwa mi grób z Ioną, dobiera kartę i kończy turę. Ostatecznie przeciwnik dobiera jeszcze kilka blanków, ja odpalam mu ulty Liliany zostawiając go na 1 landzie, i dobijam tytanem, którego dobrałem nieco wcześniej.

R2 vs U/W

Pierwsza gra to u mnie 1 turowy Szaman i 2 turowe Soulsy, w 3 flashback. Przeciwnik zagrywa tylko landy. Ja w swojej 4 turze atakuję tokenami i pasuje z otwartą maną. Przeciwnik zagrywa Verdykt, z końcem rzucam Giftsy po Ritsy i Ionę, w swojej zagrywam ją na biały i dobijam przeciwnika aniołkiem.

W drugiej grze przeciwnik mulli do 6, ja w swojej zagrywam Duressa, który pokazuje mi 1 land, 2 anioły, Geista i Splicera. Przeciwnik land go, a ja w swojej wish po Fulminatora. Przeciwnik missuje land dropa, ja w swojej niszczę mu 1 z landów i w zasadzie to był koniec gry.

R3 vs Duo i jego Jund.

Niestety nie pamiętam zbyt dobrze gier, nie robię podczas nich notatek i musze pisać z głowy, a że mi się nie chce to robię to zazwyczaj z opóźnieniem. Pierwsze 2 gry to wymiana zasobów, z pierwszej wychodzi zwycięsko Duo, w drugiej ja, dzięki „małemu” screw u przeciwnika. Trzecia gra to znowu mało landów u Dua, ale też dość pusto u mnie. Gra sprowadza się do krytycznego momentu, kiedy Duo ma na stolę Confidanta, 2 tokeny spiritów, Liliane na 6 counterkach i Bolta na ręce, ale tylko 2 landy. U mnie 3 landy, w tym Tar Pit, Szaman na stole i na ręce Snap, o którym Duo wie. Ja mam 18 hp, Maciej 10. W tej turze Duo zabija mi Szamana Boltem i podnosi Lilianę na 7 loyalty, na co ja odpowiadam Snapem na stół, po ataku 1 tokenem spadam na 17. W swojej turze dobieram landa animuję Tar Pita i atakuję Lilianę, a Snapem w Dua (co zresztą było błędem, bo tylko rozbija się o tokena i otwiera drogę do atakowania dla Confidanta. Inna sprawa, że myślałem wtedy już, iż ten Confidant i ataki Tar Pitem to chyba mój najlepszy plan na tą gre). Duo ściąga mnie w swojej na 14, dogrywa Ravine, podbija Lilianę i oddaje mi turę. W swojej atakuje go na 7, pomimo dobrania Decaya, który otwiera mi grę, bo może zabić Liliane/Confidanta. Uważam jednak, że musiałbym wyciąć oba zagrożenia, aby bezpiecznie prowadzić tą grę, dlatego wybieram opcję na all in Tar Pit + Confi. Duo w swojej atakuje mnie na 11, po drodze odsłania Goyfa, który ściąga go na 5. Zagrywa go, landa, Liliana na 6 i go. W swojej mam tylko 1 opcję, zbijam go do 2 Tar Pitem i go. Duo kończy grę odsłaniając następnego Goyfa. Obok stał Amp i zauważył, że Duo zjebał tą grę, powinien odpalić jak najszybciej Lilianę i podzielić mi karty: 2 landy i land + Szaman. Oczywiście wybrałbym land + Szaman, nie wiedziałem, że Duo ma Bolta, a Szaman fiksował mi manę i miałem pewność, że nie zabraknie mu paliwa. Wtedy izi Bolt w Szamana i gramy, ja mam 1 land, a Duo 2 landy, 2 tokeny i Confidanta, 18-10 w hp.

R4 vs Jund.

Nie pamiętam zbyt dobrze tych gier, wiem że pierwsza to dominacja junda przez advantage typów i szybka przegrana po mullu z mojej strony. Druga gra to ambicje junda bycia agresywną stroną, gdzie to ja miałem lepsze agrro i zatrzymałem dodatkowo przeciwnika na landach za pomocną Fulminatora. 3 gra to powtórka z pierwszej, w momencie kiedy myślałem że stabilizuję już sytuację, dostałem Helixem w twarz od junda, n/c.

R5 vs U/W Kuba.

topczyyykkkkkkuuuuuurrrrrOczywiście musiałem trafić na znajomego, z którym przyjechałem i razem nocowaliśmy. 1 gra to agrro rozdanie od U/W, i brak odpowiedniego removalu po mojej stronie. 2 gra spowodowała u mnie największe wkurwienie od lat, zaczynam z 3 landami, Duressem, Liliana, Giftsami, Snapem. Zagrywam fetcha i oddaję turę, przeciwnik Colonada-go. W swojej 2 turze zagrywam Duressa, widzę 5 landów, Dismembera i Baneslayera. Kuba mówi, że pewnie go wyśmieje za taki keep, ale ja oczywiście jestem bardzo zadowolony, wybieram Dismembera i mówię go. Kuba land-go, w swojej zagrywam Lilianę, w którą dostaję Mana Leaka. A w następnych 4 turach: Negate, Snap w Mana Leaka, Mana Leak i Negate jeszcze raz. 5 kart z czuba: Leak, Negate, Snap, Leak, Negate. W tej grze jeszcze dostaję Baneslayera, którego zresztą Kuba sam zabił, gdyż nie ogarnął, jak zagrać obok moich tokenów i Liliany, znaczy ogarnął jak już źle zagrał. A dojechały mnie tokeny z Moorland Haunta, bo dobierałem same blanki, a jak już coś innego to Kuba zawsze miał kontrę. Wreszcie się przestawiłem na plan Loam i dredge po swoje tokeny, ale przecież po zmillowaniu 15-18 kart nie było opcji żebym je znalazł. Po tej grze miałem poważne wątpliwości czy nadal chcę grać w Mtg, niby człowiek rozumie, że deck ma 60 kart i nie zawsze będziesz dobierał z niego karty, które coś robią w danym momencie. Niby też rozumiem, że konkretny układ 5 kart z czuba też może się zdarzyć, no ale kurwa RLY? SRSLY?

Dobra wystarczy już tego jęczenia jak baba.

Tak czy inaczej jestem 3-2, szanse na topa mizerne nawet jeśli pójdę 5-2, jedyne co mnie nieco pociesza to fakt, że jestem najlepszą 9 i raczej tak zostanie, bo duo ciśnie 4-1, a raczej można na nim polegać : )

R6 vs Storm

Zaczynam od szamana i gram bardzo ostrożnie, bo mam Mana Leaka na ręce i Giftsy, liczę na szybką Ione na R i przejście do SB, niestety muszę użyć Mana Leka w turze gdzie mam 4 many, i w następnej wrócić go Witneską. Nic to mi nie daje i przeciwnik zaczyna się kręcić, w pewnym momencie kiedy już szuka win condition, bo storma i many ma więcej niż dość, zagrywa Peer Through Depths. Jednak nie pokazuje mi karty, którą dobiera na rękę. Dostaje za to game loosa i przechodzimy do gry 2. Mam bardzo dobrą rękę z 2 Szamanami, 2 landami, Lilianą, Giftsami i Duressem. Jednak to bardzo szybko się zmienia w słabą rękę, gdy mój przeciwnik zagrywa przed grą Leyline of Sanctity. Jedyną opcją zostaje niszczenie ręki dla opa za pomocą liliany i ciułanie dmg przez szamanów, plan idzie całkiem znośnie. Do momentu, gdy przeciwnik zagrywa Pyromancer’s Swath i Grapeshota ze storem 5, ubija mi Lilianę i 2 Szamanów (ja byłem na bezpiecznych 19hp). Jednak już do końca gry przeciwnik nie może uzbierać odpowiedniej mieszanki kart, a ja już w swojej turze zagrałem szamana nr.3, który pomału skończył grę.

R7 vs 5c Flames.

Deck powstał nie dawno, opiera się o synergię Nobla i Geista, no i zagrywanie tego Geista w 2 turze. Do tego masa spaleń z wisienką na torcie w postaci Tribal Flames. W late game Elfik z cascadą po Goyfa. Jest też obv Szaman, tyle że on nie jest taki dobry z Geistem. Ogólnie deck jest skrajnie agresywny i nigdy nie warto się z nim ścigać. Dzień wcześniej grałem z Lisem na FNM, który też grał czymś podobnym, bo przecież nie zagra net deckiem :D. W ostatniej grze skarcił mnie strasznie, zagrał mi Izzet Staticastera. Akurat, gdy stabilizowałem sytuację Soulsami + flashback. Zabolało. Z początku tylko ich śmiech i mój ból. Ale po namyśle to jest teraz niezła karta w modernie, do SB idealna. Jeśli ktoś może generować łatwo taką manę to polecam, choćby do mojego deczywa, który prezentowałem tu wcześniej. A przecież i Fafal grał czymś podobnym i został Top1.

Ale do tematu, przed meczem w standingach byłem druga 12, za moim obecnym przeciwnikiem. Spytał grzecznie przed grą, czy mu nie podam gry, bo ma szanse na Top 8. No, ale jeśli on ją miał, to ja też jeśli z nim wygram, chociaż z listy wynikało już, że musiałby stać się jakiś skrajny cud. Podszedłem, więc do rundy na luzie, z nastawieniem na dobry magic. Bardzo żałuję, że nie poprosiłem kogoś o zrobienie FM, bo gry były naprawdę fajne, a ja nie jestem oczywiście w stanie ich odtworzyć teraz z głowy. Cóż i tak pewnie nikomu by się nie chciało. Pierwsza gra, to brak geista u przeciwnika i dużo removalu u mnie, nieco po przepychania się tokenami. Następnie Wish po Finksa, myślałem nad robakami, albo Fulminatorem. Postanowiłem jednak zagrać ostrożniej i się opłaciło, bo jak się okazało dla przeciwnika, brakło bardzo mało żeby dopalić mnie z ręki. Jednak od tego momentu to moja spokojna stabilizacja i powolne ataki, które sprowadziły przeciwnika do 0.

W drugiej grze przeciwnik keep 1 landa, ale za to z 3 Noblami i Geistem. Jednak ja spokojnie się broniłem tokenami i removalem. Z nadzieją Giftsów w Elesh, niestety po drodze ją dobrałem i mój plan musiał się zmienić. Co prawda miałem nadal tokeny z soulsów oraz Vaulta na stole, niestety nie miałem many żeby zagrywać spelle i używać landa. Po value Giftsach doszedłem do 5 many na stole, Elesh i Snap na ręku + 2 landy. U przeciwnika pojawił się 3 land, wcześniej już były 3 Noble i Geist + 3 karty na ręce. W hp było 12-14. Atak Geistem 5/5 i anioł, odpowiedziałem Snapem w Path to Exile i blok Geista. Po czym zagrywam Patha w Snapcastera, tutaj mój przeciwnik chwilkę pomyślał, i się zgodził. Moim zdaniem dziwna decyzja z jego strony, możliwe, że nie znał dobrze mojego decku. Ale raczej tak nie było, bo po grze stwierdził, że ma dobry MU z moją talia. Możliwe też, że brakowało mu 1 spalenia, do wypalenia mnie z ręki, gdy spadnę na 8, ale wtedy czemu nie zabił Snapa przed blokiem i nie wbił się za dodatkowe 5? Możliwe oczywiście, że miał jakieś blanki, ale co? Zagrałbym niemal wszystko z jego talii, z wyjątkiem 2 Geista, Soulsów i Goyfa. Bo to izi post combat. Tak czy inaczej, Path zrampił mnie do 6 many, przeciwnik zagrał chyba jeszcze Soulsy (nie jestem tego pewien) i powiedział „go”. Z mojej strony izi siódmy land i Elesh, która zostawiła przeciwnika na 3 landach i zabiła wszystkie jego krity. Jednak to nie był koniec gry, Elesh dostała Patha a przeciwnik zagrał Goyfa. Nie miał więc jednak 2 Geista. Dobrałem removal, a następnie Crime/Punishment, który pożyczył z grobu przeciwnika Geista, a ten spokojnie zjechał przeciwnika do zera, a mnie z pomocą Vaulta przywrócił na 20 żyć. W ostatniej swojej turze, przeciwnik chyba coś dobrał i myślał nad możliwościami, pokazałem mu więc Negate i Mana Leaka, które siedziały na mojej ręce.

GG.

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (