Jak Pro Tour zmienia standard

Tydzień przed Pro Tourem, nasz kolega Aleksander „burczybas” Małecki starał się przewidzieć jak zmieni się standard po wejściu Theros. Z powodu wojaży Obera tekst nie mógł być opublikowany wcześniej, więc publikujemy go teraz.

W ramach odkupienia Ober dopisał drugą część tekstu post-Pro Tour, czyli kilka słów podsumowujących zmiany formatu, które spowodował ten turniej. Oddaję więc w Wasze ręce dywagacje i przemyślenia. : ) Zapraszamy do lektury!

 

Zanim nastał Pro Tour

Na dobrą sprawę nic jeszcze nie wiadomo – jedyne zagrane turnieje to SCG Open, gdzie drugi turniej wygrały decki reagujące na silnie spolaryzowane meta pierwszego. Na szczęście od kilku dni można napierać herosami i potworami również przez światłowody, tak że spisów nie brakuje. Tu jednak trzeba wziąć poprawkę na to, jak nieskończenie tańszym od większości innych opcji jest Mono Red. Ale to i tak nieistotne – Pro Tour ustawi metagame na długi, długi czas. Format jest jednak bardzo zdrowy, ciekawy i z masą dostępnych opcji.

Magic Courage pro tour desu nePrzeglądając kolejne spisy z modo, można zauważyć, że kontrole nie radzą sobie najlepiej w cyfrowym światku. Mono Red za to rozplenił się jak zaraza… co mnie zresztą w ogóle nie dziwi. Midrange nie ma jeszcze dobrych spisów, a mana bywa dość chwiejna w dzisiejszych czasach. Mono czerwona agresja ma bardzo szeroki wachlarz dostępnych kart, za to pula kart bolących reda drastycznie się zmniejszyła. Thragtusk, Restoration Angel, Lingering Souls, Augur of Bolas, Huntmaster of the Fells, Olivia Voldaren, Cartel Aristocrat, Bonfire of the Damned, Snapcaster Mage – to brzmi jak lista 8 najlepszych kart formatu. Do tego tak się złożyło, że większość naprawdę dobrych kart na Reda – Voice of Resurgence, Unflinching Courage, Trostani, Advent of the Wurm, Fiendslayer Paladin, Loxodon Smiter – trafiły do jednego decku. Reszcie meta mówiąc szczerze brakuje naprawdę dobrych odpowiedzi na agresywnych komunistów. Jednak nie wątpię, że prosi odnajdą właściwe kombinacje kart i stopniowo Mono Red będzie wypierany. Jednak jestem pewien, że jeszcze w ten piątek większość FNMowych promek padnie łupem czerwonych magów.

Przeglądając spisy, które zrobiły co najmniej 3-1 na Modo mamy aktualnie takie możliwości, uszeregowane od najbardziej agresywnych po najbardziej kontrolne (Maze’s End na końcu z oczywistych powodów):

  • Mono Red
  • Mono White
  • Boros
  • RG Aggro
  • GW
  • Domri Naya
  • Mono Green
  • GW Hexproof
  • UR Midrange
  • Mono U Devotion
  • RG Midrange
  • Junk Midrange
  • WR Midrange
  • BWR Midrange
  • BR Midrange
  • WB Midrange
  • Mono B Devotion
  • UWR
  • Bant
  • UW
  • Esper
  • Maze’s End

Ucinając decki niepoważne (gratulacje dla człowieka który zrobił 3-1 GW Hexproofem z Guildgate’ami jako jedynymi non-basicami, you are a dancing queen bro) zostaje nam mniej więcej coś takiego: Sphinx’s Revelation decki, cała paleta Midrange decków – część bardziej kontrolna, przez decki z Boros Reckonerami i Aureliami, poprzez Junka z Obzedatem i Voicem aż po RG Potwory ze Smokiem i Polukranosem. Poważnym zawodnikiem okazuje się być Mono Green z samymi typami w mainie, GW Aggro jest oczywistością, tak jak i Domri Naya, która b. przegrywa ze swoim mana basem. Wszystko zamykają Weenie napory oraz Mono Red. Na obrzeżach tego wszystkiego są niebieskie i czarne decki z bogami i Maze’s End.

Whip of Erebos MtgZastanówmy się więc, jakie są główne narzędzia każdej talii do walki z siłami karmazynu. Blue-based kontrole są naszym standardowym dobrym matchupem – dodanie trzeciego koloru jest strzałem w stopę w starciu z Burning Earthem, Hammer of Purphuros to również kawał niezłego kartonu w sajdzie. Najsłabiej jest z UW przez idiotyczne Yoked Ox zmuszające do zostawienia Firefist Strikerów, generalnie słabiutkiej w tym matchupie karty. Uważne granie wokół Supreme Verdicta oraz umiejętna gra pod Jace’m to ważne umiejętności chcących spalić świat. Polecam przetestować taktykę trzymania Jace’a na 4 counterach – kiedy Jace wchodzi i używa swojego +1, a my nie mamy tyle mocy w typach, aby go zabić, to najlepiej zaatakować go za 1 i resztą typów jechać przeciwnika. Chodzi o to, że nie może wtedy bezpiecznie użyć -2 (bo pewnie mu zabijemy Jace’a czymkolwiek), a kolejne +1 pozwala nam dalej atakować coraz mniejszy live total. Należy się też pogodzić z tym, że czasami opp ma wszystko, oraz nie próbować zabijać Elspeth.

Czerwono-czarne-białe midrange i wszystkie inne wariacje na temat tego decku mają dużo narzędzi do walki z nami – dobry removal, Reckoner, Obzedat, Warleader’s Helix i Anger of the Gods. Najsłabiej jest chyba z WB wersją, która gra nawet na Tithe Drinkerów (cóż za karczemna karta przeciwko Mono Redowi). Whip of Erebos jest niepobijalne przy jakimkolwiek durniu w stole i zawsze nieludzko upierdliwe. Na szczęście te decki lubią przegrywać same ze sobą.

Zielony Midrange to zdecydowanie nienajlepsze matchupy. RG Potwory i bardziej naporowe wersje jeszcze ujdą głównie ze względu na to, jak nieefektywny jest Domri na Mono Redy. Jednak Junk wręcz wala się od kart, które nas bolą – Voice, Smiter, Whip, removal, Unflinching Courage po Sajdzie. Mono Green też nie wygląda najlepiej – same tłuste typy i możliwość szybkiego wysypu.

GW to naturalnie trudny matchup, za to White Weenie ma w stosunku do Reda bardzo underpowered karty.  Wydawałoby się więc, że sytuacja jest nieciekawa – tyle decków, z którymi mamy słabo! W rzeczywistości jednak siła kart Mono Reda jest na tyle spora, że potrafi sobie poradzić z taką paździerzą jak na przykład Voice czy Reckoner. Poza tym decki chcące grać dużą ilością dobrych kart tracą na spójności, do tego dochodzi shaky mana base i mamy receptę na śmierć w płomieniach. Mono Red bezlitośnie wykorzystuje wszelakie potknięcia, poza tym większość wypisanych przez mnie kart kosztuje 3+ mana – to nie brzmi jak najlepsza odpowiedź na Reda.

Jeśli chodzi o składanie Reda, to mamy obecnie przesyt dóbr i trzeba podejmować ważkie decyzje personalne. Najpoważniejszą jest naturalny konflikt między dwiema gwiazdami w naszej drużynie – Boros Reckonerem i Mutavaultem. Oczywiście, niejeden próbuje grać obiema kartami, jednak to nie jest poważne podejście do sprawy. Dobranie Mutavaulta i Reckonera na jedną rękę jest  tak traumatycznym doznaniem, że chcę tego uniknąć. Boros Reckoner to karta tak mocna, że wydaje się obowiązkiem w Mono Redzie. Tak przecież grał zwycięzca SCG Open! Jednak porzucenie ich pozwala na trochę inne podejście do tematyki Reda. Do tego dylematu jeszcze powrócimy.

missing reckonerRakdos Cackler jest podstawowym pracusiem decku i nie wyobrażam sobie grania na mniejszej ilości niż 4 sztuki. Jeśli chodzi o 1-dropy, mamy jeszcze 3 opcje. Legion Loyalist to Raging Goblin udający dobrą kartę, jedna sztuka w kombinacji z Fanatic of Mogis może doprowadzić do zabawnej historii, ale nie wydaje mi się receptą na sukces. Foundry Street Denizen pozwala grać 12 typów z siła 2 w drugiej turze, jednak jest na tyle słabą kartą sam z siebie, że odradzam granie tym brzydalem. Firedrinker Satyr to karta, która dzieli graczy – wielu nią gra, wielu ją pomija. Ja osobiście jestem wielkim zwolennikiem Satyra i uważam, że nie granie na nim jest zwyczajnym błędem. Jest on oczywiście nienajlepszy na mirror, jednak w każdym innym matchupie jest rozsądny, a vs Control jest samodzielnym zagrożeniem uderzającym za 4-5 obrażeń w późniejszych stadiach gry. Mono Red jest talią, dla której konieczne jest posiadanie inicjatywy i wywieranie jak największej presji na przeciwniku. Różnica między zagraniem 1c dropa a nie zagraniem jest kolosalna. Dlatego wsadzam do maina 4 Satyrów i napieram.

Jeśli chodzi o slot dwumanowy ponownie stoimy przed poważnymi wyborami. O naszą uwagę walczą Ash Zealot, Burning-Tree Emissary, Firefist Striker, Gore-House Chainwalker, Goblin Shortcutter i Young Pyromancer. Załatwmy sprawy oczywiste – Shortcutter i Chainwalker wylatują jako najsłabsze karty, a Firefist Striker wpada jako konieczność przeciwko Boros Reckonerom i jakimkolwiek zielonym deckom. Gość jest warty swojej masy w złocie i nie granie na czterech nie może być prawidłowe. Przeciwko GW nie atakuje nim w otwarte 2 many jak nie mam Shocka – nie można sobie pozwolić na utratę tego efektu w zamian za GW Charma. Emisariuszka jest na pewno najlepszą kartą z tych wszystkich. Jeżeli gramy na Fanatic of Mogis i Reckonerach, to bezdyskujnie musimy grać tą kartą. Kombo z Ash Zealotem jest dość bolesne, a poza tym ta karta jest znacznie słabsza niż była. Nie naprawia many na Świnię, overextending jest karany przez werdykt i anger, na Midrange to typ „2/2 nic nie robię”, w mirrorze nie o takie akcje chodzi… Moja bieda i brak hajsu na Reckonery (a Mutavaulty udało się wypożyczyć, ukłony dla Grzegorza Polkowskiego) zaowocowały ucięciem emisariuszek i wsadzeniu 4 Ash Zealotów i 4 Young Pyromancerów. Nie mam pojęcia, która konfiguracja jest odpowiednia, jednak w krakowskim, na razie topornym meta (Mnóstwo Mono Red, GW, UW kontrole) postanowiłem dać szansę chłopakom 2/2 haste first strike. Jeszcze niedawno tak na nich narzekałem, ale kilka gier przywołało miłe wspomnienia z początków poprzedniego sezonu i już się z Zealotem  przeprosiłem. To potwór w mirrorze, na GW standardem jest atak blok smiterem shock po first strike damage, na kontrole to znacznie lepszy Draw niż emisariuszka, działa porównywalnie dobrze z firefist strikerem. Za to Young Pyromancer ciągle walczy o moje uznanie, jednak uzyskiwanie dodatkowego value z paleń daje mi tak niesamowitą frajdę, że aż obawiam się, że wmawiam sobie dobro tej karty. Z drugiej strony już 2 aktywacje dają nam całkiem niezłą kartę, pozwala się odbudować po mass removalu… Nawet jedna aktywacja już czyni tą kartę bardzo, bardzo mocną. 4 Chandra’s Phoenixy to karta bezdyskusyjna. Mamy więc coś takiego:

Pyromancer aus mtg12 paleń wydaje mi się być bardzo mocne w obecnym meta. Nie ma wielu kart dających życie, więc przeciwnik często wpada w zasięg naszych laserów. Do tego mniej niż 12 paleń to bzdura z Young Pyromancerem. Magma Jet to moja ulubiona karta, a przescryowanie jednego landa, kiedy mamy 4, równa się dobraniu karty. 2 sloty są na kartę 3+ mana o pożądanym efekcie. Chandra, Pyromaster, Purphoros, Hammer of Purph0ros, to najpoważniejsi kandydaci, możliwe nawet że w Splicie 1-1. Ja gram Flames of the Firebrand jako edge przeciwko mirrorowi który jest akceptowalny na GW. Sideboard natomiast gram taki:

3 Frostburn Weird
1 Flames of the Firebrand
3 Mizzium Mortars
3 Burning Earth
1 Act of Treason
2 Chandra, Pyromaster
2 Hammer of Purphoros

Możliwe, że 1 Hammer powinien być 1 Burning Earth, ale jeśli UW jest faktycznie najlepszym controlem to na pewno nie. Side sprawował mi się pięknie, a wyjęcie 4 satyrów i wsadzenie 3 weirdów i 1 Flamesów niebywale poprawia mirror, zwłaszcza że Pyromancer nie ustępuje aż tak Reckonerowi pod względem ważności w matchupie. Weird to też absolutny szatan – dzisiaj Kaspian zostawił 2 many na Jeta w mojego typa (nie zagrałem 1 dropa), a Weird zaśmiał się z jego planu rubasznym rechotem. Są też inne opcje sidowe – Reckoner oczywiście, Peak Eruption, Skullcrack, jednak nie pasują mi tak jak te. Zwłaszcza Peak Eruption nie wydaje mi się być dobrą kartą, chociaż może siada na R-based midrange. Deczek chodzi jak maszyna – dzisiaj wsyciłem t2 4-0, Main z Purphurosami zrobił 4-0 na Daily, a main z Chandrami 4 miejsce na Premier Evencie. Chandra to jakiś szatan na GW swoją drogą, podejrzewam, że Purphoros też jest nie w kaszę dmuchał.

Na koniec przedstawiam dwa zupełnie niewytestowane decki próbujące podejść temat czerwonej agresji z nowej strony. Pierwszy spis cierpi na brak scrylanda w swoich kolorach (granie guildgatów jest tak upokarzające):

Deck ma odpowiedź na Reckonera i kombo-bombo Pyromancer + Tymaret. Jednak granie Molten Birthem może nie być receptą na sukces. Mimo to złożenie tego decku pozwoliło mojemu umysłowi zawędrować jeszcze dalej i stworzyć tego potwora:

Czy świat może zapłonąć aż tak bardzo? Za cenę spowolnienia decku dostajemy 7 laserów za 4 do twarzy + wbudowaną obronę przeciwko werdyktowi + 4 życia w mirrorze. To może okazać się zaskakująco skuteczną bronią na GW i Mono Redy, atakując te decki z nieoczywistej strony. Jak więc widzimy, czerwonym magom trafił się róg obfitości.

– Aleksander Malecki

 

Standard po Pro Tourze

Pro Tour przyniósł sporo ciekawych konstrukcji. Gracze bardzo chętnie czerpali z nowych mechanik, które wprowadził Theros, ale głównym bohaterem było bez dwóch zdań ‘Devotion’ czyniąc format bardzo mono-oriented. Innistrad dawał nam komplet dwukolorowych taplandów i sporo dwukolorowych hitów, jak Huntmaster of the Fells.  Następnie Ravnica dorzuciła kolejne zestawy duali i bardzo dużo czarów złotych oraz hybrydowych, aż prosiło się by budować talie 2-3 kolorowe, z opcją na 5 kolorowy Maze’s End. Dopiero M14 przycięło lekko szaleństwo 100% nonbasiców w taliach, przez wprowadzenie do formatu Burning Earth.

Prawdziwy przełom przyniósł jednak wspomniany Devotion w Therosie, ze świątynią monokolorowej many i masą świetnych czarów, w tym ewidentny hit: Master of Waves. W efekcie 5 na 8 talii z topa korzystało tylko z jednego koloru. Poza tym nagle Ravnicowe hybrydy o podwójnym i potrójnym koszcie stały się kluczowymi graczami w T2. Kolejna mechaniką, która wpłynęła na talie był Scry, ale to już bardziej taka wisienka na torcie. Poniżej znajdują się wybrane przeze mnie talie z Topa:

Monoblack, czyli talia, którą straszy się dzieci nie jedzące szpinaku i dorosłych magicowców, rzucających grę wraz z powrotem MBC do dwójki. Wyjątkowo tym razem czarny jest bardzo solidny i czuję, że wyewoluuje w kierunku solidnej, trudnej do powstrzymania maszyny, głównie za sprawą Gray Merchant of Asphodel, Corrupta, Erebosa, jego witki. Jakbyśmy mieli Mutilate albo chociaż Infest w formacie, to w ogóle bym się nie zastanawiał i stawiałbym wszystko na bagna.

W powyższym spisie mamy sporo gry pod Devotion, trochę drawu z Boga i koneksji, mega silny discard pod postacią Thoughtseize i moce do odzyskiwania życia – wspomnianym kupcem i dzięki biczowi. Tu jeszcze doszły śmiechowe szczury, które z Nykthosem i mega drawem mogą w dwie tury zagryźć Popiela po drugiej stronie stołu. Temple of Silence siedzi w tej konstrukcji tylko dla Scry’a i może z zamiarem strolowania przeciwnika.
 

Kamiel wrzucił aż 4 Nykthos, Shrine to Nyx, aby wyciągać max value z kart, pompować stwory bogiem do oporu, wzmacniać Weirda, płodzić monstra i wysypywać się szybko z ręki. Niestety wadą tego decku jest Master of Waves po stronie przeciwnika, bo nie ma tu zbyt wielu opcji na zabicie go. Deck jednak wyznacza pewien trend i czuję, że sporo pilotów czerwonej armii zacznie przechodzić ze swoich mega aggro wersji w kierunku mono red controla czy midrange reda. Konstrukcja jednak sporo się różni od propozycji przedstawionych przez mojego przedmówcę. Nie tą drogą poszedł format, nie tą drogą poszedł pies Saba.

 

Wrócił kolor niebieski do łask i to w wielkim stylu. Co dziwne jako aggro konstrukcja. Ostatnia jaką pamiętam to był „skies”, gdzie wszystko latało i „fish” na islandwalkowych merfolkach. W talii jest aż 30 stworów, reszta to głównie bounce i draw. Talia jest szybka, sprawna, dobiera karty i dzięki temu nie potrzebuje za wiele lądów. Grałaby pewnie na 22-23, ale dołożone są Mutavaulty, pełniące rolę także naporowca. Skoro już o nich mowa, to wzmacniają się też od Master of Waves.

Jace, Architect of Thought i Bident of Thassa to głównie opcje na draw, ale Jacek spełnia się świetnie w roli defensywniej, a w decku ze ścianami pokroju Weirda może ustać bardzo długo. Disperse i  Cyclonic Rift to wspomniany bounce o wielu zastosowaniach, które z Thassa, God of the Sea dają szybki, nieblokowalny napór.

Frostburn Weird, Nightveil Specter, Tidebinder Mage i Thassa są paliwem pod Devotion, ale dobrze się sprawdzają również z Cloudfin Raptorem, który może urosnąć do chorych rozmiarów. Poza tym małe stwory są niezłe w ofensywie i ciut lepsze w defensywie na early/mid-game.

Judge’s Familiar i Omenspeaker są dopełnieniem dodającym kropeczki do Devotion i robiącym dodatkową defensywę jak trzeba i wczesny napór. Speaker może też sporo podbić Raptory.

Czarny jest bardzo solidny po wejściu Therosa, w ogóle trudno wskazać teraz słaby kolor. Wizardzi rozdali cukierki po równo i chwała im za to. Do bagien można na luzie dokładać niebieski, aby wyszedł kontrol, zielony dla BG midrange’a czy aggro, czerwony dla jakiegoś brutalnego aggro z Rakdos’s Return, ale bardzo dużo dobroci zostało w Orzhovie. W spadku po Ravnice otrzymaliśmy Obzedat, Ghost Council, Blood Baron of Vizkopa, Sin Collector. Jest też pełen zestaw landów, czyli do Gate’ów i shocków doszły teraz Temple of Silence. Co ciekawe, Paul Rietzl nie korzysta w swoim decku z Devotion, to dość hipsterskie zachowanie jak na ten Pro Tour.
 

Jeszcze jeden deck bez Devotion, po prostu klasyczny, przebudowany Esper z poprzedniego formatu, z kartami, które wymieniałem przy okazji Orzhov decka. Jeden z niewielu, który na luzie korzysta z Supreme Verdict i Sphinx’s Revelation, a po męczącej grze zabija 1 Aetherlingiem albo planeswalkerami. Talia ze wszystkich Pro Tourowych najmniej mi się podoba, jest toporna, korzysta jak cebulak z Divination, w sumie kontr nawet za dużo nie ma. Takie nie wiadomo co, ale jednak grając przeciw niej męczymy się koszmarnie. Talia na pewno znajdzie swoich fanów, odwiecznych esperowców, którzy nie myślą nawet o rozwoju i zmianie decku na dobry. Luźna uwaga – jeśli nie kminisz tak ostro jak Guillaume Wafo-Tapa, to weź lepiej Mono Blue Devotion do grania.

Sideboard za to cieszy, bo jest tu mała opcja pójścia w kierunku naporowym :D

To chyba najszybciej rozwijający się deck na Devotion, z emisariuszy i małych elfów, można w trzeciej turze wykręcić tonę many na Nythkosie. Po chwili witamy na stole Polukranosa, Arbor Colossusa czy któregoś z planeswalkerów. Coś mi lekko zgrzyta w tym decku, ale to też świetny punkt wyjścia i czuję, że ludzie ułożą te puzzle jeszcze lepiej. Ten Gruul, to taka nu aggro-rampa.

Wszystkie talie z top 8 możecie obejrzeć tutaj: https://psychatog.pl/talie/decks-to-beat-standard/

 

W ciekawym podsumowaniu na stronie Wizardów, można obejrzeć ile talii z danego archetypu poszło dobrze pierwszego dnia:

http://www.wizards.com/magic/magazine/article.aspx?x=mtg/daily/eventcoverage/ptths13/Constructed_Archetypes&tablesort=4b

Łatwo zauważyć, że Mono Blue radził sobie o niebo (albo i wodę) lepiej niż Mono Red. Średnio wypadł też Esper i różne Azoriusy wycofując trochę Supreme Verdicty i Sphinx’s Revelation z formatu (będzie mniej takich decków w kolejnych turniejach). Za to jest szansa, że pojawią się UB controle, które już spotykałem na MTGO, nie tylko radzą sobie nieźle, to jeszcze mogą korzystać z Devotion za pomocą Specterów i Mistrzów Fal. Decki w kolorach starych arystokratek obessały potwornie, podobnie Naya Midrange, ich miejsce zajmą po prostu Gruule, Orzhovy i może Borosy. Trzy kolory rozbiją się na dwa, aby się mniej zacinać. Nie ma już zresztą Ritesów, które kręciły tymi deckami, nie ma Arystokratek i kart opartych na Morbidzie

Na koniec jeszcze spis, którym gram ostatnio z pierwszymi sukcesami:

Jakoś nie mogę przestać grać tymi kolorami : ) Talia fajnie sie sprawdza, trochę korzysta z Devotion, wciąż ma sporą kontrolę nad stołem i radzi sobie nieźle w meta, które na razie nie obfituje w zbyt wiele kontroli, a nawet z nimi nie jest źle. Muszę jeszcze trochę nad nią popracować, ale jest to dobry punkt wyjścia. Trochę nie kombuje się Gaze z tanimi permanentami, ale to bardzo mocna karta w obecnym formacie, tak samo jak Golgari Charm i Skylasher, którym powoli gram już w maindecku.

-x-

Sama rotacja spowodowała wypadnięcie 4 edycji (M13 i blok Innistradu) oraz wejście M14 i Therosa. Do Pro Touru większość graczy, z braku solidnych netdecków, głównie reanimowała stare konstrukcje albo próbowała zbudować coś oczywistego jak GW aggro na ludzikach 3/3 za 2 mana. Pro Tour tradycyjnie już obnażył słabość takiej strategii, pokazał jak prosi wyciągają max value z nowych kart i mechanik. Warto poczytać karty z najnowszej edycji, poszukać w starych edycjach interakcji z nimi. To jest murowany przepis na sukces, ale najczęściej wymaga sporo pracy i dobrze zorganizowanego teamu.

Wyeksploatowanie Devotion do granic zaskoczyło nawet Wizardów, którzy przyznawali, że nie spodziewali się takiego szerokiego zastosowania nowych kart i wykorzystania staroci. Urodził nam się nowy format i warto w nim kombinowac, bo jest jeszcze sporo białych plam na jego mapie, sporo combosów, które tylko czekają na odkrycie : ) Oczywiście większość decków będzie teraz opierać się na konstrukcjach z Pro toura lub będą na nie shejtowane. Pewnie doczekamy się mono blue na mono blue, jeszcze szybszych Devotion decków, może z cienia wyskoczy jakiś mega szybki heroic deck, może talia jednego turnieju będzie junk na Skylasherach, hydrach z protekcją i innych hejtach? Sky is… tfu – Theros is the limit!

 

Pozdrawiam,

– Ober

 


Aleksander Małecki mtgAleksander „burczybas” Małecki  – licencjusz filmoznawca, aktualnie zdryfował na porównawcze studia cywilizacji i weekendową akademię filmową. W MtG gra od oryginalnego Mirrodina, jedyny większy sukces to finał PTQ w Warszawie. Zdecydowanie preferuje grę proaktywną, wielki miłośnik czerwonych naporów i wszelkiego rodzaju combo decków.

 

 


Informacje o drugim z autorów, Przemysławie Oberbeku, znajdziecie w dziale „redakcja”.

 

 

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (