Relacja Ensena z GPT Warszawa w Bydgoszczy

Dziś prezentujemy jedną z dwóch z relacji z GPT Warszawa, które odbyło się w Bydgoszczy. Poniżej tekst Philipa Ensena, który zakończył w Top 4, a już w sobotę tekst finalisty – Sodka. Zapraszamy!

-x-

W sobotę 12. kwietnia odbyło się w Bydgoszczy w sklepie Pegaz GPT Warszawa w modernie. Grało 26 zawodników. Mój deck został skompletowany z kart pożyczonych od Bylka, Jaśka i Łysego (wielkie dzięki chłopaki :) ) i prezentował się następująco:

surgical gpt warszawaBut why Surgical? Weed is sooo gooood, cytując Kumara z ostatniej części „O dwóch takich …”. Po pierwsze, nie mogłem sobie pozwolić na granie Scavenging Oozem – mana base nie pozwalał na jego poprawne wykorzystanie. Nie chciałem też grać artefaktami (Nihil Spellbomb, Relic of Progenitus), bo opponent je widzi i może Podem znaleźć Qasali Pridemage’a czy podbić go Echoing Truthem zanim zacznie kręcić combo. Poza tym, Surgical jest za darmo, można go grać będąc wytapowanym, kiedy siedzący naprzeciwko Janusz się cieszy, że może mi wbić milion obrażeń Redcapem, flashbackuje się ze Snapcastera, no i mogę go wsidować na comba nie grające grobem, bo ma synergię z discardem (Kiki Pod, Ad Nauseam – siadło w 2 grach wyrzucając odpowiednio tytułowego Poda oraz Małpę i Ad Nauseam). Flashfreeze jest na Scapeshifty, Twiny, Stormy, Zoo i przede wszystkim – oba Birthing Pody, bo poza Mana Leakiem (i 1 +1 Putrefy) nie mam na niego odpowiedzi. Remand jest słaby na Poda, bo tylko o turę odsuwa zagrożenie, a bez Vendilion Clique w następnej turze dostaję go znowu na stół – więc Flashfreeze wskakiwał w miejsce Remandów. Golgari Charm wsidowałem, ale ani razu nie dobrałem. Liczyłem na niszczenie Twinów, Blood Moonów, całego stołu Affinity, ściąganie goblinów z Empty the Warrens, Pyromancer Ascensji, Threadsów, Detention Sphery i regeneracji przy Werdykcie i Anger of the Gods – ale nie dobrałem. Darkblast siada na Affinity i Pody, niszcząc im manę i w przypadku Meliry, przerywając oba comba. Poza tym wraca na rękę i robi paliwo pod Snapcastera.

Bardzo chciałem zmieścić 2-3 Vendilion Clique, ale nie znalazłem na nie slotów. Grałem Throatem i Putrefy nad Doom Bladem i 4. Decayem ze względu na Confidanta, Obliteratora, UW wioskę i Restoration Angela, a z Affinity mam i tak wystarczająco dobry MU dzięki Darkblastom, żebym mógł sobie pozwolić na 2 blanki w decku. Niestety, mana base nie pozwala na Victim of Night.

Od poprzedniego turnieju udało mi się uciąć jedną kartę – jak mówił Piotr „Longer” Longa, „61 kart grają tylko cipki, które nie wiedzą, co wyjebać”.

Na miejscu okazało się, że ze znajomych pysków jest Sodek (Tomek Sodomirski) i Knociński, którego nie lubię, bo mnie kiedyś 2 razy przywałował i przez cały turniej udawałem, że nie wiem co to za typ, dzięki czemu nie musiałem mu podawać ręki. Był jeszcze jakiś koleś z dredami z Poznania, który mnie pozdrowił. Potem się okazało że to Kazik S. (jest modem na forum), ale nie mam pojęcia, skąd on kojarzy mnie i czy ja powinienem znać jego. Anyway, to spoko koleś.

Szybko wyszło, że gramy w wielkim ścisku, toalety wyglądają, jakby do wczoraj tam ukrywali Żydów przed hitlerowcami, a w sali szybko zaczęło śmierdzieć magicowymi brudasami, którzy dezodorant widzą raz do roku, kiedy stara im go daje pod choinkę. Moja dziewczyna powiedziała, że to największe zbiorowisko ciot, jakie kiedykolwiek widziała – musiałem wyjaśnić, że tylko w Krakowie jest ktoś taki jak Misiek Szklarski, który do tego stopnia gnoi tych bez wystarczającej ilości testosteronu we krwi, że boją się przychodzić na turnieje.

Okazało się, że jest to turniej dla lokalnych biedaków – ¾ ludzi grało Affinity, a ja byłem jedyną osobą z Goyfami. Usiadłem więc naprzeciwko pierwszego przeciwnika. Szybko wyszło na jaw, że gra Twinem, i to tym gorszym. Tłumaczył się, że „Tarmogoyfy dużo piniondzów” czy coś takiego. Pierwszą grę przegrałem przez mój błąd – zagrałem jak ostatni kretyn. 4 landy → Inkwizycja, opponent kontra, ja, mając Decaya i Putrefy na ręce, zagrałem kontrę w kontrę i się wytapowałem. W odpowiedzi dostałem Pestermite i opponent pokazał mi Kiki-Jiki, Mirror Breaker. Przesidowując się dodałem więcej hate’u na combo, w tym chyba nawet Surgicala. Zatrzymałem rękę z 1 albo 2 Goyfami, a opponent zaczął od T1 Relic of Progenitus. Mimo ciężkiego startu jakoś udało mi się skontrować 2 Blood Moony i zbić przeciwnika życie do jakiejś małej ilości (okazało się że po sidzie nie gra combem, a UR kontrolą – dosidował Murzyna i 2 Batterskulle wraz z Relicami i Moonami kosztem comba), kiedy doszło do takiej sytuacji: ja atakuję 2 Goyfami i wioską, opp ma Snapcastera. Mówi, że przed obrażeniami spali Tar Pita i gra Bolta. Zresolvował, a potem mówi, że blokuje Goyfa Snapcasterem – a ja, że nie, bo skoro przed obrażeniami zagrał laser, to już po blokach. Stwierdził, że jestem jakimś mega poważnym graczem, skoro nie pozwalam mu tego zrobić. Przez rok nie grałem w karty, po czym koleś mi próbuje uświadomić, że powinienem się wstydzić niesportowego zachowania, bo się przejęzyczył. Darowałem sobie komentarz, że zapisałem się na turniej w karty, a nie w lizaniu się po fiutach. Anyway, został na 5 życiach, a ja miałem 2 Goyfy i kolejną wioskę, do jego jednego Snapcastera i pustej ręki, więc poddał. Kolejną grę przegrałem, bo przeciwnik w ostatniej turze życia dobrał Bolta w moją wioskę i zabił mnie Vendliną i Snapcasterem. Nawet się nie wkurzałem na jego topdeck, bo sam zagrałem jak zjeb. Pierwsza w plecy.

Pairingi na drugą rundę posadziły mnie naprzeciw typa, który zaczął czytać, co robi Dark Confidant, kiedy go zagrałem w 2. turze, więc już wiedziałem, że będzie łatwo. Wrócił mi go na rękę Vapor Snagiem, więc wiedziałem, że to ryby albo UR Delver. Rzeczywiście, w 2. turze zagrał Young Pyromancera, który kupił Darkblasta. Confidant znowu wrócił na stół i razem z poźniejszym Tarmogoyfem i coturowym Darkblastem wyciągnął dla mnie szybkie 2-0.

Trzecia runda to kolejne UR, tym razem Storm. Miły koleś, więc szybko go rozjebałem – milion kontr i discardu, poza tym cisnący Tarmogoyf. Ogólnie szybka gra bez pamięci. Anyway, podziękowania dla opponenta, bo grało się bardzo przyjemnie.

W kolejnej trafiłem na Kiki Poda, mój najgorszy MU. Na play zacząłem od mulligana do 5. Shores, Inkwizycja pokazały 2 manodajki i Poda, na którego nie miałem kontry, więc poddałem. Wsidowałem Flashfreezy i Surgicale wyjmując Remandy i Decaye. Opponent w 3. turze z 5 many zagrał Poda i obronił go Negatem przed moim Menelikiem. Na szczęście miałem też na ręce Putrefy. Potem szybko wskoczył Goyf z Confidantem i poleciał Surgical w Poda i udało mi się urwać grę. Trzecia gra była bardzo close, opponent zagrał Voice of Resurgence, najlepszą kartę na mój deck, ale 2 Tarmogoyfy jakoś dały radę. Pomógł też screw opponenta, który został na 3 landach i BoPie i płakał, że dobrał wszystkie piątki z decku (z Thoughtseiza widziałem Thragtuska i Kikiego).

W ostatniej wziąłem ID z Sodkiem (Nivmagus combo) i poszliśmy coś zjeść w Subwayu przed topem.

W topie trafiłem najpierw na typa w ciemnych okularach na oczach z długimi włosami. Miał także żółty podkoszulek i żółtą czapeczkę z daszkiem ze Spongebobem grającego Scapeshiftem. Tasując deck dostałem od dziewczyny smsa mówiącego, że jak przegram z ciotowatym Spongebobem, to wracam do domu na nogach. W 1. grze zacząłem od Inkwizycji, która odsłoniła Peer through Depths albo Explore (nie pamiętam już dokładnie), Anger of the Gods, Cryptica i parę landów. Niestety, opponent od razu kupił z czuba Bolta, którego łyknął zagrany przeze mnie w 2. Confidant. Później jednak dołożyłem Tarmozorda, a że przeciwnik nic nie miał, szybko go rozjechałem. W drugiej grze keepnąłem 2 Thoughtseizy, 2 Inkwizycje i 3 landy. Zdiscardowałem mu wszystko poza Obstinate Balothem, po czym dograłem 2 dobrane Tarmogoyfy. Opponent zamiast zagrać w 4. Balona i coś robić, czekał z nim 2 tury i zagrał kolejno Remanda i Peera, które obv nic nie robiły i moje Goyfy wraz z manlandem szybko wcisnęły potrzebny damage. Kolejne 2-0.

W półfinale sparowało mnie z Kazikiem. Pierwsza gra bez historii, w drugiej usunąłem mu Surgicalem Małpy i Ad Nauseam. Szybkie 2-0, ale mu poddałem, bo tak jak Testoviron PIEHDOLI W DUPĘ WASZEGO BOGA I PHOKUHATOHA, tak ja PIEHDOLE W DUPE WAHSZAWE I LIMITED THEHOSA. Kazik później wygrał z Nivmagusem Sodka i zgarnął bye.

W drodze powrotnej odpadło nam koło od samochodu – szpile w kołach nie były dokręcone i wzywaliśmy lawetę i znajomego. Koniec eventu.

P.S. Meta Top 8:

  • moj bug,
  • twin z 1. rundy,
  • affi,
  • 8rack,
  • living end,
  • scapeshift,
  • ad nauseam,
  • nivmagus

 


ensen23 pielgrzymkaPhilipp „Ensen” Ten Elsen – ma 22 lata, w kolorowe kartoniki gra 6 lat, ale znudziło go wtapianie turniejów autorskimi konstrukcjami, więc póki co gra tylko EDH. Mieszka w wiosce pod Krakowem. Na brzuchu ma wytatuowany autograf Sandry Nasic, wokalistki Guano Apes, zdobyty na scenie podczas ich koncertu w Krakowie w 2011 roku. Jeszcze w 2014 roku planuje przepłynąć Kanał La Manche, a rok później pobić rekord Trenta Grimsleya.

Na zdjęciu obok występuje bez czapki.

 

 

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (