Red Aggro w Standardzie DTK – SOI

Już trochę po Pro Tourze, który jednak sporo namieszał zarówno w Standardzie jak i w Organized Play. Z tego pierwszego mogliśmy się cieszyć. Ta druga kwestia wywołała u nas smutek i zniechęcenie, ale niby Wizardom udało się temat na razie zakopać, wycofując się ze zmian. W tym wszystkim umknęła jednak pewna rzecz, która wydała mi się szczególnie ciekawa, a która czyni setny Pro Tour wyjątkowym na tle kilku poprzednich. Nie było na nim Mono Reda czy też po prostu red aggro. Dlaczego?

Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie. Pokażę też czym red aggro w tej chwili dysponuje i trochę opowiem o meta. Zastanowimy się również chwilę nad perspektywami tego rodzaju decków.

Inne agresje są lepsze

Czerwone aggro było od dawna jednym z tych archetypów, które były pewniakiem przed każdym większym turniejem. Był to deck tani, szybki, a przez to dość silny, ale i ryzykowny. Łatwo tę talię wyautować dobrym sideboardem czy przewidującym mainem. Mimo to na Pro Tourach i w początkowych tygodniach – przynajmniej od pierwszego Innistradu – zawsze ktoś jakieś red aggro uznawał za warte zachodu. I to nawet wtedy, gdy to wyraźnie nie był najlepszy deck.

Ostatnio red dostawał naprawdę mocne karty. Ok, nie było Lightning Bolta w meta od dłuższego czasu, ale Hellrider, Goblin Rabblemaster, Stoke the Flames, Monastery Swiftspear, Atarka’s Command, Zurgo Bellstriker – te karty napędzały aggro i były mocnymi argumentami za tym archetypem.

Zanim wyrotował blok Khansów (bez smoków, oczywiście) i przed wejściem SOI, mieliśmy w meta Atarka Reda na silnej pozycji. Jeszcze przed prereleasami nowego dodatku gdzieś tam można było zobaczyć uaktualnione wersje decku. Wydawało się, że archetyp nadal będzie istnieć. Pierwsze turnieje SCG szybko zweryfikowały te nadzieje, a Pro Tour rozwiał je już w pełni. Zobaczcie jak wyglądało meta w Day 2, jeśli chcecie dowodu. Nie ma tu żadnego red aggro. Jest za to cała masa midrange’ów. Są też kontrole, sporo ramp, ale agresji w tym kolorze żadnej.

To nie znaczy oczywiście, że nie ma w T2 w ogóle jakiegokolwiek aggro. I owszem, jest, tyle że w postaci klasycznego White Weenie z ewentualnymi splashami (Reflector Mage zdecydowanie wart jest wspomnienia). Jest znamienne jednak, że tylko białe ludziki starają się innych graczy pokonać swoją szybkością. O sile WW pisał u nas MGGG, więc po bardziej szczegółowe informacje zachęcam zerknąć właśnie tam. Tu wypada powtórzyć parę kwestii, bo one czynią ten deck wyborem lepszym od innych dla miłośników agresji.

Red Aggro - anger of the gods

Po pierwsze, w typowym WW obecnego T2 mamy całą masę tanich dropów za 1 i 2 many. Jest i Kytheon, i Anafenza, Dragon Hunter, Envoy, Rycerz białej orchidei, Gossipmonger, Inspector, Consul’s Lieutenant, a to nawet nie wszyscy. Red aggro aż tak dobrą menażerią nie może się pochwalić (o czym zresztą piszę niżej). Po drugie, mamy dwie antenki, które podkręcają tempo i robią tej talii przewagę. Chodzi oczywiście o Always Watching i Thalia’s Lieutenant. Po trzecie, biały kolor ma też parę premium kart, które pozwalają nam pokonywać określone decki lub walczyć w late i znacznie zmniejszają ryzyko porażki. Białe WW nie jest aż tak bardzo jednostrzałowe i nieelastyczne jak niektóre red aggro decki z ostatnich lat. Mówiąc o premium kartach, mam na myśli takie rzeczy jak Gideon, Ally of Zendikar (teoretycznie trzecia antena), Archangel of Tithes, Westvale Abbey, Archangel Avacyn. To nagrody za granie białym. Po czwarte, kolor ten ma obecnie całkiem dobry removal. Stasis Snare, Silkwrap czy Declaration in Stone mają bardzo mocną pozycję w meta.

Wszystko to zebrane do kupy sprawia, że białe aggro staje się solidną maszyną do szybkiego zabijania. A red? Cóż, jak Brian DeMars pisze, tym razem to biały stał się agresywnym redem, a red jest kontrolą. WW jest silne, szybkie i daje opcje na late. Red jest – przynajmniej w tej chwili – uważany za zbyt słaby, aby brać go pod uwagę jako aggro. Żeby się przekonać o tym czy słusznie, trzeba przyjrzeć się czym tak właściwie ten kolor dysponuje w obecnym formacie.

Red aggro nie ma czym grać

Od razu wychodzi, że red nie ma aż tak silnych kart jak white. Wypadają blado choćby przy Kytheonie. Za jeden mana w formacie znajdziemy: Zurgo Bellstriker, Lightning Berserker, Goblin Glory Chaser, Village Messenger, Falkenrath Gorger, Insolent Neonate. Zurgo oczywiście już trochę zdążył pograć, wypełniając krzywą w dotychczasowej Atarce, podobnie Berserker. Razem z Berserkerem nie były to wszakże jakieś szczególnie mile widziane karty. Możliwość ataku z zaskoczenia w obu wypadkach, a także skalowalność Berserkera sprawiały, że deck chciał nimi grać. Robił to jednak z pewnymi oporami, Berserker początkowo wywoływał zdziwienie w deckach. Swoje robił też brak szybkiego, instantowego removalu – wraz ze zniknięciem Bile Blight red aggro mogło rozwinąć skrzydła.

O sile tego rodzaju archetypów nie zawsze decyduje jednak jakość kart, ale ich funkcja. Na dropy za 1 CMC zawsze znajdzie się miejsce. Z tego co mamy dziś też dałoby się coś sklecić. Warto jednak podkreślić, że karty te – poza Zurgo i Berserkerem – preferowałyby tribalową obudową – wilkołaczą, wampiryczną lub goblinową. Na tę ostatnią w Innistradzie nie mamy szans, więc dni chwały Glory Chasera – jeśli jakieś były – raczej już minęły. Pozostaje liczyć że Eldritch Moon dorzuci coś chociaż do tych dwóch pierwszych tribali. Z tych wszystkich kart Gorger wygląda najbardziej uniwersalnie i jeśli jakieś red aggro ma zawojować format, to on ma spore szanse się w deckach pojawić. Nie grałoby się tym wampirkiem jednak dla Madness, a dla przyzwoitych statsów. Na razie jest trochę zbyt mało dobrych efektów pod discard. Dlatego także Neonata na razie nie pogra za dużo. Musiałaby powstać naprawdę dobra synergia w talii, aby go używać jako madness enablera, choć takie próby są podejmowane.

Jeśli chodzi o dropy za dwa, to mamy tu przede wszystkim Abbot of Keral Keep. Ta karta zawsze będzie dobra ze względu na CA, ale musimy mieć co zagrywać. Z tym zaś już wyraźnie gorzej niż przed rotacją. Zaraz za nim mamy Dragon Whisperera i Scourge Wolfa. O wilczku bardzo wyczerpująco pisał SaffronOlive w spojlerze, tam odsyłam zainteresowanych. Jest tam też wzmianka o Whispererze, ale mam wątpliwości, czy faktycznie jest on w aggro gorszy od wilka. Gdyby red aggro potrzebowało ewazyjnego (nawet jeśli to warunkowa ewazja), taniego miśka za dwa many z opcją na late, to by go przygarnęło tak jak Atarka Red zrobiła z Lightning Berserkerem. Teoretycznie mogłoby skorzystać jeszcze z tych kilku stworów i czarów: Dragon FodderGoblin Piledriver, Immobilizer Eldrazi, Makindi SLiderunner, Ravenous Bloodseeker, Sanguinary Mage.

Jak jednak pisałem, gobliny nie staną się lepsze w najbliższym czasie. Piledriver bez wsparcia nie jest niczym szczególnym, a sam Fodder to trochę za mało. Fodder jest o tyle wart wzmianki, że skłania do pójścia szeroko. To jednak nie jest dziś najlepsza strategia, bo w meta robią to inne decki – WW wyrzuca z siebie ludziki tak jak powinien to robić red, a potem wstawia antenę. Za tym red nie jest w stanie nadążyć. 4C Cryptolith czy BG arystokratki wystawiają masę małych stworków, które z Zulaport Cutthroatem stają się ścianą nie do przejścia, bo jak tu atakować. Do tego stale istnieje ryzyko zagrania Collected Company i to nie tylko przez arystokratki, ale i Banty, itp. Teoretycznie więc red powinien iść w „quality”, którego za bardzo nie ma. Dostępne karty wymagają wsparcia innych kart, ale na razie brak masy krytycznej, która pozwoliłaby przeskoczyć pozostałe decki w meta tempem, power levelem czy CA.

Red Aggro - volcanic visions

Weźmy na przykład pod uwagę Chandra, Fire of Kaladesh/Chandra, Roaring Flame. Jej aktywacja nie jest tak prosta jak się wydawało. Nawet tuż po wyjściu ORI niewiele zwojowała, a wymaga przecież budowy decku właśnie pod nią. Podobnie Reckless Bushwhacker, który skłania do pójścia szeroko – ten problem jednak już opisałem. Geier Reach Bandit sam z siebie nie jest jakiś bardzo zły, ale też nie jest wcale dobry. Ot, koleś 3/2 haste, który może by powalczył coś w wilkołaczym otoczeniu, jednak tak jak gobliny są za słabe, tak i na innistradowe „psiaki” nie ma co liczyć. Także Ire Shaman wymaga decku z odpowiednio tanimi kartami. Jak do tej pory wiele nie zawalczył i na razie się na więcej nie zanosi. Z agresywnych dropów za 3 mana do aggro najbardziej nadaje się Scab-Clan Berserker. Gdyby tylko miał first strike… Jest jeszcze Eldrazi Obligator, który fajnie by się sprawdzał w midrange’owym środowisku, ale bez tokenów, arystokratek i białego aggro przeciw sobie. Sin Prodder teoretycznie też by mógł być, ale musiałby powstać deck, który jest w stanie tak nakręcić tempo, że wyrzucenie karty z 1-3 CMC mogłoby być dla oppa problemem. Na ten moment prędzej bym go widział w jakichś midrange’owych konstrukcjach niż aggro.

Z droższych stworów mamy takie opcje: Thunderbreak Regent, Avaricious Dragon, Embermaw Hellion, Pia and Kiran Nalaar, Blazing Hellhound, Akoum Firebird, Zada, Hedron Grinder, Goblin Dark-Dwellers, Goldnight Castigator, Voldaren Duelist, Wolf of Devil’s Breach. Te, które mają 5 CMC, to już raczej rejon midrange i RDW. Z tych, które mają 4 CMC, turniejowo sprawdzili się już Regent, rodzince Chandry i Dark-Dwellersi. Zada wymaga zbyt dużego obudowania decku wokół siebie, a feniks ma trochę słabe statsy. Każdy ze stworów z haste może być jednak rozważany przez reda. Żadna z tych droższych kart nie nęci jednak w równie dużym stopniu co niegdyś Hellrider. Dla RDW ciekawą opcją może być jednak Reality Smasher, którego rozmiary i abilitki sprawiają, że teoretycznie mógłby sprawować podobną funkcję co Thundermaw Hellkite. Smasher nakłada jednak ograniczenia związane z manabase. Wypadałoby mieć też coś do oczyszczania pola, aby Eldrazi mógł swobodnie atakować. Smok dawał pewność, że te 5 dmg zada (pomijając removal). Ze Smasherem nie jest już tak łatwo, a jego 5/5 to czasem może być za mało i na tokeny, i na bant CoCo, i na arystokratki – za dużo tego tałatajstwa po ziemi się panoszy.

Problemem czerwonej agresji nie są jednak stwory, bo z nich mimo wszystko da złożyć się coś w miarę efektywnego. Prawdziwym kłopotem i największą przeszkodą w powstaniu skutecznej agresji jest tak naprawdę osłabienie czarów w tym kolorze. Nie ma w formacie wystarczająco dużo uniwersalnych, dobrych i tanich burnów, które pozwalałyby dobić oponenta w late i pozbywać się jego zagrożeń w early. Oczywiście, kolor ten ma sporo narzędzi, którymi może się posłużyć.

Ravaging Blaze, Touch of the Void, Reality HemorrhageBurn from Within i Rolling Thunder są zbyt drogie lub mało wydajne. Draconic Roar, Rending Volley, RoastFiery Impulse, Smash to Smithereens i Twin Bolt to fajne karty, ale o wąskim i ograniczonym zastosowaniu. To głównie sajdboardowe rzeczy, które zabłysnąć mogą w konkretnych MU lub przy odpowiednim meta. Zapomnieć raczej możemy o Seismic Rupture i Kozilek’s Return. Obie karty robią coś odwrotnego do tego, co agresja chciałaby robić. Na burna też nie ma co liczyć. Oath of Chandra strzela tylko w kreatury, a do ranienia oppa wymaga planeswalkera. Optymalne wykorzystanie Fall of the TitansAvacyn’s Judgment i Fiery Temper także wymusza restrykcje przy konstruowaniu decków. Jedynie Exquisite Firecraft może pełnić rolę uniwersalnego burna na każdą okazję.

Na marginesie wspomnę tylko jeszcze o Stensia Masquerade i rzeczach w rodzaju Magmatic Chasm. W specyficznych warunkach mogą tego rodzaju karty odnaleźć się w meta. Ten krótki przegląd czerwonych sorcery i instantów pokazuje wszakże jak ograniczoną i słabą pulą kart kolor w tej chwili dysponuje. Czerwony musi dziś szukać wsparcia w innych barwach, ale stosunkowo wolny manabase jest tu istotnym ogranicznikiem, który ma wpływ na stabilność decków. Multikolorowe opcje mogą być jednak odpowiedzią na problemy reda. Tak jak białe ludziki splashują niebieski dla Reflector Mage’a, tak być może czerwony może dokoptować zielony, czarny lub niebieski.

W rakdosowym połączeniu kolorów mamy wampiry i bezkolorowych Eldrazi w postaci takich kart jak Forerunner of Slaughter, Dust Stalker, Flayer Drone czy Olivia, Mobilized for War. Bezkolorowe (sic!) RB Aggro było co najwyżej deckiem tier 2-3 kiedy dostępny mieliśmy Ghostfire Blade, a nowe karty problemów tamtej talii nie rozwiązały. Ponadto, trapi ją to samo co RB wampiry, czyli brak stabilności. Wampiry być może jednak są przyszłościowe – czas pokaże co pojawi się w Eldritch Moon. Jeśli by jednak splashować black, to można by to ewentualnie robić pod Kolaghan’s Command. Jak na razie ten Command pojawiał się jednak raczej w midrange’owych deckach i kontrolach (np. aktualna iteracja Grixis kontroli).

Co innego Atarka’s Command i z Atarka Redem wiązano pewne nadzieje. Niestety, talia nie okazała się wystarczająco dobra na nowe meta i jak na razie właściwie zniknęła ze Standardu. To wciąż jednak solidne narzędzie i świetna karta do splashu. W połączeniu z zielonym red aggro może jeszcze sięgnąć po dwie karty: Mina and Denn, Wildborn i Arlinn Kord. Być może warto by potestować obie, ale midrange wydaje się dla nich bardziej naturalnym środowiskiem. Bliźniaki nie rozwiązują jednak problemów red aggro. Walkerka, dzięki opcji na Lightning Bolta i ulti, pasuje już bardziej, bo aggro potrzebuje czyszczenia pola i zasięgu na late. Obie te funkcje Arlinn spełnia, pozwalając zarazem na powtarzalną rozbudowę przewagi na battlefieldzie. Na razie nie odnajduje się ona w obecnym meta, ale warto mieć na nią oko.

Red Aggro - Koth

Zostaje jeszcze niebieski, który aż się prosi o zbudowanie jakiegoś prowessowego decku wokół Jori En, Ruin Diver i Stormchaser Mage. Konstrukcje tego rodzaju nie wyszły jednak poza casualowe zabawy i Magic Duelsy, a trudności ze zbalansowaniem odpowiedniego zestawu kart są dodatkową przeszkodą. Taka agresja ma zresztą podobny problem co czyste red aggro – ma stwory, nie ma odpowiedniej mocy w spellach. W dużej mierze jest to spowodowane drukiem Jacka w Originsach i osłabieniem niebieskiego drawu (i niebieskich czarów w ogóle), co pomagałoby zachować talii stabilność. Problem pozostaje więc ten sam – sklecenie talii, która albo byłaby wystarczająco szybka, albo dawałby odpowiedni zasięg w late. Do tego dochodzi kwestia odpowiedniego balansu między kreaturami a spellami. Na razie taki deck nie powstał, ale opcja taka teoretycznie istnieje.

Wypada wspomnieć jeszcze o trzech artefaktach, które ewentualnie mogłyby pełnić rolę wsparcia dla naszego aggro. Chodzi o Stoneforge Masterwork, Captain’s Claws, Neglected Heirloom, których zaletą jest niski koszt. Z tej trójki tylko Masterwork może miałby sens, gdyby udało się znaleźć odpowiednią tribalową konstrukcję, najlepiej z jakąś ewazją lub tramplem, bo bez tego zbyt łatwo stworka ze zbroją chumpować (realnie patrząc, musiałyby to być albo ally’e, albo wampiry lub wilkołaki – średnie to perspektywy).

Meta jest szalenie nieprzyjazne

Ale to nie jest tylko kwestia tego, że red nie składa się jak na razie w nic szczególnie agresywnego. To także wina meta, które jest nieprzyjazne nie tylko dla reda, ale dla aggro w ogóle. Praktycznie jedynymi naprawdę agresywnymi deckami są w tej chwili białe ludziki w Tier 1 (ze splashami) i od biedy mono G aggro (w ilościach śladowych). Cała reszta to albo midrange, albo kontrola. Tak przynajmniej wynika z Pro Toura i kolejnych tygodni, w których rozgrywano GP w standardzie.

Co tak właściwie stoi agresji na przeszkodzie? Wypada zacząć od konstrukcji decków. Praktycznie każdy deck w tier 1 „oszukuje”. Robi to w tym sensie, że narusza zasady gospodarowania zasobami, czego wyjątkowo jaskrawym przykładem jest Collected Company (pozwalające się odbudować, wyszukać tanim kosztem stwory niezbędne do skombienia się arystokratkach) oraz Jace, Vryn’s Prodigy z ogranym już do bólu schematem blok->flip->np. castowanie czaru z grobu. Wspomnieć tu można też o Reflector Mage’u, który w pewnym sensie może cofnąć przeciwnika o dwie tury albo o Catacomb Sifter. Nawet taki Thraben Inspector nie dość, że daje wczesnego blokera, to jeszcze dzięki Clue zapewnia kartę, a z Always Watching czy Lieutanantem staje się solidnym napieraczem, uciekającym spod topora małych sweeperów. Decki grające fair – zwykle aggro właśnie taki ma charakter –  w takim środowisku siłą rzeczy mają pod górkę.

Nie da się też nie zauważyć, że meta ewidentnie zwolniło. Bez szybkiej i stabilnej wielokolorowej many trudniej zrobić agresję, która będzie spójna i powtarzalna. Zwłaszcza ta ostatnia cecha jest w tego rodzaju deckach ważna, bo dysponują one ograniczonymi zasobami. Musimy w nich mieć pewność, że deck pozwoli nam na realizację planu za każdym razem. Kontrola może poczekać na dobranie removalu, combo w końcu zgromadzi potrzebne do jego odpalenia elementy, midrange będzie liczyło na jakość swoich kart – agresja nie może zaś sobie pozwolić na opuszczenie dropa w 1 czy 2 turze czy nie dobranie tej jednej karty (np. Atarka’s Command, Stoke the Flames), która dam nam zasięg, by pokonać przeciwnika. Nie może się zacinać. W chwili słabości czystego reda, multikolorowe aggro w takich warunkach także ma kłopot.

Problemem aktualnego aggro nie jest jednak tylko i wyłącznie mana oraz dostęp do odpowiedniej liczby kart. Kiedy przeanalizujemy ostatnie wyniki turniejowe okaże się, że w meta dominują decki midrange’owe. Nawet białe aggro, choć nadal silne, powoli w tych pierwszych tygodniach usuwa się w cień. Coraz mniej humanów na wysokich pozycjach w wynikach z GP. Nie skreślałbym ludzików, bo to nadal niezły deck, ale tendencja jest widoczna. Wyraźnie to midrange’owe konstrukcje stanowią podstawę meta, a to nie jest dobry znak dla aggro. Wahadło wydaje się przy tym wychylać coraz bardziej w stronę kontroli. Być może jest w tym jakaś szansa dla szybszych decków (w teorii powinna być), ale mało prawdopodobne, aby wśród nich znalazło się jakieś red aggro.

To także kwestia poszczególnych kart, które mocno karcą agresje. Languish – według analizy meta Goldfisha – jest na ten moment ósmą kartą formatu. Gra nim co czwarty deck. Wysoko jest też Kalitas, Traitor of Ghet. Obie karty są sporym problemem dla potencjalnego red aggro. Sweeperów i kart z lifelinkiem też jest sporo. Przykłady? Choćby nowy Sorin w WB kontroli, Dragonlord Atarka, Kozilek’s Return i Jaddi Offshoot w RG rampie, Chandra z OGW, Radiant Flames w Naya Midrange, Tragic Arrogance, Zulaport Cutthroat w arystokratkach i 4C Cryptolithe, Pulse of Murasa i Nissa’s Renewal w BG kontrolach, czy wreszcie Archangel Avacyn. Jest też sporo dość taniego point removalu w deckach, więc klasyczne red aggro szybko może zostać z niczym.

Co gorsza większość decków idzie szeroko, wstawiając w jednym momencie kilka zagrożeń. Nissa i Gideon skutecznie opóźniają grę, utrudniając przebicie się do celu.  BG arystokratki mogą całkowicie zaczopować ziemię chump blokerami i to z korzyścią dla siebie, gdy będzie w stole Cutthroat. Secure the Wastes też wpisuje się w tendencję do pójścia szeroko, nie mówiąc już o CoCo, które może wstawić dwa stworki. Gdyby w meta dominowały duże, pojedyncze zagrożenia (takie jak Siege Rhino czy teraz Sylvan Advocate), na pewno byłoby łatwiej. Zamiast tego mamy rzeczy takie jak Hangarback Walker czy Catacomb Sifter – grając uczciwie, tracąc kartę, aby zabić stworka, i tak będziemy do tyłu.

burn_it_down - Red Aggro

Czy red aggro ma szanse pograć?

Ale to też nie jest zupełnie tak, że czerwone agresje możemy całkiem spisać na straty. Już teraz czasem można trafić na próby złożenia decku, nawet jeśli nie wykraczają one poza zwykłe ciekawostki czy w porywach tier 2. SaffronOlive złożył choćby Insolent Reda, którym zrobił 3-2, co jest przyzwoitym wynikiem jak na ligi. Poniekąd mogę tu też wspomnieć WR Humany, ale to bardziej biały deck niż red aggro. Dużo ważniejsze jest jednak to, że Atarka Red też w końcu się pojawiła i jej pilot zrobił w lidze 5-0. I chociaż to rodzynek, to jak widać – da się. W tej ostatniej talii warto przy okazji zwrócić uwagę na cztery mainowe Goldnight Castigatory – ryzyko widać warte jest zachodu.

Możliwe, że aby red aggro zaskoczyło w meta jeszcze przed Eldritch Moon, potrzeba trochę czasu. Jeśli meta przechyli się mocniej w stronę kontroli, może ktoś wyczuje moment i wstrzeli się z agresją, podkręcając tempo formatu. Biorąc pod uwagę jego charakter, raczej nie daję tej opcji wielu szans. Nie zdziwię się jednak, gdy pojawi się coś w rodzaju WR Heroica z czasów Therosa i Khansów. Wolne meta może być dla aggro zarówno problemem (gdy zdecydujemy się na mniej stabilną dwukolorową strategię), jak i szansą.

Odrodzenia red aggro spodziewałbym się jednak dopiero z pojawianiem się kolejnych setów. Nie jestem pewien czy będzie to jeszcze w bloku SOI, przy okazji Eldritch Moon. Raczej wskazywałbym tu na porotacyjne środowisko i Kaladesh, ale wydrukowanie czegoś w rodzaju Stoke the Flames w EMN już powinno pomóc. Jakikolwiek Ball Lightning czy Hellrider też miałyby szansę namieszać. Wypatrywałbym tego rodzaju kart w przyszłym dodatku, jednak bez szczególnych nadziei. Zakładam, że to dopiero Kaladesh nam przypomni o tym archetypie.

Standard jest formatem cyklicznym. Raz dominuje aggro, innym razem midrange czy kontrole. Ta cykliczność dotyczy też kolorów. Nieobecność reda nie oznacza więc, że nie mamy zdrowego meta. Z tym jest całkiem w porządku – są silne agresje, kontrole, jest midrange, a nawet decki combiące się czy też mocno wykorzystujące synergiczność całej talii. Brak reda nie jest więc jakimś wielkim problemem. Zarazem mamy format, który nie sprzyja czerwonym konstrukcjom. Kiedy spojrzymy na topowe decki, to w ośmiu najlepszych deckach pięć gra zielonym kolorem, a sześć białym – i zielony, i biały stanowią zaś najlepszą kontrę na reda. Kiedy zobaczymy zaś top 20 najpopularniejszych kart formatu, to na szczycie zobaczymy Sylvan Advocate’a w około 1/3 decków (nie licząc Evolving Wilds i Westvale Abbey). Zaraz za nim mamy zaś inne białe i zielone karty, a czerwony jest zaznaczony jedynie w postaci Chandry, Flamecaller w 1/5 spisów. Poza Chandrą red nie ma zresztą żadnego filara, wokół którego można by składać deck (może z wyjątkiem Goblin Dark-Dwellers, ale to też nie jest karta do aggro). Nie mamy w meta Goblin Rabblemastera, ani nawet Monastery Swiftspeara z Hordeling Outburstem i Stoke the Flames.

Tak jest teraz. A jak będzie w najbliższej przyszłości? To tylko Wizardzi wiedzą. Jedno jest pewne – aktualnie nie mamy najlepszego meta dla red aggro i innych agresywnych talii, nawet humani dołożyli kolor i zwolnili. Szybkie aggro jednak prędzej czy później wróci. Jego miłośnicy muszą tylko uzbroić się w cierpliwość. Reszta tymczasem może jeszcze przez chwilę oddychać z ulgą.

Red Aggro - skeleton fruuuuuu

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (