Relacja z Grand Prix Olsztyn 3.12.2011

Figar Zapraszam do przeczytania spóźnionej o kilka dni relacji z największego od dawna turnieju otwartego w Polsce. W tym miniartykule na 6 tysięcy słów znajdziecie kilka przemyśleń i wiele pochwał dla organizatorów na każdym kroku oraz krótki, lecz jak najdokładniejszy opis stoczonych pojedynków. Miłego czytania oraz komentowania.

 

 

Puchar Warmii i MazurWyjazd do Olsztyna planowałem od pobytu w US na Mistrzostwach Świata, jednak z przyczyn osobistych podróż ta do ostatniej chwili była niepewna. Dodatkowo zabezpieczając się na ewentualność wyjazdu w ostatniej chwili, postanowiłem zmienić opony przed wyjazdem oraz poprawić kilka drobiazgów w aucie. W warsztacie jednak panowie byli bardzo piątkowi, wyszła niedoróbka, której nie mogłem naprawić tego samego dnia (panowie zrobili sobie fajrant 3h wcześniej). Wynikł pewien problem z samochodem. Ostateczną decyzję podjąłem ok. 23:30, dostałem w domu zielone światło na wyjazd i rozpocząłem szukanie pasażerów do bolidu. Znalazł się jeden chętny, pomimo tego i tak pojechałbym sam. Zawiodła też komunikacja między naszą sceną, w rozwoju której od bardzo dawna nie miałem szansy uczestniczyć. Inicjatywa Psychatoga ma to właśnie zmienić. Podczas powrotu z turnieju okazało się iż nasz znajomy Viet również nie znalazł możliwości transportu i pojechał na własną rękę samochodem, Grzegorz Jezierski został z zasłyszanych plotek pozbawiony miejsca w samochodzie, chyba na 5 minut przed odjazdem, a telefon Mariusza Kubisty postanowił jedynie cichutko przemieszczać się po powierzchni biurka/parapetu/szafki, zamiast głośno i stanowczo powiadomić swojego właściciela, że jest dla niego miejsce w samochodzie, na jak się okazało nasze małe polskie GP. Szkoda, Mariusz jest osobą zawsze chętnie podejmującą wyzwania gry na obcym terytorium, nawet pomimo choroby. Pojechaliśmy we dwóch, ze spotkania o umówionej 5-30 wyszedł wyjazd parę minut po 6 i zaczęliśmy gonić A. Skotaka wraz z jego rydwanem oznaczonym modelem Infnity FX65 zapakowanym w graczy po brzegi. Wspaniała orientacja w terenie oraz wyczucie czasu spowodowały, iż naszym punktem zbiorczym okazała się stacja BP, mijana w momencie wykonywania telefonu kontrolnego. O 8:40 byliśmy już pod wyznaczonym miejscem do gry i w ukochanej przez warszawskich graczy restauracji KFC spotkaliśmy się z resztą śmiałków. Muszę szczerze przyznać, iż kiedy w samochodzie usłyszałem, iż na turniej ma stawić się ok. 30 graczy z naszego miasta nie wierzyłem. W KFC rzeczywistość skonfrontowała się z moimi odczuciami. Myliłem się. Spotkałem wiele znajomych twarzy. Może to czas by  ponownie przemyśleć cykl sponsorowanych turniejów o niewielkim wpisowym z fajną pulą nagród oraz jakimś motywującym rankingiem tychże wydarzeń? Może tym razem ludzie są gotowi? Może tym razem się uda? Niewątpliwie teraz się udało, w małym mieście, ze słabym dojazdem (ponoć znaleźli się ochotnicy na trwającą 12h podróż pociągiem z Warszawy  – 220km – nice), z dobrym nastawieniem. Można? Turniej rozpoczął się o godzinie 10:30, wzięło w nim udział 104 graczy, było dwóch sędziów, rundy startowały w odstępie jednej godziny, nie było wielkich przerw, było naprawdę udanie. Można? Naprawdę wyrazy uznania, za jakość całego wydarzenia. Znajdą się tacy, którzy pomyślą iż chwalę, bo udało mi się zwyciężyć –  ale jeżeli byłeś uczestnikiem tego największego od dłuższego czasu turnieju otwartego (nie MP), poza Łodzią, to chyba również zdajesz sobie sprawę, że był on przeprowadzony bardzo sprawnie,  atmosfera była super (ŻUBR TEAM), a w dodatku nie graliśmy na plastikowych stolikach ogrodowych na korytarzu.

Jeszcze raz, słowa podziękowania dla organizatora, który dowiódł że MOŻNA.

 

Turniej

Tyle tytułem długiego, nudnego wstępu, który mam nadzieje nie został pominięty. W dalszej części postaram się opisać gry, które odbyłem, opieram się jednak jedynie na swojej pamięci i tak samo jak w nadchodzącej relacji z MŚ będzie to ogólny zarys gry mogący zawierać pewne zdarzenia, które nie miały miejsca. Nie posiadam niestety notatek.

Do gry zdecydowałem się wybrać talię, którą grałem na MŚ głównie z uwagi, iż bardzo mi się podobała mechanika gry. Nie grałem wiele, nie umiem wiele, nie znam tricków, ale uznałem, że lepsza lekko ograna talia niż każda inna, nawet najlepsza w formacie. Spodziewałem się dodatkowo wielu kontroli, mniejszej ilości RDW.

Po długich konsultacjach z Pawłem Pędrakowskim wybrałem taki o to spis:

Iluzje

 Maindeck  Sideboard
4 Delver of Secrets 3 Dissipate   
4 Phantasmal Bear 3 Mental Misstep
4 Phantasmal Image 2 Flashfreeze
4 Lord of the Unreal 2 Steel Sabotage
4 Snapcaster Mage 2 Stitched Drake
2 Geist of Saint Traft 1 Geist of Saint Traft
  1 Mortarpod
4 Mana Leak 1 Dismember
4 Ponder  
4 Gut Shot  
3 Gitaxian Probe  
3 Vapor Snag  
   
10 Island  
4 Seachrome Coast  
3 Glacial Fortress  
3 Moorland Haunt  

 

 Runda 1 RDW

Geist of Saint TraftRozpoczynam przygodę z turniejem od rozgrywki z przeciwnikiem grającym RDW. Z tego co pamiętam udało mi się wygrać rzut kością i wybrałem że zacznę. Obaj wzięliśmy muligana do 6, zacząłem od Phantasmal Beara, zabitego za chwilę Galvanic Blastem oraz Gitaxian Probe’a, który odsłonił Kotha, Chandra’s Phoenix, Incinerate, 2xGalvanic Blasta oraz Mountaina. Ułożyłem plan gry pod Geist of Saint Traft zagrywanego w trzeciej turze. Przeciwnik dograł czerwonego Shrine’a w t2 (dobrał kolejno Mountaina > Shrine > Montain) oraz feniska w t3. Rozpoczęliśmy wyścig, gdyż opponent postanowił atakować Chandrą. Z mojej strony zaatakował Geist sprowadzając przeciwnika do 14 żyć. Ja byłem po ataku chandry spadłem na 16. W kolejnej turze przeciwnik zagrał Stormkirk Berserkera przed atakiem, którego nie skontrowałem Mana Leakiem ani nie zabiłem Gut Shotem. Finalnie zaatakował w tej turze feniksem do 14. Zdecydowałem się nie zabijać Berskera kosztem dwóch żyć zarówno dla mnie i dla niego. On miał lepszy i szybszy zegar, więcej spaleń, więcej zagrożeń. Postanowiłem zagrać bezpieczniej i oszczędzić 2 życia. W swojej turze zaatakowałem Geistem, którego Stormkirk Berserker chamblokował. Anioł zadał 4dmg i sprowadził do 10 mojego przeciwnika. W kolejnej turze zagrany został Koth, skontrowany przezemnie Mana Leakiem. Chandra pozostała do bloku. Mój przeciwnik miał w tej chwili na ręku Incinerate + kolejnego fenixa (widzianego z drugiego Probe’a), 4 landy na stole oraz 5 counterów na Shrinie. Gdzieś po drodze Galvanic zabił Lord of the Unreal. Przez chwilę chciałem zabić Feniska za pomocą Gut Shota i jego Flashbacku ze Snapcastera. Jednak sprowadzałbym się do 10 żyć, co przy dobraniu landa po stronie mojego przeciwnika w skrócie oznaczało by „I LOSE”. Zdecydowałem się przejść do swojej tury, posiadając w odwodzie Snapcaster Mage + Mana Leak na dalsze zagrożenia. Użycie Snapcastera dla Gutshotów dawało mi atak za 8, przy jego 10 życiach, żadnych plusów, a jednak myślałem o tym. W swojej byłem zmuszony zaatakować Gesitem, zostawiając swojego przeciwnika na 6 życiach (zakładając blok Geist/Feniks) i męczyć się w dalszej grze za pomocą dobranego wcześniej Moorland Haunta (nie mogłem użyć landa w poprzedniej turze – 4 landy, koszt mana leaka). Zaatakowałem i ku mojemu zaskoczeniu Chandra blokowała anioła. Przeciwnik spadł do 8, zagrałem Phantasmal Beara i landa, dalej mając przewagę na stole oraz Mana Leaka z grobu. Oddałem turę. Mój przeciwnik dobrał tego piątego landa, którego brałem pod uwagę wcześniej i który czynił mnie martwym w przypadku gamblowania poprzedniej tury. Przeciwnik wybrał zagranie Incinerate we mnie wracając Chandrę. Nie zdecydowałem się na kontrę spadając na 11 żyć. Zapłacił 3 i zamiast Chandry zagrał Shrine we mnie, sprawdzając mnie do dwóch i tym samym oddając partię.

Tak, to nie ja wygrałem tę grę. Lekcja wyciągnięta z tej gry to przeprowadzenie bardzo ostrożnej i bezpiecznej gry, którą łatwo mogłem przegrać popełniając jeden mały błąd, w momencie kiedy przeciwnik popełniał ich zarówno więcej jak i dużo bardziej poważnych.

1-0

Side Out  Side In
 -3 Gitaxian Probe  +2 Stitched Drake
 -4 Mana Leak  +1 Geist of Saint Traft
 -1 Vapor Snag  +1 Mortarpod
   +2 Flashfreeze
   +2 Steel Sabotage

Gra druga była o wiele mniej agresywna ze strony mojego przeciwnika oraz mniej zacięta. Przeciwnik zagrał 2xShrine t2 oraz  t3. Potem zagrywał 2x Volt Charge w t4 i t5 zabijając flipniętego Delvera i pozbawiając mnie 3 żyć.  Z mojej strony był dosyć agresywny atak iluzjami wraz z lordami. Para Phantasmal Bear + Para Lordów oraz skopiowany w Lorda Phantasmal Image wytworzyły presję, z którą przeciwnik sobie nie poradził. On nie miał małych spaleń, ja miałem bardzo agresywne rozdanie, które nie pozwoliło na długotrwałą rozgrywkę gdzie zabijałyby mnie napakowane Shriny.

2-0

3pkt

 

Runda 2 RDW  „… Spodziewałem się (…) mniejszej ilości RDW …”

W kolejnej rundzie napotkałem na swojej drodze Adama Skotaka z RDW, który pokazał mi dlaczego tak bardzo lubię ten MU. W pierwszej grze obaj wzięliśmy muligany do 6. Adam rozpoczął grę od Stromkirk Noble’a. Ja zagrałem Gitaxian Probe’a odsłaniając Mountaina, Goblin Fireslingera, Galvanic Blasta oraz Gut Shota. Od tego momentu nie duże znaczenie miały moje ruchy, małe stwory ginęły od tanich spaleń, przybywały nowe stwory, Grim Lavamancer, Shrine. Po mojej stronie walka z wiatrakami, poddałem po kilku turach.

RDW

0-1

Side Out Side In
-3 Gitaxian Probe +2 Stitched Drake
-4 Mana Leak +1 Geist of Saint Traft
-1 Vapor Snag +1 Mortarpod
  +2 Flashfreeze
  +2 Steel Sabotage

W G2 zatrzymałem średnią rękę: Delver, Vapor Snag, Snapcaster oraz Lord of the Unreal/Phantasmal Image. Po raz kolejny nie byłem wstanie zagrozić w niczym talii Adama, która na tę partię zdecydowała się grać sama za niego. 1t Stromkirk, 2t Stromkirk + Galvanic Blast w upkeepie po flipe Delvera, którego ratowałem Vapor Snagiem. Kolejno Arc Trail (2 dmg do mnie, 1 dmg Delver) + Goblin Fireslinger, Grim Lavamancer, Shrine, którego kontrowałem Steel Sabotage, duży Stormkirk Berserker. Adam w przypływie mocy zdąrzył jeszcze w kolejnej turze zagrać chyba kolejnego Shrine’a i coś dodatkowego, co raczej nie miało znaczenia. Ja dokładałem landy i broniłem się przedłużając swoją agonię tokenami z Moorland Haunta i stworami które łatwo ginęły od ciosów zadawanych przez Grim Lavamancera. Adam miał więcej niż potrzeba żeby zatrzymać mnie w tej partii, spakował mnie w 5 minut, ja byłem tylko statystą.

0-2

Po grze Adam pokazał mi swój sideboard oraz tłumaczył czemu tak długo myślał w ostatniej turze – chciał zagrać Act of Agression w mojego Spirit Tokena z Moorland Haunta. Byłem bardzo zaskoczony tą kartą, tłumaczył że nie zna budowy mojej talii oraz chciał dobrze wymieniać moje Lordy – co dla mnie jest mimo wszystko posunięciem bardzo słabym. Przeciwko talii, która ma karty jak Arc Trail czy Grim Lavamancer, co pozwala jej toczyć wymiany 2 za 1, przeszkadza mi prawie każda karta, nie ma sensu dokładania gorszych kart, tylko z uwagi na to, że trzeba zmienić jakieś karty po SB. Dodatkowo nie wiem co Adam wyjął za nie, ale w moim odczuciu i tak musi być lepsze zagranie w tym MU od Act of Agression (w spirita dla Win More). Możliwym jest, że Adam chciał pokazać, że od MP poznał możliwości tej karty i tym razem chciał utrzeć mi nosa 8-)

Adam dołożył na mnie na drugą grę również 3 Dismembery, tłumacząc iż kontrują Timely Reinforcement, które mogłem mieć w talii. W moim odczuciu Dismember jest po prostu bardzo dobry. Przy czerwonej talii, jest niewielka szansa, że w 3 turze zagrywając TR będę miał aż 16 żyć – jeżeli tak by się stało to raczej grałbym inne karty, nie będąc pod zegarem obrażeń. Tak więc Dismember nie kontruje TR, przynajmniej w mojej ocenie, nie w tym MU. Inna sprawa, że jest solidny. Adam ‘chciał mnie pocieszyć’ mówiąc, iż przegrałem bo mnie sfloodziło. Nie uważam tego za prawdę, zatrzymałem średnią rękę, bojąc się dostać jeszcze gorszej przeciwko ciężkiemu MU przy stanie 0-1. Ta błędna decyzja kosztowała mnie grę, w konsekwencji mecz. Nie flood, tylko błędna decyzja w połączeniu z solidnym rozdaniem mojego przeciwnika. O tym czemu należy rozliczać się z własnych decyzji zamiast zrzucać wszystko na los, flood, screw, przypływy morza czy ułożenie gwiazd postaram się szerzej opisać w przygotowywanej relacji z MŚ, która mam nadzieje już niedługo zostanie opublikowana.

Lekcja z tego meczu – mieć odwagę wziąć agresywnego muligana w trudnej sytuacji, potrafić się przyznać do błędu i nie zwalać winy na los. W tej grze chodzi o minimalizowanie wpływu losu.

3pkt

 

Runda 3 UBR Grixis Control

Już w trzeciej rundzie stanąłem przed obliczem kolejnego gridnera w tym roku. Z jednej strony cieszyłem się, że nie przegrałem meczu w pierwszej rundzie, z drugiej liczyłem, że przy takiej frekwencji uda mi się wygrać 2-3 pierwsze rundy przed porażką, co pozwoliłoby mi przy ew. 5-1-1 wejść do Top8. W poprzedniej rundzie powiedziałem Adamowi, iż zaczyna się grinder  – w co nie wierzył i liczył, że wejdą 5-2, na co w moim odczuciu nie było szans. Jak się okazało po ostatniej rundzie w wyniku pewnych okoliczności była możliwość wejścia do T8 jednej osoby z 15pkt. Jednak na pewno osoba ta nie przegrała żadnej z początkowych rund i otrzymała taką możliwość przez wiele dodatkowych czynników – 5-2 przy ponad 100 osobach ma naprawdę szanse na sukces zbliżone do 5%.

Rozpocząłem batalię z kolejny czerwonym deckiem, co nie nastrajało mnie optymistycznie. W pierwszej grze wziąłem muligana z rozdania, którego nie mogłem zatrzymać. Z początku myślałem, że gram z UR Delverem i cieszyłem się, że nie było Stromkirka w pierwszej turze. Gra zapowiadała się dla mnie nieciekawie, z Gitaxian Probe’a odsłoniłem karty, które dawały mojemu przeciwnikowi dużą przewagę na początku rozdania. Na ręku znalazł się drugi Galvanic Blast (pierwszy zdjął Phantasmal Bear’a z t1), Slgastorm, Mana Leak i Snapcaster. Gdy zagrałem w około wszystkiego co mogłem, dostałem jeszcze Dissipate w kluczowym momencie. Gdy zagrywałem Geista mój przeciwnik miał tylko jedną dodatkową kartę na reku bez żadnego drawu – okazał się to być Olivia Voldarenkolejny w tej partii Dissipate. Kolejno przyszła Olivia i zakończyłem tę grę z 2 Gut Shotami na ręku. Próbowałem Vapor Snagiem w Olivie jeszcze dobrnąć do Phantasmal Image’a, ale w tym momencie mój przeciwnik miał już 5+ kart w ręku. Ja nie miałem nawet potrzebnej iluzji.

0-1

Side Out Side In
-4 Gut Shot +2 Stitched Drake
-1 Mana Leak +1 Geist of Saint Traft
-3 Vapor Snag +3 Dissipate
  +2 Flashfreeze

Niezbyt pamiętam szczegóły tej gry. Okazała się być zacięta, bardzo dużo walki na kontry, była Olivia – tym razem był jednak gotowy Image. W dużej mierze w grze pomógł niezawodny Moorland Haunt, doprowadzając mojego przeciwnika do konieczności szukania większej ilości odpowiedzi. Gra skończyła się gdy przeciwnik nie dobrał kolejnego Slagstorma, szukając go dwukrotnie z Think Twice, na którego czekał zresztą Mana Leak. Grę udało mi się wygrać stwarzając większe zagrożenie i mając twarde kontry w odpowiednim momencie. Uważam tę partię za bardzo wyrównaną, zdołałem utrzymać konieczną presję pomimo dużej ilości removalu i szybko pokonać największe zagrożenie w jego decku – Olivię.

1-1

W trzeciej grze miałem całkiem przyzwoite rozdanie, na ręku pojawiła się agresja w postaci małych stworków, landy w kolorze, Gitaxian Probe'a, Stitched Drake, Mana Leak’a. Probe pokazał mi po raz kolejny bardzo dużo przeszkód, które musiałem ominąć, z perspektywy czasu, najgorszy okazał się Mana Leak, którego nie mogłem przejść ani wywabić. W każdej części gry, każdym zagraniem, chciałem wyciągnąć tego Mana Leak’a, ponieważ każdy następny mój czar był ważniejszy. Ważnym był fakt, iż z biegiem czasu moje ataki stwarzały coraz mniejsze zagrożenie, a ważnych kart takich jak np. Geist czy Drake nie mogłem po prostu zrzucić pod Leaka. Mój przeciwnik bardzo dobrze rozegrał tę kontrę, dając sobie mimo wszystko bardzo dużo możliwości do przeżycia. Landy dostawał w tempo, czary rozgrywał w sposób, że nie działała moja kontra, bądź mógł ją bronić swoim Mana Leakiem. Miałem Dissipate + Mana Leak, chciałem bronić swoich ważnych zagrań wygrywając małe bitwy na kontry, jednak za każdym razem musiałem spasować takie rozwiązania z uwagi na bardzo dobre tapowanie i liczenie kart po stronie mojego przeciwnika. Grałem bardzo ostrożnie, oszczędzając kontry tak, by zagrywana w stół Olivia nie przegrała mi gry. Udało mi się jednak dobrać potrzebne landy do grania 2 czarów na turę, czy aktywacji Moorland Haunta i doprowadziłem do sytuacji gdzie mój przeciwnik musiał użyć dwóch Mana Leaków na jeden czar – Geist of Saint Traft (rzucałem Gitaxian Probe’a w tej turze widząc jedynie dwa Mana Leaki). Po tej sytuacji, miałem na stole dużą przewagę oraz kilka kart w ręku, które zapewniły mi zwycięstwo. Mówiłem to już swojemu przeciwnikowi wcześniej, ale powtórzę, bardzo dobrze rozegrał te Mana Leak’i, przez co był bardzo blisko wygranej.

2-1

6pkt

 

Runda 4 GW Juza Tokens/Humans

GW Juza Aggro to dosyć ciężki MU, który ma bardzo różne rozdania, przeciwko którym ciężko ułożyć odpowiedni plan gry. Wygrałem rzut kostką i zdecydowałem, iż rozpocznę grę. Dobrałem solidną szóstkę, gdyż zmuszony byłem wziąć muligana. Zacząłem od Gitaxian Probe’a i Phantasmala Bear’a. Zobaczyłem Foresta, Gavony Township, Avony Pilgrima, Birdsa, Mirran Crusadera, Oblivion Ringa i Hero of Bladehold. Z Gut Shotem na ręku oraz Mana Leakiem, plan na kilka pierwszych tur był prosty. Opierał się głównie na tym, iż zastopuje rozwój swojego przeciwnika powodując, iż jego zagrożenia będą zbyt wolne. T2 Blade Splicer T3 Hero T4 Planeswalker/Geist to rozdanie, w którym jego zagrożenia są o wiele za duże. Potoczyło się po mojej myśli, zabiłem pierwszą manodajkę, drugą skontrowałem i dostawiłem Lorda. Po skontrowaniu jedynym Mana Lakiem Gut Shotdobrałem kolejnego Gut Shota, czułem jakbym zmarnował kontrę na O-ringa/Hero/Blade splicera, ale mój plan nie zakładał innego rozwiązania. Musiałem kontrować manodajki. Przeciwnik nie dobrał też Plainsa przez co, gra zakończyła się będąc pojedynkiem jednostronnym. Na stole mojego przeciwnika Pilgrim (Gut Shot). Birds (Mana Leak), Garruk (Snapcaster + Mana Leak), bez źródła białej many przeszliśmy do następnej gry.

1-0

Side Out Side In
-1 Gitaxian Probe +1 Dismember
-2 Geist of Saint Traft +1 Steel Sabotage
  +1 Mortarpod

W drugiej grze, popełniłem chyba najwięcej błędów z całego Swissa i zmarnowałem niezłe rozdanie. Miałem Phantasmal Beara, Vapor Snaga, Delvera, Lorda i chyba trzy landy. Phantasma Bear dostał Fiend Huntera, Lord dostał O Ringa, Delver dostał kolejnego Fiend Huntera. Potem został dograny Blade Splicer, którego skopiowałem Phantasmal Imagem i wróciłem jego tokena Vapor Snagiem. Pojawił się trzeci FH zabierając powstałego tokena. Splicery wymieniły się w fazie ataku i do gry wszedł również dołożony do stołu jako piąty, tapnięty WG land. W następnej turze mając na ręku jedynie kolejnego Vapor Snaga wpadł Geist Honored Monk. Ja natomiast za chwilę dobrałem Mana Leak’a, pozwalającego skontrować cofanego Geista. Problemem były stwory na stole, które powiększały się z dopiero co dobranego Gavony Townshipa. Moje bloki przez kolejne 2-3 tury były bardzo desperackie, zadając swojemu oponentowi maksymalnie 6 obrażeń z pozostałych 8 i to jedynie przy dobraniu określonej karty. Powinienem bezpieczniej rozegrać początek gry, pozostawiając do użytku Vapor Snaga w swojego stwora, ratując np. Lord Of Unreal przed Oblivion Ringiem. WG land turę później po stronie mojego przeciwnika pozwoliłby mi dobrać Mana Leaka, i raczej łatwo wygrać tę grę. Należy jednak podkreślić, odtarowany land po stronie mojego przeciwnika i Geist turę wcześniej pozwoliłby tę grę jeszcze łatwiej wygrać jemu.

Lekcja wyniesiona, bardziej się skupić i grać dużo ostrożniej.

1-1

Rozpoczałem G3 od Gitaxian Probe’a, który ukazał przeciętną rękę mojego przeciwnika. Zatrzymał ją po muliganie: Grove, Gavony Township, Fiend Hunter, 2xHero of Bladehold i chyba Pilgrim/Birds. Niewątpliwie grę wygrał stopdeckwoany w pierwszym drawie  Gut Shot, który zafundował po raz kolejny screw mojemu przeciwnikowi. Dobrany forest nie pozwolił zagrać FH (WW w koszcie). Mając Mana Leaka i tylko dwa landy atakowałem jedynie Delverem, który w pewnym momencie się flipnał. Gdy miałem 4 landy zagrałem Lord of the Unreal i dalej trzymałem kontrę. Mój przeciwnik miał coraz mniej czasu, biały land nie nadszedł przez co nie znalazł odpowiedzi i jego kolejne color screw doprowadziło mnie do kolejnego wygranego meczu.

2-1

9pkt

 

Runda 5 GWr WolF Run Ramp Mysza

W piątej rundzie spotkałem się z reprezentującym warszawską scenę Maćkiem Myszowiakiem, zwanym Myszą, kierującego rampą. Próbowałem się podpytać czym gra, ale był nieprzejednany w swoim postanowieniu i zachowując pokerową twarz nie podał mi tej informacji. Z zasłyszanych plotek o pożyczanych dzień wcześniej kartach mogłem stawiać na właśnie Rampę bądź Ux kontrolę, czerpiąc informacje z wiedzy nt. zamiłowań Myszy. Obstawiłem Ux kontrolę i zatrzymałem rękę Delver, Delver, Mana Leak, Snapcaster i 3 landy będąc na drawie. Gdy powiedziałem, że słaby keep Maciek mi nie uwierzył. Przekonał się o tym dopiero chyba jak devlery zaczęły się flipować dopiero w 5 turze. Po kolei jednak, Maciek zagrał w drugiej turze Rampant Growth oraz Thruna w T4. Ja T1 Delver, w T2 przygotowany Leak na wchodzącego Solemna, a tu Thrun. W T3 pozostało mi zagrać delvera i oddać turę. Gideon który wszedł w następnej turze, nie został skontrowany, prawdopodobnie zużyłem kontrę na coś czego nie pamiętam, bądź musiałem się wytapować. Wszystkie moje nie flipnięte delvery zaatakowały gideona sprowadzając go do 6 counterów. Dołożyłem kolejnego delvera i oddałem turę. Maciek w swojej dołożył drugiego Nexusa i zagrał chyba Rampant Growtha. Zaatakwoał Thrunem i zabił jednego ze stapowanych delverów za pomocą Gideona. W swojej turze, odsłoniłem wreszcie z delverów właściwą kartę, jaką był Gitaxian Probe i flipnałem 2 delvery. Z Proba zobaczyłem zielony Zenith, biały Zenith, Day of Jugdement, zaatakowałem w Gideona dwoma Delverami, jeden został blokowany przez Nexusa, drugi sprowadził do ostatniego countera, którego zabrałem (z dobranego z Proba) Gut Shotem. Wydaje mi się, że nie chciałem zabijać Nexusa Shotem z uwagi na coraz mniejszą liczbę żyć. Gra przerodziła się w przeciąganie liny, ja próbowałem wygrać wyścig górą, napotykając bloki nexusem, który dobił jednego z delverów, Maciek natomiast atakował swoim Thrunem, na którego nie mogłem dobrać Phantasmal Image’a którego blokowały tokeny tworzone z dorbanego Moorland Haunta. Maciek stworzył za pomocą białego Zenitha w swojej turze 2 Cat Soldiery, które wraz z Thrunem miały w następnym ataku zmusić mnie do blokowania Delverem, który stanowił największe zagrożenie. Dobrałem Vapor Snaga, który zabrał jednego tokena, wcześniej zagrywany chyba snapcaster bądź Lord of the Unreal wymieniał się z drugim tokenem, tworzony Spirit chamblokwoał Thruna. Maciek cały czas czekał na szósty land, który umożliwiłby mu regenerację Thruna i zagranie Day of Judgment wygrywając grę. Zagrał go mając 5 landów i napotkał Mana Leaka ze Snapcastera. Wydaje mi się, iż gdzieś w okolicach trzeciej tury rzuciłem Gitaxian Probe’a, potem skontorwałem zielony Zenith dzięki czemu miałem większy wgląd w możliwości przeciwnika. Mając ramp deck, Mysza był pewien, że w 4 tury Delver of Secretsdobierze ten jeden land, pozwalający mu na pomyślne ukończenie gry. Jednak, należy zaznaczyć, że poświęcił już do tej pory dwa nexusy, a i dobrany do białego zenitha trzeci Plains był topdeckiem. Bardzo ciężka gra, którą udało mi się wygrać bardzo późno flipując delvery.

Side Out Side In
-2 Lord Of the Unreal +2 Stitched Drake
-4 Gut Shot +1 Geist of Saint Traft
-3 Vapor Snag +2 Steel Sabotage
-1 Mana Leak +2 Flashfreeze
  +3 Dissipate

Steel Sabotage włożyłem z uwagi na widzianego w czasie gry Palladium Myra oraz Solemny. Wyjęcie Gut Shotów na Rampę, jest błędem o czym przekonałem się w rundzie następnej.

1-0

W g2 miałem bardzo dobre rozdanie: kilka małych potworów, twarde kontry, Vapor Snag w Solemna, gotowy Image w Thruna. Niewiele pamiętam z tej gry niestety. Była dużo mniej skomplikowana niż poprzednia i z punktu widzenia Maćka musiała wyglądać tak jak moja gra z Adamem Skotakiem kilka rund wcześniej.

2-0

12pkt

 

Runda 6 GRb WolF Run Ramp

W tej fazie turnieju musiałem być już bardzo zmęczony ponieważ coraz słabiej pamiętam szczegóły gier.

Wydaje mi się, że wygrałem dosyć łatwo pierwszą grę, uważając na Slagstorma i mając odpowiednie odpowiedzi. Brzmi banalnie, ale w tej chwili nie potrafię powiedzieć nic innego. W tej grze chyba dostałem szybką Olivię, na którą miałem Phantasmal Image.

1-0

Side Out Side In
-2 Lord Of the Unreal +2 Stitched Drake
-4 Gut Shot +1 Geist of Saint Traft
-3 Vapor Snag +2 Steel Sabotage
-1 Mana Leak +2 Flashfreeze
  +3 Dissipate

 

W tej grze zagrywana Olivia z odtapowaną maną na Mana Leak’a zakończyła szybko potyczkę w dwie tury od pojawienia się jej na stole. Pamiętam z tej gry 3 Viridian Emmisariuszy, którzy bardzo uprzykrzyli mój aggro plan (na nich właśnie były potrzebne Gut Shoty). Tę grę przegrałem nie przez Olivię czy Slagstorma, ale przez raczej zły SB i zdecydowanie przez bardzo dobrą grę przeciwnika omijającego moje pułapki. W G1 widziałem tylko Sphere of Suns do zagrywania Olivi, przeciwnik miał pewnie tylko jednego Swampa, natomiast w G2 zobaczyłem też Woodland Cemtery i zdecydowałem się obciąć Steel Sabotage, chyba za Gut Shoty.

1-1

Ostatnią grę rozpocząłem z bardzo dziwną rękę bez pierwszoturowego dropa. Mój przeciwnik zagrał ramp ant growth w t2 i zielonego zenitha w t3, które to czary zdecydowałem się skontrować (Mana Leak + Flashfreeze). W odczuciu jego kolegi zagranie Green Sun’s Zenitha pod kontrę było złym pomysłem, bo nic nie wnosiło jeżeli czar ten by zresolvował. Moim zdaniem to nie był pomysł ani zły ani fatalny. Ja pozbyłem się drugiej kontry, ostatniej w tej fazie gry, a jestem przekonany, że nie miałem w stole żadnego zagrożenia i przyzwany emisariusz bardzo by mnie spowolnił. Wydaje mi się, iż zacząłem atakować trochę później, po Slagstormie przyszedł Geist i Ph image w Thruna (chyba zenith CC=5) i dokończyłem grę z dobranymi kontrami. Zanim skopiowałem Thruna, przyjąłem od niego 4dmg, zostawiając sobie manę na zagranie zarówno Image’a jak i kontry w potencjalną Olivie, która znowu spowodowała by wiele kłopotów.

2-1

15pkt

 

Runda 7 UB Tezzeret

Będąc 5-1 naprawdę nie chciałem przegrać tej ostatniej gry, remisować nie mogłem i najlepszą opcją było chyba parowanie w dół. I tak nasz kochany DCI reporter przypadkowo sparował najlepszą dwunastkę z najgorszą piętnastką.

G1 przebiegła dla mnie bardzo dobrze, grałem jak ze zwykłym UB controlem, byłem bardzo agresywny, jego point removale były niewystarczające, dodatkowo mój przeciwnik chyba wziął muligana, co ograniczyło jego możliwości. Problem wynikł po zagraniu Batterskulla, którego udało mi się na szczęście przegonić trzema Delverami, w tym dwoma skopiowanymi za pomocą Phantasmal Image (z lordem na stole). Tu był duży błąd z mojej strony, gdyż nie mając zbytnich odpowiedzi na ręku zostawiłem w poprzedniej turze Ph Black Sun's ZenithImage na ręku, oraz drugiego na górze biblioteki czekając zagrania Sphinxa przez mojego oponenta. Dostałem jednak Batterskulla, po zagraniu którego dołożyłem 2 kopie Delverów. Jednego powinienem turę wcześniej. Mój przeciwnik nie dobrał odpowiedzi i przeszliśmy do kolejnej gry.

1-0

Side Out Side In
-1 Lord Of The Unreal +2 Steel Sabotage
-4 Gut Shot +3 Dissipate
-1 Vapor Snag +1 Geist of Saint Traft

Grę drugą rozpocząłem od muligana, którego wg. Świstaka powinienem zamienić na kolejnego. Miałem Gitaxian Probe’a, Pondera, Mana Leaka i raczej trzy landy. U swojego przeciwnika zobaczyłem Black Sun’s Zenith, Tezzereta, Ichor Wellspringa i Solemna. W połączeniu z dwoma Wellspringami wyszedł całkiem fajny card advantage, kótry zawsze lubiłem podczas grania bloku SOM. Przebieg tej gry był raczej bardzo zły dla mnie, gdy już udało mi się wykonać jakiś aggro plan, skontrować tezzereta (Mana Leak), Solemna (Steel Sabotage) i wyciągnąłem BSZ w Snapcastera oraz Lorda, mój przeciwnik zachował na dłoni kolejngo BSZ na moje 2 Phantasmal Beary. Można się tego było zresztą spodziewać, gdyż mając 5-6 mana tylko zaatakował nexusem. Gra skończyła się chwilę poźniej gdyż nie widziałem już dla siebie perspektyw.

1-1

Zamieniłem 2 Lord Of Unreal na 2 Stitched Drake’i.

W G3 mój przeciwnik nie wziął muligana i keepnął 2 removale + chyba 5 landów, dobierając kolejne 4 z rzędu, co wypaczyło wynik tego spotkania i dało mi możliwość gry w TOP8.

2-1

18pkt i dużo szczęścia.

 

TOP8

W Top8 moim przeciwnikiem był Tempered Steel wylansowany na MŚ przez Channel Fireball. Przeczuwałem, że łatwo nie będzie. Mecz jednak wypaczył los który sprzyjał mojej osobie. Mój przeciwnik wygrał rzut kością zdecydował, że zacznie, gdy ja wziąłem muligana do jednego landa (Seachrome Coast) i Pondera, Gut Shota + 3 nie wiele znaczących karty (m.in. Lord of the Unreal + Ph Image). Tura pierwsza była u mojego przeciwnika dosyć klasyczna. Plains, Memnite, Memnite, Glint Hawk, Memnite. Zabrakło Moxa i Pesta. W swojej odsłoniłem z Pondera landa (chyba) Glacial Fortress, Lord of the Unreal i Ph Image. Zdecydowałem się nie zagrywać Gitaxian Probe’a z many, oszczędzając jak najwięcej żyć. W następnej turze, przyjąłem atak za 4 i zobaczyłem Signal Pesta, bez landa, co oznaczało wielką ulgę. W swojej zagrałem Glacial Fortressa i Probe’a odsłaniając Tempered Steela, Etched Championa i Vault Skirga. Zabiłem Pesta Gut Shotem i oddałem turę, będąc po ataku mojego przeciwnika na 10 życiach. W swojej zagrał Skirga i znowu bez landa oddał turę. W mojej turze zagrałem Lorda i oddałem priorytet. W pamięci wydaje mi się, że atak został przeprowadzony jedynie z pomocą Glint Hawka, sugeruje to iż Vault Sirga w tej turze mogło jeszcze nie być. Po ataku spadłem do 8 i znowu mój przeciwnik nie dobrał landa. Ja w swojej dobrałem Gut Shota, skopiowałem Ph Imagem Vault Skirga i przeprowadziłem atak Lordem, który został zblokowany na 2 Memnite’y oraz 1 Vault Skirga. Osiągnąłem swój cel, zabijając trzy stwory przy pomocy Gut Shota. Chciałem pozbawić go Metalcrafta oraz oddalić zagrożenie stworów 3/3. Udało się, kosztem mojego Lorda oraz Vault Skirga pomniejszonego do 1/1, który nie obronił kolejnego ataku Glint Hawka zostawiając mnie na 6. W swojej turze dograłem kolejnego Lorda i Ph Imaga, które otworzyłem w pierwszej ręce i przechyliłem szalę na swoją stronę większą ilością znaczących stworów i umożliwiającymi mi grę landami, których to zabrakło po stronie mojego przeciwnika. Wydaje mi się, iż pierwszy Vault Skirge mógł dostać Mana Leaka, ale nie mogę znaleźć logicznego uzasadnienia łącząc moją pamięć posiadanych kart, kolejność ich zagrywania i przebieg linii życia w tej grze.

Przestroga dla wszystkich widzów: jeżeli jesteś znajomym jednego z graczy i zdecydowanie chcesz jego przeciwnikowi spojrzeć w dobrane karty,a kiedy on je zasłania Ty jeszcze bardziej bezczelnie zapuszczasz chamskiego żurawia, to wierz mi, że to przeszkadza i denerwuje obu  graczy. Ja zdecydowanie należę do grona denerwujących się. Odpuść po pierwszym razie, gdy nie dostrzegłeś kart, a nie wyginasz śmiało ciało tak żeby jednak zduressować mi rękę i pewnie mrugnąć okiem koledze, że jest ok. To nie musi mu pomóc, może nawet zaszkodzić.

Side Out Side In
-2 Geist of Saint Traft +2 Stitched Drake
-4 Gitaxian Probe +1 Mortarpod
-1 Vapor Snag +1 Dissmember
  +2 Steel Sabotage

W G2 znowu na drodze mojego przeciwnika ponownie stanął los i nakazał mu grę z 5ciu kart. Ja miałem całkiem solidne rozdanie, zacząłem z Ph Bear, poprawiłem Lordem, Ph Imagem skopiowałem lorda. Po stronie mojego przeciwnika w T2 wystąpił Glint Hawk Idol, zaatakował za dwa w T3 i został wrócony przez Glinkt Hawka. Tak radykalne zagrania świadczyły o bardzo słabym rozdaniu, które nie umożliwiło mu nawiązania walki. Z późniejszej rozmowy wynikało, że mój przeciwnik powinien Dispatchem targetować Ph Beara na początku, co zaoszczędziło mu wielu obrażeń. Sądzę jednak, że akurat w przypadku tej gry nie spowodowałoby wielkich zmian.

2-0

 

TOP4

W Top 4 na mojej drodze stanął Jakub „Cephalid” Wudarski z UW Iluzjami. Mieliśmy bardzo podobne spisy i wiedzieliśmy do czego sprowadza się ten mecz. Do rzutu monetą. Wśród czterech półfinalistów udało się uzgodnić podział nagród, co w skrócie oznaczało dla wszystkich pulę nagród  zbliżoną do drugiego miejsca. Mimo prób nakłaniania przez Świstaka swojego kolegi na niesplitowanie i grę o kasę, zdecydowaliśmy się podzielić produktem i zagrać o szkiełka. Ja swój mecz wygrałem 'by drop’ bakiego, który uznał że szkiełka są dla niego całkowicie nie interesujące i woli szybciej dostać portrety władców polski i jechać do domu.

2-0 by drop i finał poprzedzony wspaniałą kolacją w restauracji.

Po szybkiej szamie spotkałem zwycięzcę półfinału numer dwa, którym okazał się Paweł Topczewski, mój MP pogromca, który dwukrotnie pokazał mi gdzie jest moje miejsce w limited!

 

FINAŁ

Zaprzyjaźniona ekipa z Białegostoku była już gotowa do wyjazdu, pozapinana w kubraki i otulona szalami pod same nosy. Niestety, z mojego powodu podróż do domu została im odłożona w czasie. Nie chciałem poddać.

Nasz finał zaczął się w bardzo luźnej atmosferze, trochę żartów, 'nagrywający’ Suchy oraz przeszkadzajki dla suchego. Było fajnie, tylko że po tylu godzinach gry, ta luźna sytuacja wcale mi nie pomagała. Wręcz podejrzewam, że przez nią w połączeniu ze zmęczeniem uległem pokusie i nie wiele myśląc zagrałem po Day of Judgment świeżo dobranego Geista. Spotkał on Lilianę i w tym momencie gra się skończyła. Początek jednak wyglądał obiecująco, będąc na draw t1 Ph Bear, t2 Ph Bear + Delver i gdzieś po drodze Gitaxian Probe odsłaniający 2 Alchemie, Dissipate, Wratha i Snapcastera. Snapcaster dostał Gut Shotem przed blokiem i udało mi się Pawła sprowadzić do 13, kiedy zagrywał Day of Judgment. W doskonałym świecie tutaj powinien zostać przeze mnie zagrany Mana Leak. Ja jednak grzecznie posprzątałem swoje zabawki i zagrałem od razu Geista. Mogłem przeczekać, mając Snapcastera i Image’a i nie dostać Liliany zbyt szybko, a na pewno nie pozwolić łatwo zabić Geista. Przy pustym stole i zagraniu Liliany pod kontrę, wyrzuciłaby mi z ręki Ph Image, dostając z końcem Snapcastera i Geista w swojej. To była jedna z niewielu tur na całym turnieju, której w ogóle nie przemyślałem, zachłysnąłem się tym top deckiem i dałem ponieść emocjom. Wynik 0-1. Nie narzekam, że miałem flooda, czy puste drawy, że powinien być Mana Leak w Doy – popełniłem błąd.

0-1

Day of Judgement

Nauczka wyniesiona, podobna do poprzedniej. Więcej koncentracji, przemyślenia stanu rozgrywki i więcej bezpiecznej gry.

Side Out Side In
-1 Lord Of the Unreal +2 Stitched Drake
-4 Gut Shot +1 Geist of Saint Traft
-1 Vapor Snag +3 Dissipate

Gra numer dwa była tak ciężka, że praktycznie pamiętam jedynie kluczowe momenty. Nie byłem agresywny, nie wytwarzałem tempa, oszczędzałem kontry, a z Gitaxian Probe’a widziałem takie karty jak: O ring, Liliana, Go for The Throat, 2 Forbidden Alchemy, Doom Blade, Sun Titan. Było wiele. Poczas mid game dosyć kluczowym momentem w grze był flashback Surgical Extrction (wcześniejsze Forb Alchemy + Snapcaster) targetującej mojego Mana Leak’a, gdy w grobie był Dissipate kontrujący wcześniej chyba Unburial Rites. Ten target pozwolił mi zachować na ręku Disspate’a i zagrać go chwilę później przeciwko Lilianie, w około której starałem się cały czas grać. Budując cierpliwie przewagę na stole doprowadziłem do sytuacji gdzie Geist zadał kilka obrażeń i został zdjęty za pomocą Ph Image’a mojego przeciwnika. Po Tym zagraniu dobrałem kartę na którą od dawna czekałem – Moorland Haunt, co spowodowało, iż mogłem kontynuować swoje ataki. Musiałem niestety użyć do produkcji Spirtów Ph Image zamiast Snapcastera z uwagi na obawę przed kolejnym Surgical Extraction w Image (którego również miałem na ręku). Spodziewałem się też widzianego wcześniej Sun Titana, który został zagrany i niestety nie mogę sobie przypomnieć co zostało wrócone. Wiem, ze udało mi się w pewnym momencie cofnąć tytana na rękę w odpowiedzi na triger umiejętności zmuszając przeciwnika by Image stał się nic nie znaczącym Snapcaster Magiem. Przy kolejnym zagraniu Sun Titana i cofnięciu landa możliwe było skopiowanie go moim własnym Phantasmal Imagem uprzednio zagrywając Lorda, tak aby PH nie został zabity. Kopia Sun Titana wróciła mojego Snapcastera na stól i umożliwiała zagranie Podnera widząc Dissipate, Island oraz PH Image. Dobrałem i zagrałem PH kopiując Snapcastera dobranego w drugiego Podnera, biorąc Dissipate i mając 3 landy open. Nie jestem pewien tych ostatnich tur, wiem, że na pewno był lord + Image (Sun Titan), który nie blokował atakującego mnie tytana, ponieważ wiedziałem o Oblivion Ringu na ręku (zabranie Lorda = śmierć zarówno mojego Imaga jak i pewnie pogrzebanie szans na zwycięstwo). Paweł długo myślał w tej turze. wyciągnął Snapcastera targetujac Day of Judgment, zagrał Oblivion Ringa w swojego tytana i zagrał va banque Doy’a. Odwróciłem swojego Dissipate’a i przeszliśmy do następnej gry. Planem mojego przeciwnika był w następnej turze O Ring w O Ringa i powrót tytana for the Win. Założył, że ustawiłem z Pondera Geista, który go zabije. Miał wtedy jednak również Mana Leaka w mojego Dissipate’a, który wygrałby mu grę gdyż błędnie i niepotrzebnie zagrałem jeszcze jednego PH w Snapcastera. Przeciwnik miał 5 żyć i chciałem maksymalnie wykorzystać karty, zabrać mu najwięcej jak się da i dokończyć tokenami z Moorland Haunta. Błedem było zagrywanie PH w drugiego Pondera celem ułożenia niby lepszych kart. Nie założyłem w ogóle dobrania Mana Leaka i równie dobrze powinienem przegrać ten mecz.

1-1

Gra trzecia wyglądała bardzo podobnie jak pierwsza. Pokazałem Pawłowi siódemkę której nie zdecydowałem się zatrzymać. Był tam Ph Image, Dissipate, Mana Leak, Ponder i 3 landy. Zamieniłem na dużo bardziej agresywną i atakowałem już od drugiej tury przy pomocy Delvera i Lorda. Gitaxian Probe znowu pokazał mi m.in. 2 Alchemie, łącznie 3 landy, w tym 2 z białym. Ja znowu nie miałem kontry na Doja którego byłem niemal pewien, szczególnie gdy po Alchemii jeden doy spadł do grobu. Okazało się ze Paweł nie miał landów i był zmuszony grać kolejną Alchemię w swojej turze. W następnej również grał alchemię, która niczego nie przyniosła. Po kolejnym ataku został na jednym życiu, a ja z Vapor Snagiem na ręce nie obawiałem się nawet doya. I w ten sposób, gra druga pełna błędów z obu stron zdecydowała o wyniku meczu.

 2-1

 

Cieszy mnie przede wszystkim frekwencja turnieju o niskim wpisowym w mało popularnym komunikacyjnie mieście, gdzie nie zjawił się Kraków, Łódź ani Wrocław. Mimo tego pękła setka. Naprawdę fajnie.

Mam nadzieje ze udało wam się dobrnąć do końca mimo chaosu i braku dokładności w opisie kart.

 

Tomasz Figarski

Paweł Topczewski

Witek Waczyński wręcza trofea za Puchar Warmii i mazur 2011.

 

Do zobaczenia na PTQ w Łodzi.

– Tomasz Figarski


Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (