Hexproof w pauperze – ligowy raport

Opisałem ostatnio jak działa GW Hexproof w pauperze. To był tekst wprowadzający dla graczy, którzy mają ochotę zacząć przygodę z deckiem. Polecałem bogles, bo to dobry deck na aktualne meta, ale w kwestii match upów bazowałem na wrażeniach, a nie na twardych danych.

Teraz mogę jednak przedstawić raport z ligowych gier z paroma cyferkami, który nie tylko pokaże, w czym aury były faktycznie dobre, ale i przy okazji podsumuje moje ostatnie trzy miesiące pauperowego meta. I choć ostatnio wydanym dodatkiem jest Eldritch Moon, to tak naprawdę pauper nadal jest pod wpływem Eternal Masters i Peregrine Drake’a, który przynajmniej do Kaladeshu będzie rzucał na format swój cień.

Nieprzyjazne meta

peregrine-drake-vs-hexproofI od Peregrine Drake’a warto całą tę opowieść zacząć, bo to on umożliwił hexproofowi i innym agresywnym konstrukcjom mocniejsze zaistnienie w meta. Drake wyciął z meta czarne decki oraz grindujące midrange’e i kontrole (jak UB Teachings). Wszystko przez to, że w miarę regularnie pozwala na skręcenie comba w tej 5-7 turze. To szybciej niż Tron czy Jeskai Kitty mogły się rozkręcić. To także efektywniej niż Mono Blacki z Merchantem, które dodatkowo musiały zmagać się z removalem i CA, wypełniającymi decki na Drake’ach. Talie te naturalnie ograniczały skuteczność agresywnych konstrukcji. Kiedy zniknęły, szybkie aggro decki rzuciły się ne meta jak pies zrywający się z łańcucha w pogoni za kotem. To zaś wpłynęło na detronizację niebieskiego Delvera, będącego spoiwem całego formatu. Delver był deckiem umiejscowionym w centralnym punkcie meta i po tym jak najpierw oberwał banem w Cloud of Faeries, a potem w grę wplątał się Drake, znalazł się na straconych pozycjach. Jego piloci jeszcze się nie zdążyli dostosować, choć powoli to się zaczyna zmieniać – do mainów wrócił Daze (zwiększenie się dostępności tej karty po Eternal Masters też miało znaczenie), a niektóre talie zaczęły korzystać z Cloudfin Raptorów, stawiając na bardziej agresywne podejście.

Rzecz jednak nie tylko w tym, że balans w meta przechylił się w stronę aggro konstrukcji, a Drake wytrzebił wolniejsze talie. Pauper jest formatem o ograniczonej skuteczności removalu. Ten instantowy istnieje, ale nie każdy archetyp ma wystarczająco dużo odpowiedzi tego rodzaju. W chwili gdy Drake wchodził w meta, jednym z ważniejszych removali było Journey to Nowhere. W wolniejszym meta, które nie wymaga natychmiastowej reakcji na Drake’a, to dobra karta. W posteternalowym środowisku enchant mógłby uchodzić jednak za ramotę, symbol starego meta, które było zdecydowanie bardziej interaktywne. Meta z Eldritch Moon ewoluowało w stronę formatu, w którym piloci decków coraz chętniej układają pasjanse, nie przejmując się specjalnie tym, co zagrywa przeciwnik i nie wchodząc z nim w szczególne interakcje. Dowód? Rosnąca popularność decków takich jak Stompy, Hexproof czy Izzet Blitz, nie wspominając o UR Drake’u, który choć ma removal, to i tak w pewnym momencie po prostu robi swoje. Zresztą, nawet Affinity można by tu dorzucić, ale ten deck akurat tak mocno się nie zmienił – combo Atog/Fling zawsze w nim było jako dodatek i od dawna to był istotny element meta.

Wszystko to sprawiło zaś, że pauperowcy zaczęli narzekać. Skądinąd słusznie, bo Drake zdominował meta, przynajmniej statystycznie. Z tą jego skutecznością bym jednak szczególnie nie przesadzał, głównie z dwóch powodów – niepełnego obrazu meta (Wizardzi nie publikują wszystkich decków 5-0, na których opierają się analizy meta; nie ma też istotnych decków na 4-1) i tego, że przynajmniej UR Drake jako deck jest w miarę uczciwy. Można go wykontrować. Można mu Drake’i spalić. Można być od niego szybszym. Problem z Drake’iem nie leży w tym, że jest tak bardzo potężny i niepokonany. Problem polega na tym, co on zrobił z meta i jak bardzo je zmienił. Z tego punktu widzenia ban Drake’a wraz z Kaladeshem na pewno przyniósłby ożywienie w meta i je nieco uzdrowił. Nie sądzę jednak, aby powrót do czasów sprzed Eternal Masters był możliwy, a nawet jeśli, to minie trochę czasu zanim meta znowu się zbalansuje i przywróci Delvera na piedestał, dając przy okazji szansę wolniejszym konstrukcjom.

Tak czy siak, Drake nie jest wcale taki straszny. Zaraz się o tym przekonacie. Warto tu jednak, abym podkreślił, że Drake – poprzez opisany powyżej wpływ na meta – pomógł aurom powrócić do roli talii Tier 1 i to w dużej mierze dzięki niemu Hexproof stał się niezłym wyborem do grania.

Mój Hexproof – background, deck i side

Sam zresztą najpierw za tego Drake’a się zabrałem, nie do końca jeszcze rozumiejąc, o co w nim chodzi. Efekty były przeciętne. Parę wygranych, parę przegranych, ale raczej na zero lub lekko w plecy niż do przodu. Drake nieźle radzi sobie z wieloma deckami, ale jest zbyt pasywny w pierwszych turach. Jego mirrory też nie należą do tego, co w Magicu lubię. Dałem więc sobie spokój i zacząłem szukać innego decku. Do affinity nie chciałem wracać. Ta talia jest niestabilna i czasem przegrywa sama ze sobą. Czasem potrzebuje comba, które nie dochodzi. To silny deck, ale nie dla mnie na ten moment. Zastanawiałem się nad Stompy, ale spasowałem, bo musiałbym sporo kart dokupić – więcej niż budżet jaki miałem na zabawy z pauperem. Drugą talią, którą brałem pod uwagę, był Hexproof. Tu też musiałem zrobić inwestycję, ale już mniejszą. Ponadto, wykorzystywałem tu okazję jaką dała obniżka kart z Eternal Masters. Poza tym, chciałem spróbować tego archetypu od jakiegoś czasu, a do tego łatwo mnie dymał, gdy grałem Drake’iem. W gruncie rzeczy to chyba ten przedostatni argument był dla mnie jednak najważniejszy (czyli chęć spróbowania zabawy z boglami).

Zresztą, liczy się tylko to, że tymi aurami zacząłem regularnie walczyć w 2-manach, a później w ligach, a zaowocowało to tym artykułem. Jakiś czas po jego napisaniu zabrałem się za rejestrowanie wygranych i przegranych, grając w zasadzie przez cały czas bez większych zmian czymś takim:

Main został opisane w poprzednim tekście. Nie zmieniałem w nim nic, bo nie czułem ku temu jakiejś szczególnej potrzeby. Nie powiem jednak, że jest to jakoś szczególnie optymalny spis. Radzi sobie jednak wystarczająco dobrze iw tej chwili nie widzę celu w ewentualnych modyfikacjach. Mógłbym dodać ze 2 Khalni Garden, ale w sumie po co – taplandy czasem psują krzywą i opóźniają o turę. Mógłbym wstawić Plainsa (czasem potrzeba) za Foresta i dodać jakieś Evolving Wilds, ale to trochę jak z Ogrodami. Mógłbym ograniczyć liczbę Gnarlidów do 2 i dodać Umbry albo inne enchanty lub jakieś Manamorphose, ale nie mam wrażenia, aby to jakoś szczególnie miało cokolwiek w działaniu decku poprawić.

Co innego sideboard. Nie chciałem zmieniać w czasie grania lig do tego tekstu, ale przestało mnie bawić przegrywanie niektórych MU i lekko go zmodyfikowałem w stosunku do pierwotnego wyglądu. Karty w sideboardzie służą mi do:

  • Electrickery <- na decki idące szeroko; chodzi tu przede wszystkim o soul sisters, white weenie i elfy. Powiedzmy sobie szczerze – z elfami to i tak niewiele pomaga, ale to i tak lepsze niż nic. Nie każde WW korzysta też ze stworków 1/1. Niektórzy gracze wkładają ją także na mirrora, ale to mi się średnio podoba. I chociaż ostatnio nie korzystałem z tego zbyt dużo, lepiej się czuję mając tę kartę w sideboardzie.
  • Lifelink <- na wszelkie talie, z którymi będę się ścigać lub w których liczba punktów życia ma znaczenie – od Affinity po UR Drake’a, któremu te parę punktów życia, jeśli rozkręci combo, nie zrobi wielkiej różnicy co do wyniku, ale utnie te parę dodatkowych sekund, co przy niektórych graczach ma jednak spore znaczenie, bo nie każdy patrzy na zegar.
  • Relic of Progenitus <- na Drake’i, choć czyszczenie grobu jest połowicznie skuteczne przeciw nim, a także wszelkie inne decki grające na grobie lub wykorzystujące czary z flashbackiem lub wracaniem z grobu; głównie czarne decki jak MBC, Tron.
  • Young Wolf <- praktycznie na każdy MU, w którym a) chcę blokować b) chcę mieć ochronę przed Electrickery c) chcę się bronić przed sac removalem, przede wszystkim w czarnych deckach d) chcę obniżyć krzywą. To zaś oznacza, że wsadzam je na Stompy, Affinity, Bogle, UR Drake’i, Trony, MBC, elfy, Izzet Blitza… ok, może trochę przesadzam, ale to naprawdę wszechstronna i przydatna kreatura.
  • Gleeful Sabotage <- głównie na mirrora, a także czasem na decki, w których artefakty są istotne – bywa, że urwie grę tronowi, odcinając go od kolorowej many, zniszczy kluczowy land w Kuldotha Jeskai albo pozbędzie się Bonesplittera. Generalnie jeśli oponent gra groźnymi artefaktami i enchantami, to warto wsadzać. Paradoksalnie niekoniecznie na affkę, choć zdarza mi się z tego korzystać i tam. Powodem jest to, że z Affką się chcę ścigać i nie ma czasu na niszczenie jej artefaktów. Jak się wysypie, to się wysypie i Sabotaż nie pomoże, ale fakt faktem – czasem się przydaje.
  • Llanowar Knight <- wyłącznie na czarne decki – od MBC przez UB Delvera po UB Teachings.
  • Ray of Revelation <- na mirror. Czasem na Trona i decki, które grają Curse of the Bloody Tome czy Circle of Protection: Green.
  • Standard Bearer <- głównie Stompy i Mirror, ale ta karta sama wygrywa w obu MU. Jeśli opp nie ma jak się pozbyć Bearera, a przeciętny deck nie ma, lub nie jest w stanie wystawić własnego, to gra się kończy naszym winem. Ta karta działa na te talie jak Circle of Protection: Red na burna albo Blood Moon na niektóre modernowe decki.

young-wolf-w-sb-hexproof-decku

Nie oznacza to jednak, że sideboard jest już w pełni ukształtowany. Nie jestem zadowolony do końca z Relica, ale trudno go właściwie ruszyć. Najmniej przydatne są w tej chwili Knighty i tu pewnie powinienem je wymienić na dodatkowego Standard Bearera i Flaring Pain. Zamiast Bearera mógłby wpaść też kolejny Ray, albo drugi Flaring Pain albo jakiś inny secret tech na dziwne decki. Gdyby bardziej rozpanoszył się Delver, mógłbym pomyśleć nawet o Scattershot Archerach. Opcje są, do Kaladeshu nie będę jednak kombinować za mocno, bo jeśli okaże się, że Drake’a zbanują, to meta znowu zostanie wywrócone do góry nogami i trzeba będzie szukać nowej talii lub przebudowywać aktualny spis.

Hexproof – ligi, rezultaty i matchupy

Nie wiem, ile mogę mieć rozegranych w tej chwili gier tym deckiem. Możliwe, że między 200-300 meczami. Może mniej, może więcej. Trudno ocenić. Na pewno jednak mam zarejestrowane wyniki ze 100 meczy, czyli 20 lig. Z tego wygrałem 67 meczy, a przegrałem 33. Match win mam więc na poziomie 67%. Z grami to wygląda trochę gorzej – 155 wygranych i 96 przegranych daje w sumie niecałe 62% Game win. To na pewno element do poprawy, zwłaszcza że część przegranych spowodowana była złymi decyzjami (zwłaszcza co do mulliganowania), złym samopoczuciem, etc. Zakładając, że grałbym optymalnie za każdym razem, to te 10-20% meczy i gier powinienem mieć jednak dodatkowo na plus. Tak się jednak nie da. Błędy i serie, w których przegrywamy wszystko z każdym, muszą się zdarzać. Myślę jednak, że Match win na poziomie 67% to całkiem przyzwoity wynik i też bez przesady w żadną stronę pokazuje jaki potencjał tkwi w tej talii.

W sumie wyszło na to, że przez ten czas, w którym rejestrowałem wyniki, zrobiłem:

  • trzy ligi na 5-0;
  • sześć lig na 4-1;
  • siedem lig na 3-2;
  • trzy ligi na 2-3;
  • jedną ligę na 1-4.

Jak by nie patrzeć, to jednak wychodzi na plus, chociaż do końca nie jestem zadowolony. Wiem bowiem jak te gry wyglądały i gdzie popełniłem błędy. Nie będę jednak narzekać, bo jest nieźle. Jak to jednak wyglądało w konkretnych matchupach?

Od razu wypada powiedzieć, że w wygranych i przegranych liczby podane w nawiasach to wygrane i przegrane gry, podczas gdy poza nawiasami są mecze. Reszta powinna być czytelna. Od razu też chciałbym podkreślić, że 100 meczy rozrzuconych po kilkunastu MU, to nie jest wystarczająco duża próba, aby te cyferki uznać jako coś wiążącego, jeśli chodzi o skuteczność hexproofa z danym archetypem. Gdybym rozegrał co najmniej 50 gier z każdym z decków, to co innego. Można by mówić o jakichś reprezentatywnych wynikach. Ale i tak jakieś wnioski z tych moich 100 lig każdy będzie mógł sobie wyciągnąć.

Hexproof vs Affinity

  • Liczba meczy: 11
  • Wygrane: 7 (16)
  • Przegrane: 4 (13)
  • Match win: 63,64%
  • Game win: 55,17%

Potwierdziło się, że Affinity to wyrównany matchup. Nie widać może tego tak bardzo w liczbie wygranych meczy, ile w liczbie gier. Wypada mi podkreślić, że tam, gdzie nie udało mi się wygrać pierwszej gry, miałem mocno pod górkę. Miałem tylko 2 wyniki 2-0 oraz 2 razy 0-2. Cała reszta to było 2-1 lub 1-2. Ze względu na to jak bardzo wyrównany to MU, bogles bolą wszelkie mulligany. Do szóstki jeszcze nie jest tak źle. Przy piątce różnica bywa już mocno zauważalna.

Muszę podkreślić, że istnieją różne warianty affki. Ten, który mi najwięcej problemu sprawił, korzystał z Disciple of the Vault. Nieprzyjemny był też biały z Auriok Sunchaserami. W tych bardziej klasycznych największym zagrożeniem był Atog i jego combo. Zresztą, nie musi być combo. Sytuacja, w której opp zagrywa 2 Atogi w jednej grze, rzadko kończy się dla nas dobrze, bo trudno blokować, a bez Silhana Ledgewalkerki nie bardzo nawet jest jak się ścigać.

Aury bardzo chcą w tym MU wygrać pierwszą grę i bardzo chcą zaczynać. To, kto tu jest pierwszy, ma duże znaczenie dla tempa partii. Do najtrudniejszych kart z jakimi się trzeba zmierzyć należą: Serene Heart, Ray of Revelation i Krark-Clan Shaman. Trzeba też uważać na Electrickery. Wygrywa się szybką agresją i dodawaniem sobie życia z Lifelinka czy Armadillo Cloak. Ethereal Armor z Rancorami też bywa bardzo pomocne, bo powstrzymuje wraże 4/4 przed atakami. Na battlefieldzie może przy tym dochodzić do stagnacji, gdy ani opp nie może zaatakować, ani my. On ma sporo kritów, my mamy Voltrona. Zabawa kończy się w chwili, w której jeden z graczy pierwszy dociągnie Atoga lub Ancestral Mask albo inną kartę, która pomoże w przełamaniu sytuacji.

pwr-atog-by-randy-asplund

source: http://randyasplund.com/pages/cards/magic10.html

Z bardziej anegdotycznych rzeczy – raz opp zagrał mi w jednej grze 4 Thoughtcasty, po czym przygrzał mi z Atog-Flinga. Innym razem nie dość, że zobaczyłem Atog-Flinga, to jeszcze się przeciwnikowi trafiły trzy Galvanic Blasty w ręku. W takich sytuacjach niewiele można poradzić.

Hexproof vs Tron

  • Liczba meczy: 5
  • Wygrane: 2 (7)
  • Przegrane: 3 (8)
  • Match win: 40,00%
  • Game win: 46,67%

Tu włączyłem dwie wersje decku – (umownie) temurową i bantową, głównie ze względu na to, że nie miałem okazji zbyt często na tę talię trafiać. Nadal są ludzie, którzy grają tym archetypem, ale nie ma ich wielu. Na grającego tą drugą wersją miałem nawet (nie)szczęście trafiać dwa razy. Choć dysponuje kartami z każdego koloru, to zaliczyłem go jako banta ze względu na większe wykorzystanie białego. Być może z nim bym nawet raz wygrał, ale przy stanie 1-0 dla mnie zagrałem Ethereal Armor na świeżo wstawionego bogle’a, chcąc uniknąć burna w wilka lub Chainer’s Edicta. Zbyt ostrożna gra skończyła się tym, że opp dostał szansę na dobranie odpowiedzi i dobrał, wybronił się, ja przegrałem i przegrałem też trzecią grę, bo Ulamog’s Crusher. A właściwie dwa plus Haunted Fengraf. Najgorsze w tym MU jest CoP: Green i Serene Heart, którym czasem decki te też grywają. Electrickery i Edykty da się obejść. Trzeba się więc umiejętnie sideować, ale gdy nie ma dostępu do spisów, Tron działa trochę jak rogue deck – trzeba zgadywać, co opp może mieć na nas i czasem będziemy się mylić. Raz to będzie Ray of Revelation, które wiele nie robi. Innym razem będzie to Serene Heart, które karci za wysypywanie się z enchantów i wokół którego trudno grać, bo dla aur w tym MU liczy się tempo. Niektóre wersje Trona są trudniejsze, inne mniej. Jedne mają Pulse of Murasa, drugie nawet Haunted Fengraf pogardzają. Tak czy siak, to nie jest taki zły MU jak by to wyglądało z moich z nim spotkań w czasie tych 20 lig.

Hexproof vs Burn

  • Liczba meczy: 12
  • Wygrane: 10 (22)
  • Przegrane: 2 (11)
  • Match win: 83,33%
  • Game win: 66,67%

Charakterystyczną rzeczą jeśli chodzi o burn jest to, że tylko trzy razy na dwanaście gier udało mi się oponenta pokonać bez straty gry. W pozostałych wypadkach zawsze było 2-1. Nawet te dwa wypadki, gdy przegrałem, to było 1-2. To pokazuje, że mimo tego iż to dobry MU, nie należy go lekceważyć i zwłaszcza gdy opp jest na play, to może być problem i może on być od bogli szybszy. Szczególnie irytujący jest tu Thermo-Alchemist. Ta kreatura daje burnowi zasięg, którego wcześniej nie miał, zwłaszcza przy dwóch w stole. Do tego blokuje nasze bogle bez trample’a i nałożonych enchantów, co wystarczająco spowalnia nas i pozwala archetypowi nas dostrzelić. Kluczowe w tym MU są więc dwa keywordy – trample i lifelink.

A te dwie przegrane? Właśnie przez Alchemika, a do tego w czasie, gdy miałem serię przegranych ze wszystkim i wszystkimi, gdzie na 15 meczy wygrałem tylko 6.

Hexproof vs Hexproof

  • Liczba meczy: 7
  • Wygrane: 4 (10)
  • Przegrane: 3 (8)
  • Match win: 57,14%
  • Game win: 55,56%

Rozegrałem w tych 20 ligach tylko siedem gier z innymi bogle’ami, ale wydaje mi się, że w miarę dobrze powyższe statsy obrazują ten MU. Jest bardzo wyrównany, a sporo zależy od doświadczenia gracza, tego kiedy wystawi Ancestral Maska i czy posiada Standard Bearera. Raz zdarzyło się, że Bearera miałem i ja, i przeciwnik. To było zabawne i oczywiście zadecydowała Maska. Taki to MU. Raz tylko zaskoczyło mnie użycie Electrickery przez przeciwnika. Nieszczególnie podoba mi się tu ten tech, ale muszę przyznać, że podziałał.

Hexproof vs Delver

  • Liczba meczy: 4
  • Wygrane: 1 (5)
  • Przegrane: 3 (6)
  • Match win: 25,00%
  • Game win: 45,45%

Cztery gry to niewiele. Część z nich ponadto miała miejsce, gdy miałem tę dużą serię porażek. Raz mnie oponent zaskoczył buildem z Cloudfin Raptorami. Co więcej, gry były bardzo wyrównane, długie i zaciekłe. To nie jest łatwy MU, zwłaszcza gdy delverowiec jest na play. Trzeba uważać na Daze’y, a trudno czasem grać wokół nich. Dlatego ważny jest bogle w pierwszej i aura (lub dwie) w drugiej, byle nie Rancor, bo ten niewiele robi. CA przeciwnika (np. z Ninja of the Deep Hour) jest mniej istotne, gdy mamy na stole voltrona, ale czyni grę nie do wygrania, gdy jesteśmy do tyłu. Powyższe statsy nie są reprezentatywne, ale co mogę podkreślić, to że sam MU wymaga dużo skilla i trochę szczęścia.

Hexproof vs Elves

  • Liczba meczy: 3
  • Wygrane: 1 (3)
  • Przegrane: 2 (5)
  • Match win: 33,33%
  • Game win: 37,50%

Fakt, że zmieniłem nieco sideboard w czasie zapisywania wyników lig, dodając Electrickery, wynika w dużej mierze z irytacji tym MU. Ta jedna wygrana przytrafiła mi się, gdy już miałem tego sweepera jako opcję, ale nie nadarzyła się okazja do jego przetestowania, bo nie doszedł. Wygrałem zaś chyba tylko dlatego, że albo opp nie był najlepszym graczem, albo miał tak dużego pecha. Nie dość, że mulliganował do 5 w bu grach, to jeszcze nie wystawiał kluczowych zagrożeń w tym MU i miał złe zagrania. A i tak się napociłem, wygrywając ten mecz 1-2.

Hexproof vs Grixis Alchemist (aka Grixis Delver)

  • Liczba meczy: 2
  • Wygrane: 2 (4)
  • Przegrane: 0 (0)
  • Match win: 100,00%
  • Game win: 100,00%

Lubię ten deck. Jest irytujący, ale go lubię. Jeśli nie mieliście okazji go poznać, to zagrajcie nim. Jego pilotowanie musi być fajne. Zabija go jednak lifelink i z perspektywy bogli to taki gorszy delver/burn, ale z Gurmag Anglerami. Coś bardziej agresywnego niż UB Delver (bo palenia i cantripy), ale nie aż tak niebezpiecznego (bo nie ma aż tylu edyktów i kontr). Chociaż przy 2 alchemikach może w jednej turze spokojnie te 15-20 obrażeń zadać dzięki dociągom kart i paleniom. Jak w wypadku burna, kluczowe jest tempo, trample i lifelink. Te statsy powyżej są jednak przesadzone, ale chętnie zobaczyłbym 100% i w grach z pozostałymi archetypami.

Hexproof vs RDW, Goblins

  • Liczba meczy: 3
  • Wygrane: 3 (6)
  • Przegrane: 0 (2)
  • Match win: 100,00%
  • Game win: 75,00%

W obu wypadkach są to decki do siebie podobne i w obu wypadkach jest adekwatne i istotne to samo, co przy burnie. Tu jednak dodatkowo oprócz lifelinka i trample’a ważny jest też first strike z Ethereal Armor i niezbędne są dodatkowe Young Wolfy do bloku. Trzeba spowolnić przeciwnika na tyle, by samemu móc przejść do ataku, a tempo jest chyba jednak szybsze jak w burnie (a przynajmniej robi większe wrażenie, bo widzi się zagrożenia w stole). Poza tym niewiele jest do dodania.

Anegdotycznie może tylko wspomnę, że jeden z oppów miał mnie na widelcu. Byłem na 6 życiach, wytapowany, a w stole kreatura z dwoma Armadillo Cloakami. Skrewiłem, bo zamiast Cloaka powinienem był zagrać stwora do bloku. Za późno się zorientowałem (czyt. w chwili zagrywania). Opp miał zaś 4 miśki i… nie zaatakował nimi! Cloak widać miał na tyle silny efekt psychologiczny, że przeciwnik zapomniał, że bez first strike’a życie doda się po obrażeniach, a nie w czasie ich zadawania. Nie powinienem był tego wygrać, ale przecież nie będę narzekać.

Hexproof vs MBC

  • Liczba meczy: 5
  • Wygrane: 5 (10)
  • Przegrane: 0 (2)
  • Match win: 100,00%
  • Game win: 83,33%

Co ja mogę powiedzieć? Statsy mówią same za siebie. O ile 5 meczy to mało, to 10 wygranych gier na 12 jednak już o czymś świadczy. Właściwie to cztery mecze, bo wliczyłem tu też Mono Blacka zabrudzonego czerwienią (Bolty, Terminate’y i inne takie paskudztwa), ale zasada jego działania była taka sama, więc jednak się tu znalazł. Ten MU powinien być jednak bardziej w stronę MBC. Myślę, że częściowo powodem tu jest kwestia odpowiedniego buildu. Nie widziałem za dużo discardu. Nie widziałem też za bardzo rzeczy takich jak Pestilence, który w połączeniu z edyktami powinien boglom uprzykrzać życie mocno. Może miałem dużo szczęścia, chociaż gracz z Bottle Gnomes całkiem nieźle sobie radził.

Hexproof vs UB Teachings

  • Liczba meczy: 2
  • Wygrane: 0 (2)
  • Przegrane: 2 (6)
  • Match win: 0,00%
  • Game win: 33,33%

Tu kolejny przykład na to, że mała próba nie obrazuje w pełni rzeczywistego charakteru MU. Chociaż też muszę przyznać, że trafiłem na dobrych graczy, miałem słabe ręce i drawy, a oponenci walczyli tą – moim zdaniem – lepszą wersją Teachingsów, które nie rozdrabniają się i nie bawią w zagrywanie stworów, skupiając się na Evincar’s Justice i Curse of the Bloody Tome jako winconach.

mystical-teachings-mtg-vs-hexproof

Hexproof vs Jeskai Kitty

  • Liczba meczy: 3
  • Wygrane: 3 (6)
  • Przegrane: 0 (0)
  • Match win: 100,00%
  • Game win: 100,00%

Kolejny deck, który powinien ze mną wygrywać, bo ma dostęp do kart, które aury bolą. Ma też CA, które powinno pozwalać tej talii na ich dobieranie w odpowiednim czasie. Tymczasem wynik 100% i sześć wygranych gier na 3 mecze bez nawet jednej porażki… nie wiem co się tu dzieje. 3 mecze to jednak nie jest dużo. Może też gracze byli nieprzygotowani. Pewnie taka sama anomalia jak w wypadku teachingsów.

Hexproof vs Stompy

  • Liczba meczy: 9
  • Wygrane: 6 (13)
  • Przegrane: 3 (9)
  • Match win: 66,67%
  • Game win: 59,09%

Stompy to bardzo dobry MU, głównie za sprawą Standard Bearera. Patrzenie jak oppowi ta cała agresja rozpada się w proch jest jedną z przyjemniejszych rzeczy, jakie w graniu aurami można doświadczyć. Stompy jest naprawdę silnym deckiem, ale bezradność jaką Bearer wywołuje… nie wiem, może to niezdrowe uczucie, ale tak to działa. A przegrane? Cóż, nie zawsze Bearer wejdzie w porę. Na rozdania: Vault Skirge +2 Rancory niewiele można poradzić, a jak opp jest na play, to Bearer niewiele zrobi. Bolą też mulligany, bo wbrew wynikom to jest dość wyrównany i stresujący MU. Stompy jest bardzo agresywne. Poza tym dysponuje Serene Heartem, Natural Statem i Gleeful Sabotage, synergizującym z Nettle Sentinelami. Spore wrażenie zrobił na mnie także tech z Wild Mongrelami, które w połączeniu z Quirion Rangerami bardzo fajnie wykorzystują landy jako paliwo do podkręcania tempa. Dodać do tego należy niskie CMC spellów oraz Rancory i Mongrel staje się bardzo skutecznym narzędziem naporu.

Hexproof vs Izzet Blitz

  • Liczba meczy: 8
  • Wygrane: 4 (10)
  • Przegrane: 4 (9)
  • Match win: 50,00%
  • Game win: 52,63%

I kolejny MU, który okazał się być mocno wyrównany. Patrząc po statystykach, najbardziej ze wszystkich. Im lepszy gracz, tym tu trudniej, a trafiałem na tych, co regularnie robili 5-0. Chociaż trochę szczęścia też im się czasem zdarzało – 3 Delvery + Apostle’s Blessing na Kiln Fienda, czyli tyle, ile trzeba było, aby mnie zabić. I to turę przed tym, jak ja mojego przeciwnika zabijałem. Z tym MU tak to zresztą właśnie jest – jeśli przegrywamy, to niemal zawsze turę przed tym, jak sami byśmy zabijali. Tu kto jest pierwszy i kto wstawi stwora najpierw, jest ważne. Ale nawet lifelink z Armadillo Cloaka nie zawsze rozwiązuje sprawę. Ta talia może zadać i 40 obrażeń w jednej turze, więc nie można się czuć bezpiecznie z wysokim poziomem punktów życia. Z ciekawszych techów jeden z oppów użył przeciwko mnie Echoing Truth, co akurat wtedy nie miało przełożenia na wynik meczu, ale było zaskakujące.

Hexproof vs White Weenie

  • Liczba meczy: 3
  • Wygrane: 2 (5)
  • Przegrane: 1 (3)
  • Match win: 66,67%
  • Game win: 62,50%

Są dwa rodzaje White Weenie. Jeden z decków idzie w tokeny i ten jest trudno pokonać. To też powód, dla którego Electrickery wskoczyło do side’u. Ten drugi to takie trochę stompy/beatdown deck, który jest łatwiejszy. Przegrana była z tym pierwszym (jeszcze sprzed wsadzenia czerwonego tricku), a wygrane z tym samym graczem, grającym deckiem drugiego typu.

Hexproof vs UR Drake

  • Liczba meczy: 13
  • Wygrane: 12 (25)
  • Przegrane: 1 (4)
  • Match win: 92,31%
  • Game win: 86,21%

I już prawie na sam koniec ten słoń w składzie z porcelaną, ta zakała całego meta, ten… zaraz – na 13 meczy przegrałem tylko raz? I tylko 4 gry przegrałem na 29? Dla aur UR Drake po prostu jest niemalże autowinem. Niemalże, bo jednak to 92% wydaje mi się zdecydowanie przesadzone. Nie jest to jednak liczba, na którą będę narzekać.

Gry, które zostały mi urwane, to dzieło dwóch dobrych graczy. Jeden z nich miał w zasadzie standardowy build. Drugi, którego spotkałem dwa razy, raz się ugiął przede mną, a drugi raz wygrał. Wykazał się też pewną inwencją, znakomicie łącząc Stone Rain z Aura Fluxem. Okazuje się, że takie mana denial, osiągane poprzez niszczenie landów w połączeniu z taxacją enchantów, jest zabójcze. Udało mi się z nim wygrać w tym meczu, w której zobaczyłem obie karty naraz, ale wcześniejszy pojedynek, w którym kilka razy użył deszczu (Ghostly Flicker + Archaeomancer) mnie dosłownie zmiażdżył. Pomijając to jednak, zazwyczaj aury są od UR Drake’a szybsze i wykorzystują jego bezczynność w trzech pierwszych turach. To jeden z łatwiejszych MU w aktualnym meta.

Hexproof vs UG Drake/Tron Drake

  • Liczba meczy: 4
  • Wygrane: 1 (3)
  • Przegrane: 3 (7)
  • Match win: 25,00%
  • Game win: 30,00%

Jak w przypadku elfów ta jedna wygrana to wypadek przy pracy lub niski skill przeciwnika. Tu też chyba były jakieś mulligany, ale nawet jak nie, to bez Flaring Paina ten MU jest bliższy 0%. Na szczęście nie jest często spotykany, więc z sidem nie mieszałem, ale jeśli by zyskał popularność, bez Paina by się nie obyło (tylko że wtedy opp wkłada Dispele). Jak to działa już opisywałem we wprowadzeniu do bogli (przypominam linka jeszcze raz, tam też możecie sobie porównać, co pisałem o poszczególnych archetypach z tym, co piszę tutaj) – opp zagrywa fogi, lockując nas, czasem niszczy enchanty przy okazji dla swojego bezpieczeństwa, a potem zabija nas z powietrza Drake’ami i Mulldrifterami. Całkowite przeciwieństwo UR Drake’a. I jak Drake’a uważam za w miarę przeciętny deck, opresyjny, ale nie bardziej niż inne decki w meta, tak ta talia jest koszmarem, który powinien zniknąć z meta. Wybaczcie stronniczość.

Inne

  • Liczba meczy: 5
  • Wygrane: 3 (6)
  • Przegrane: 2 (5)
  • Match win: 60,00%
  • Game win: 54,55%

W innych 5 decków: WR Heroic (przegrana przez latającego Heroica i spore tempo oraz słabe zagrania z mojej strony; z ciekawszych techów: Pollen Remedy), Zoo Domain (wygrana), Red Heroic (wygrana, MU podobny do Goblinów i RDW), jakiś czarny fundeck bez historii i nie wart wzmianki (wygrana) oraz UG Mill (przegrana) aka Turbo Fog. Na tym ostatnim warto się na chwilę zatrzymać, bo to ciekawy deck. Grał nim emisun i pokonując mnie zrobił 5-0. Nie sądzę, aby deck był w stanie zrobić furorę w meta, bo jest testowany od dłuższego czasu bez większych rezultatów, ale warto go poznać, bo potrafi zaskoczyć. Choć w działaniu przypomina zielonego Drake’a (gdzie są moje Flaring Painy!), to jest bardziej uczciwy i oryginalny. Granie przeciw niemu jest irytujące. Owszem. Talia ta robi jednak coś unikalnego. I z tego względu warto ją docenić. Zresztą, wygrywanie dzięki Jace’s Erasure z innymi deckami to trochę jak zwycięstwo Dawida nad Goliatem.

Podsumowanie

W gruncie rzeczy żałuję, że meta najprawdopodobniej się zmieni. Nadal nie lubię Bogli jako decku, ale wygrywanie nimi jest przyjemne (wygrywanie w ogóle jest przyjemne). Będę więc dobrze wspominał czasy Eldritch Moona, zwłaszcza że nie napisałem wcześniej tekstu równie mocno podbudowanego statystykami z gier. Szkoda tylko, że nie miałem czasu, aby rozegrać więcej lig, bo wówczas pewnie udałoby się mi przedstawić bardziej adekwatne statystyki z match upów.

Tak czy siak, jestem zadowolony z tego, jak Bogles się zachowywało. W czasie tych 100 meczy trafiło mi się 12 meczy bez porażek w jednej serii i 9 meczy w drugiej. Nie miałem zaś nigdy więcej jak trzy porażki z rzędu. 67% match wina to też wynik, który może się podobać. Teraz zostaje tylko czekać na decyzję o banach i wtedy zobaczymy, czy w sezonie Kaladeshu będę również grał boglesami. Jeśli więc do tej pory jeszcze aurami się nie bawiliście, ale o tym myśleliście, poczekajcie również na to ogłoszenie. Nie ma bowiem gwarancji, że w przyszłym meta hexproof będzie równie skuteczny, co teraz.

blossoming-defense

Pozdrawiam,
– Emil


Informacje o autorze znajdziecie w zakładce: redakcja.

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (