Relacja z warszawskiego Modern Open – Mono G Tron

Nazywam się Patryk Stachewicz, ale po imieniu mówią do mnie tylko rodzice. Jestem Loczek. Na co dzień studiuję na II roku na SGH na kierunku Global Business, Fianace and Governance. W Magica gram odkąd wyszedł Zendikar, bez więszych sukcesów, grę zawsze traktowałem jako hobby, przyjemne oderwanie od rzeczywistości. Moja przygoda z modernem zaczęła się gdy tylko Wolf Run Ramp był u schyłku rotacji, wtedy desperacko zacząłem szukać G rampy również w innych formatach. Gdy ujrzałem Tron deck, wiedziałem że Karn w trzeciej bedzie idealnym substytutem dla tytana w czwartej. Bez większych sukcesów, Top 4 PTQ Honolulu we Wrocławiu, X-01, X-1-0 na side eventach podczas GP, kilka wygranych GPT. 

Prezentuję moją relację z warszawskiego Modern Open, który rozegraliśmy na początku roku. 

Uwaga! Z góry przepraszam za wszystkie niedokładności zawarte w mojej wypowiedzi, nie mam pamięci absolutnej.

W sobotę 9.01.16 odbył się pierwszy z serii „Modern Open” organizowany przez sklep StrefaMtg.

Mój deck, mono G Tron lub bardziej wysublimowanie, “The Liberator”:

Możnaby powiedzieć, że przygotowania do turnieju zaczęły się 3,5 roku temu, gdy tylko rozpocząłem przygodę z Modernem. Odkąd tylko zobaczyłem Trona, zakochałem się. Od samego początku modyfikowałem deck, nie patrząc na to co dzieje się w sieci. Kończę dygresję, bo miało być o turnieju, a nie o historii mojego życia.

Nietypowe techy w spisie:

Witchbane OrbExplore – karta która wygrywa mirrora, otwiera stabilnego, 4-turowego Ulamoga, pomaga odzyskać momentum po przygranym rzucie kostką. Na tym turnieju okazała się być drugą najlepszą kartą w decku.

Forest – miny opponentów gdy po raz 3 zaczynam szukać basica z patha / ghost quatera bezcenne.
Jako że porzuciłem granie czerwonym w mainie a w sideboardzie są tylko 3 czerwone karty, mogłem sobie na to pozwolić. Gra pod blood moonem również staje się prostsza.

Ricochet Trap – Przekierowywuje crumble to dust’a, kontra w kontrę za jedną manę, działa.

Witchbane Orb – włożone z myślą o B(/W) eldrazich, wyłącza mu najlepszą na mnie kartę, czyli Oblivion Sowera, poza tym świetnie sprawdza się na Reda.

Przed turniejem nie spałem za wiele, ok 4 godzin. Do 5 nad ranem szukałem w pudełkach kart dla siebie i znajomych. Wymieniałem się też techami z Pawłem Konopą, omawialiśmy potencjalne decki z którymi możemy zagrać i jak z nimi wygrywać. Wstałem, zjadłem śniadanie, wypiłem kawusię i na turniej.

Na miejscu, przed turniejem, po wejściu do budynku przywitał mnie Michał Ścibor-Rylski serią pytań:

„Ćpałeś dzisiaj?”
– Nie.
„Masz kaca?”
– Nie.
„Czyli jeszcze jesteś pijany?”
– No nie, dlaczego tak wnioskujesz?
„Bo masz mocno czerwone oczy”.
– To ze zmęczenia.
„Aha”.

Wjechałem windą na górę (3 piętro, to o jedno za wysoko żeby iść schodami), przywitałem się, zapisałem, teraz czekamy.

Runda 1

Zastanawiam się z czym najbardziej niechciałbym grać. No i stało się. Paringi runda pierwsza:
Patryk Stachewicz – Maciej „Pedros” Kawończyk. No zajebongo. Mono G devotion (ramp). Gorszego matchupu nie mogłem wymyślić.

Gra 1:

Mulligan do 4, tę grę ciężko nawet nazwać rzeźbieniem, bo nie było z czego. Szybko poddałem i przeszliśmy do sideboardu.

Sideboard in: Crumble to Dust, 3x Nature’s Claim, Dismember
Sideboard out: Thragtusk, 2x spellskite, 2x Wurmcoil

Gra 2:

W 3 turze dostałem Eternal Witness + Primal Command lock, mając na stole Urza’s Mine, Expedition Map i chyba Towera który raz był na stole, a raz na topdecku.

Easy 0-2, wchodzę w grinder-mode, czyli klasyk.

Myślę sobie: Gorzej nie będzie, nawet z Redem mam lepiej niż z tym deckiem. No i jak kotwicą w plecy, pairingi runda druga, gram z mono R.

Runda 2

Patryk Stachewicz – Krzysztof Rygiel. Wygrałem rzut kostką, zatem jest nadzieja.

Gra 1:

3 tura tron + Karn, 4 tura Wurmcoil + Spellskite, czyli po grze.

Sideboard in: Thragtusk, Spellskite, Witchbane Orb, 3x Nature’s Claim
Sideboard out: 1x Emrakul, 2x Ulamog, 3x Explore

Gra 2:

T3 Wurmcoil jest, jest keep (do tego 2x Ancient Stirrings i Nature’s Claim). Problemem tej ręki był brak źródeł kolorowej many, ale nie mogłem jej zmulliganować. Gdy dwa razy miałem dostać życie z Wurmcoila, dwukrotnie zobaczyłem Skullcrack’a. Nie dobrałem źródła koloru, Goblin Guide przeciwnika też nie współpracował, bardziej patrzyłem jak przeciwnik dogrywa kolejne spalenia niż robiłem cokolwiek. C’est la vie, przynajmniej zacznę trzecią.

Gra 3:

Na ręce jest Urza’s Mine, Urza’s Plant, Expedition Map, Ancient Stirrings, 2x Jajko. Jest t3 tron, jest kopanie: jest keep.

Na początku swojej 3 tury miałem już tylko 8 punktów życia, bez kart dającej mi opcję przeżycia tej tury, opponent w stole swiftspear i goblin guide. Draw: ciągle nic. Dogrywam trona, jajko w zieloną w poolu 5 bezkolorowej i jedna G. CALL IT: WURMCOIL. Najlepiej. Jednak opponent bez reakcji. Kurdabele ma skullcracka albo patha, GG. No to z radością wymieszaną z przerażniem w oczach oddaję turę. Przeciwnik atak swiftspear’em i guide’m. No to co ja mogę, blok wurmcoilem swiftspeara. Opp zagrywa Deflecting Palm mówiąc „Wurmcoil”. Aha, czyli przegrałem. Ale nie no, przeczytam kartę. „The next time a source of your choice would deal damage to you this turn, prevent that damage.” Czyli co? Czyli Wurmcoil normalnie zada damage swiftspearowi, dostanę życie, guide wjedzie. Żyję i mam się dobrze mając 12 punktów życia. Opp łapie się za głowę. Atak Wyrmcoilem ustawił mnie na 18, po czym Krzysiek podał mi rękę.

Full Urza Tron

Urza Tron

 

Po 2 rundzie 1-1

Teraz jak już Reda i Greena mam za sobą, to może dla odmiany jakiś przyjemny matchup?

Trzecia runda, pojawiają się pairingi: Gram z Michałem Ścibor-Rylskim. Podchodzę radośnie, zasiadam do stołu, słyszę „Kurde Loczek, nie chciałem z tobą grać”. Co co ja mogę, to nie Łódź żeby pairingi sobie wybierać. Okazało się jednak, że ktoś błędnie zgłosił wynik. Tak bywa. To z kim zagram?

Runda 3

Patryk Stachewicz – Krzysiek Wodecki
Pamiętałem że Krzysiek grał WR (aura) blood moon’em. Wspaniale, przeciwnik mający mainowo 4x Blood Moon i 4x Magus of the Moon, to właśnie to czego było mi trzeba.
Znowu wygrałem rzut kostką.

Gra 1:

Karn w 3 na play, O-stone w 4, kochany deczku dziękuje najpiękniej. Dodatkowo przeciwnik mulliganował do 4, gry nie było.

Sideboard in: 3x Nature’s Claim, Dismember, Rending Volley

Gra 2:

Na ręce Forest, Plant, Tower, Sphere, Claim, Dismember i Ulamog. Nie ma co, jest wszystko, trona się skompletuje po drodze.
Z końcem 3 tury opponenta mielę jajko w zieloną i niszczę Blood Moona, w 4 turze dogrywam Ugina czyszcząc resztki stołu. W 5 turze Ulamog przywitał się ze stołem. Wygranie gry stało się formalnością.

Po 3 rundzie 2-1

Po zakończeniu rundy, jeszcze zanim zdążyłem zgłosić wynik, woła mnie Patryk Skut (head judge).
„Loczek ile masz kart w mainie?”
61
„A ile w sideboardzie?”
15
„To dlaczego spisałeś tylko 8?”

Nosz do 100 beczek miodu. Szybkie myślenie, jak do tego doszło. W trakcie spisywania sideboardu (okolice 3:00 w nocy) napisał do mnie Jakub Bański, z prośbą o pożyczenie 2x Spreading Seas. Poszukałem, znalazłem. Siadam do spisywania, patrzę i myślę – Tu gdzie jest main deck jest spisane, sideboard widzę że tak samo (bo pod napisem „sideboard” były jakieś karty spisane). No nic, uzupełnienie decklisty żeby zgadzała się z deckiem, game loss i do przodu.

Runda 4

Patryk Stachewicz – Daniel del Percio (Gb Elves). Przed rundą rozmawialiśmy i powiedział mi że bardzo niechciałby ze mną grać. Nie pamiętałem czym grał, pamiętałem że czymś z zielonym, więc wydedukowałem dobry matchup.

Siadamy do stołu, mówię piekną formułkę: jako że dostałem game lossa za błąd w deckliście, zaczynamy od wyniku 1-0 dla ciebie, gramy drugą grę bez sideboardu, ja zacznę. Nie uwierzył. Dopiero po przyjściu Skuta, który słowo w słowo powtórzył moją wypowiedź usłyszałem „Kurde Loczek, myślałem że trollowałeś”

Gra 2 (1):

No to dobieram rękę, Ulamog, Oblivion Stone, Explore, Jajko, tron, powinno być dobrze.

Shaman of the PackPo szczęśliwym Explorze udało mi się odpalić w 3 turze Oblivion Stone’a, przeprowadzając na stole czystki. Dobrałem i dograłem Wurmcoila, potem doszedł kolejny Wurmcoil i Spellskite. Po ataku wurmcoilem wróciłem na 11 punktów życia. Przeciwnik dograł 3 elfów. Nie było jedak stabilnie jak mogłoby się wydawać, z powodu elfa za 1BG który na ETB triggeruje utratą przez opponenta życia równemu ilości kontrolowanych elfów. Z końcem tury Collective Company trafiające Ezuriego i coś jeszcze. Pytam: Kart na ręce? „0”. Przeciwnik draw, dogrywa włąśnie tego elfa. To wracamy do 5. Ezuri-overrun i jazda. Liczę liczę liczę. Total power atakujących typów to 18, do moich wirtualnych 21 (5 + 10 total toughnessa + 6 z lifelinka). Wyblokowane i wygrane. 1-1

Sideboard in: 3x Nature’s Claim, Thragtusk, Dismember
Sideboard out: 3x Explore, 1x Emrakul, 1x Karn

Gra 3 (2):

Wszystko albo nic, jeśli wygram to ID w następnej i Top 8, jeśli przegram to do domu.
Dobieram: Forest, Grove, Tower, 2x Sylvan Scrying, Sphere, Ugin.
Jest t4 Ugin, jeśli dożyję to wygrałem.
Przeciwnik Wioska Elfów i Llanovar.
Draw: Forest. Dogrywam Towera i Jajko, mówię 'go’.
Przeciwnik: Thoughtseize. No to pograne, bez Ugina nie mam jak wygrać tej gry, chyba że dobiorę jednego z Oblivion Stone’ów, co i tak pozwoli mi odetchnąć tylko na jedną turę. „Wyrzucę sylvan scrying”. Okurdabele, on mi daje szansę. Dogrywa Elfa i puszcza turę
Draw: Sylvan Scrying. Mielę Jajko, dobieram czwartego Sylvan Scryinga, znajduję Planta, wstawiam, 'go’.
Przeciwniek: Archdruid, Elvish Visionary, atak.
Moja tura: Ugin, -3, żegnamy się ze stołem.
Przeciwnik: Dogrywa 2 Elfy.
Moja tura: Ugin jednego usmażył, Wurmcoil w stół. GG.
Dzięki Perciu, nie zmarnuję danej mi szansy.

Po grze Perciu zapytał: „Ej kurde Loczek, nie zagrałeś mi ani jednego Firespouta ani Pyroclasma, nie dobrałeś?” Na moją odpowiedź:
– nie, po prostu nie mam ani jednej sztuki ani w mainie, ani w side’dzie. Nie wyglądał na zadowolonego.

Po 4 rundzie 3-1

Szybka analiza z czym mogę grać w następnej. Abzan CoCo, Twin lub Red. Ok, z dwoma z nich zagram, bo bycie na draw przez całe Top 8 nie brzmi najlepiej, szczególnie deckiem w którym momentum jest jednym z najważniejszych czynników nielosowych. Ukazują się standingi, biorąc remis na pewno bedę w topce. Pairingi: Gram z Michałem Lipińskim (Red). Nie myśląc krzyknąłem w jego kierunku: ID? Zgodził się. SIADŁO, JEST TOPKA.

Triumfalny kebab przed Top 8, bo żołądek zaczynał się trawić.
Na spokojnie analiza Top 8. Wejdę z 7 albo 8 miejsca. Najwięcej punktów mają mono G z którym przegrałem w 1 rundzie i GR Tron (Paweł Konopa). Kmina, kmina, kmina. No nie jest dobrze, ale turniej już się zwrócił, więc przynajmniej tyle. To co jeszcze będzie w Top 8? Analiza z kmintoszami (Sodek, Bański, Mlv, Konopa), będzie jeszcze Red, B/W Eldrazi, Twin, Ad Nauseum i jedna niewiadoma.

Zjedzone, wracamy do Strefy, ogłoszenie standingów:

1. Kawonczyk Maciej 11 – Mono G Devotion
2. Widor Slawomir 11 – BW Eldrazi
3. Konopa Pawel 11 – RG Tron
4. Sodomirski Tomasz 10 – Ad Nauseum
5. Lipinski Michal 10 – Nacatl Burn
6. Wiktorzak Piotr 10 – Infect
7. Stachewicz Patryk 10 – RG Tron
8. Scibor-Rylski Michal 9 – Naya Company

Jak marzenie! Pierwsza runda z B/W Eldrazi, jest szansa na Top 4. Siadam do stołu z uśmiechem jak po pierwszej zaliczonej sesji.

Top 8

„Rzucimy kto zacznie?”.
– Sławku ty zaczniesz, przecież wybiera ten kto był wyżej po standingach.
„no faktycznie, to dzięki”.
– Bardzo proszę.

mapa ekspedycji w G Tron

kliknij, aby powiększyć

Dobieram 6 kart, no nieźle: Urza’s Mine, Urza’s Tower, Expedition Map, Ugin, Explore, Forest.
“Keep”. Keep
Opp: land, Relic, 'go’.
Draw: Urza’s Power Plant. Mine, Mapa, 'go’.
Opp: land, Mapa, 'go’.
Moja tura: Forest, Explore, Plant w stół, 'go’.
Opp: land, Blight Herder, 'go’.
Moja tura: Tron w stół. Dogrywam Ugina, 3 w papę, 'go’.
Opp: land, jazda w Ugina, 'go’.
Moja tura: 3 w papę. No to Stirrings w Wurmcoila w stół, odpalę Mapę po Oko, 'go’.
Opp: Sower (myślę sobie, nie jest źle, ale Ghost Quater trochę psuje zabawę). Trigger: bez landów.
Draw: Kolejne stirrings: O-stone. 3 w papę z Ugina, atak, blok Sowerem.
Opp: Drugi Sower: Pusto!
Moja tura: 3 w papę, dobrałem z czuba Ulamoga, następna.

Sideboard in: 3x Nature’s Caim, Witchbane Orb, Crumble to Dust
Sideboard out: Thragtusk, Ugin, Emrakul, 2x Spellskite

Gra 2:

Otwieram rękę: GODHAND: kompletny tron, Wurmcoil, Ulamog, Crumble to Dust, Expedition Map.
T3 Wurmcoil zaatakował 2 razy, 2x zablokowany, przy trzecim podejściu dostał Path to Exile, t4 Crumble to Dust był o tyle kaleczny, o ile nie znałem spisu B/W eldrazich i wycelowałem w BW scrylanda. Play bad get rewarded: T5 doszedł Karn zjadł landa, dostał igłą. Sławek zaczyna atakować manlandem. 16-turowy clock, może dam radę :D Dobrałem landa w landa w landa etc. Sławek dograł w międzyczasie Oblivion Sowera, na szczęście nie trafił ani jednego landa. W końcu doszedł Ancient Stirrings. Liczę, liczę, liczę. Jak wezmę Sylvan Scryinga, to mogę go od razu zagrać, poszukać Eye of Ugin, wyszukać Emrakula i go zagrać. Brzmi jak plan. To wezmę Sylvan Scryinga. „No nie możesz, to jest Ancient Stirrings.” Loczek ty durniu. Hmmmm, no dobra, to niech będzie Ulamog. Ulamog pozamiatał.
Podziękowałem, za grę, pogratulowałem Top 8 i odszedłem.

JEST TOP 4! (Za Top 4 był do wygrania Ulamog, którego mi może nie tyle brakowało, ile kolejny na pewno by nie zaszkodził).

Top 4

Podchodzi Paweł Konopa:
„Chodź tron bracie”. Mirror na draw? No to fajnie, ale przynajmniej bedę miał Ulamoga.
Siadamy, Paweł pyta:
„Rzucimy kto zacznie?”
– Ja to bardzo chętnie, ale ty wybierasz, byłeś wyżej po swissie.
„Aha to dzięki”.
– Bardzo proszę.

Gra 1:

Mulligan do 6, ręka: Plant, Mine, Jajko, Explore, Mapa, Ugin. No bez rewelacji, ale jest tron więc muszę zatrzymać.
Opp mulligan do 6. „Kur**a ch*jowa ta ręka, ale muszę zatrzymać”. Czyżby nie miał trona w 3? Czyżby w tunelu pojawiło się światełko nie będące pociągiem?
Generalnie to gra skończyła się na zagranym przeze mnie w 4 turze Ulamoga, komentarzem: „Dobra gramy następną, tu nawet nie ma co rzeźbić”

Sideboard in: 3x Nature’s Claim, Crumble to Dust, 1x Ricochet Trap, 2x Surgical Extraction, Crucible of Worlds
Sideboard out: thragtusk, 3x Wurmcoil, 4x Oblivion Stone.

Druga gra w przeciwieństwie do pierwszej trwała dość długo. Miałem mulligana do 5. Mimo Ulamoga zagranego przeze mnie w 4 turze nie było łatwo. Dostałem Ghost Quaterą, nie miałem już trona. Ulamog zaatakował 2 razy, ale dzięki Thragtuskowi przeciwnik przeżył. Zostały mu 3 karty w bibliotece. Dobiera, KARN! No nienajgorszy ten topdeck. Kurde słabo, zjadł mi Ulamoga. Draw: nic. No co ja mogę. Przeciwnik dobiera, Ancient Stirrings, obejrzę co mi tam zostało, Karn do góry. Oddaję kartę. Draw, Spellskite: w samą porę.
Przeciwnik Karn we mnie. Zamyślony przekierowałem w Spellskite’a. 9 razy. Na szczęście w porę się opamiętałem, zostając na 2 punktach życia. Przeciwnik dobrał ostatnią kartę, na szczęście nie użył Karna. Po fatal blow’ie zadanym Spellskitem i wbitymi przez niego zerem obrażeń Paweł poddał się życząc mi powodzenia w finale.

JEST FINAŁ!!!!

Patrzę na stół równoległy, gdzie grają Michał Ścibor-Rylski vs. Tomasz Sodomirski
No to tak sobie myślę: No Ścibor, weź to proszę wygraj, nie będzie najłatwiej, ale na pewno lepiej niż z Ad Nauseum.
Wygrał.

GRAMY FINAŁ

Podchodząc do stolika, uświadomiłem sobie, że Michał wszedł do Top 8 z ósmego miejsca, zatem mogę zacząć! Wykrzyczałem to z entuzjazmem dziecka, które właśnie odkryło masturbację.
Siadam, życzę przeciwnikowi powodzenia najserdeczniej jak tylko umiem.
Zaczynamy.
Pierwsza ręka: Tower, Mapa, Karn, Wurmcoil, Stirrings, Sylvan Scrying, Jajko. Keep.
Zaczynam Tower, Jajko. Właśnie uświadomiłem sobie, że keepnąłem one lander’a na play w finale. No nieźle. Na szczęście karmy miałem tyle, żeby od razu dobrać Urza’s Mine, z Jajka Spellskite. Dzięki czemu Karn w 3, w czwartej Spellskite, Wurmcoil. Grę zamknął Ulamog.

Sideboard in: Thragtusk, Rending Volley, Dismember, 3x Nature’s Claim
Sideboard out: 2x Spellskite, 1x Emrakul, 3x Explore

Gra 2:

Moja ręka: komplet tron-landów, Wurmcoil, Nature’s Claim, Chromatic Sphere, Expedition Map.
Pierwsza tura:
Opp: fecz, Nacatl, 'go’.
Ja: draw (Chromatic Star), land,Jajko, 'go’.
Opp: Quasali Pridemage, jazda Nacatlem za 4.
Ja: draw (tron land), zmielę Jajko w zieloną (draw Ulamog), dogram kolejny land i z many zagram kolejne Jajko.
Opp: Land, atak. No bez bloku, w 2 mainie Blood Moon. Ok gram? Z końcem zmielę Jajko w zieloną, Nature’s Claim w Moon’a.
Ja: draw (Oblivion Stone), tron w stół, Wurmcoil i Mapa w stół. Przeciwnik gra Path z końcem, poszukałem.
Opp: atak, kolejny Quasali.
Ja: poszukałem z Mapy w swojej po Ghost Quatera, zagrywam go, odpalam w fecza przeciwnika (chciałem odciąć go od białej, żeby zagrać Ulamoga, który skończy grę, a nie dostanie Pathem). W tym momencie gra zatrzymała się na dobrą chwilę. Niestety bait nie siadł i Michał poszukał po Temple Gardena (trzecie źródło białej many).
Opp: atak, ja: odpale Kamień. Go.
Moja tura: dogrywam landa, cast Ulamog, exile dwa landy. Tutaj gra niemal dobiegła końca, nie pamiętam co się działo ani ja, ani Michał, ani też nikt z widowni, co oznacza że żadnego spektakularnego zagrania nie było.

Wnioski?

  1. Doczekałem się, granie najpierw tier 3, potem tier 2 etc. deckiem i masterowanie go opłaciło się.  Wystarczyły 2 karty (Ulamog, the Ceaseless Hunger i Ugin, the Spirit Dragon) aby bardzo trudne matchupy stały się wygrywalne.
  2. Z całą sympatią, nie trzeba było oddawać bye’ów Leszkowi Lutemu na GPT, ponieważ właśnie wygrałem karty które w 3/4 opłacają mi wyjazd do Bolonii na GP, na którym bardzo chciałem zagrać a właśnie z powodów finansowych nie byłem w stanie. Bez bye’ów nie pojadę, bo z random deckami, takimi jak Niv Maggus czy Storm nie gra się dobrze, a właśnie w pierwszych rundach szansa spotkania ich jest największa. Jest nauczka na przyszłość.
  3. Granie bez early sweeperów jest ryzykowne, jednak opłacalne. Explore’y w ich slocie spełniły się dużo lepiej, poprawiały ważniejsze matchupy, przy okazji stwarzające też możliwość odpalenia Oblivion Stone’a w trzeciej, co robiło różnicę.

 


loczek iconPatryk „Loczek” Stachewicz – student ekonomii na SGH, kierunek Global Business, Fianace and Governance

W Magica gra od Zendikaru. Na koncie ma tylko kilka drobnych osiągnięć turniejowych: Top 4 PTQ Honolulu we Wrocławiu, kilka X-0-1 / X-1 na side-eventach podczas turniejów Grand Prix, kilka wygranych GPT. O swojej grze mówi, że: „jedyne co potrafię to grać tronem, a i z tym miewam czasami problemy”.

 

 

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (