SOI-owe limited – drafty i prerelease

Mam trochę więcej czasu, więc zacząłem powoli wracać do gry : ) Akurat Wizardzi wydali bardzo ładną edycję pod kątem limited. Shadows over Innistrad wbrew moim niechęciom okazał się bardzo miodnym, głębokim i konsystentnym dodatkiem. Przyczyniłem się do naszej analizy psychatogowej, podczas której poznawałem karty i mechaniki. Na tym etapie wydawało mi się, że SOI jest bardziej zrobiony pod publikę i sprzedaż, jawił mi się jako kolejny powrót na popularny świat, mający przynieść komercyjne zyski. Kiedy jednak pograłem trochę gier na prereleasie, okazał się również bardzo fajnie zaprojektowanym zbiorem kart, mających ze sobą sporo interakcji. Następnie zagrałem dwa drafty i przyznam, że format ogromnie przypadł mi do gustu. Ten tekst jest o moich świeżych doświadczeniach z formatem.

 

Sealed prerelease sklepowy w Strefamtg

Prereleasa udało mi się wygrać, ale tu nie ma miałem za dużo pola do popisu. Dostałem zestaw-petardę, który sam się złożył. Jako wstęp wystarczy wspomnieć, że miałem 11 rarów/mythiców, w decku zmieściłem 9. To chyba wszystko tłumaczy. Oczywiście było dużo fajnych comb, cudownie się wszystko zgrywało, ale pula była też farciarska do granic. Nie pamiętam, kiedy miałem w decku z sealeda 3 dobre erki, a tu miałem trzy razy więcej. Trafiłem dwie Żaby, land, który wraca z grobu i idealnie się z żabskami zgrywa (Drownyard Temple). Do tego Westvale AbbeyTraverse the Ulvenwald by tutorować się po jednego z wymienionych gamebreakerów. W puli był także Tireless Tracker, Relentless Dead, Elusive Tormentor a na splashu Burn from Within. Talia miała też removal i dobre stwory, robiła ogromny card advantage. 

Co jednak wyszło przy okazji takiego decku i może się Wam przydać w limited SOI: delirium jest mega ważne i trzeba tak dobierać karty do talii, by łatwo je osiągać. Bardzo przydatne są tu strachy na wróble – każdy Scarecrow jest jednocześnie artefaktem i stworem. Potem starczy wrzucić do grobu sorcery i instant czy land i już jest spełnione delirium. Fajnie sprawdzają się tutaj też niektóre enchantowe Vessele. Kolejne spostrzeżenie – warto wykorzystywać interakcje tribalowe, wyciągać z nich jak największe value. Format może i ma tanie stwory, nawet masę naporowych jedynek, ale wbrew pozorom jest bardzo powolny. Gry trwają bardzo długo, na turniejach potrafiły kończyć się remisami albo wynikiem 1-0. Ważna jest ewazja, nieblokowalność skulków czy lataczy. Format ma duży card advantage, mocno wykorzystuje manę – bywa, że nie ma czasu lub many na odpalanie clue tokenów. Ten mój żabi deck robił tyle kart, że prawie się przewijałem. To się okazało jego największą wadą. Jak dostałem strzała ze Startled Awake, to gra się dla mnie skończyła. Zresztą Żaba wygląda strasznie, robi duży advantage, ale jak mi przeciwnik postawił szczura 1/1 z deathtouchem, to nie miałem jak się przebić. Ważna jest ewazja, dobry removal i karty kontroli tempa.

starled awake mtg - SOI

Domowy draft #1

Miałem to szczęście, że zebrałem trochę paczek, zbliża się Grand Prix w limited SOI i mam wygodną miejscówkę do grania (akurat mieszkanie, które okupuję znajduje się w wybornej lokalizacji Warszawy, prawie każdemu tu blisko :)). Dzięki temu udało się u mnie zebrać bardzo mocną ekipę drafterów. Na pierwszym drafcie pojawił się Bartys, Wald, Duo, Michał Gajewski, Mariusz Górniak, Łukasz Wisz, Krzysztof Marek i skromny ja. Do stołu usiedliśmy zaraz po prereleasach, mając sporo zapału, ale jeszcze mało wiedzy o formacie. Nasi pro chłopcy oczywiście sypali przemyśleniami i trafnymi uwagami, ale ja jeszcze nie do końca ogarniałem wszystkie karty. Gdzieś w internetach poczytałem, że BR Wampiry są mocne w formacie i tak chciałem też podraftować. Ułożyło się nieźle, zebrałem prawie mono reda, ale talia była jakaś wybrakowana i zbyt prostoliniowa. Mimo że z Wiszem byliśmy jedynymi red drafterami przy podzie, to i tak narobiłem błędów, niepotrzebnie forsowałem czarny (bo niby wampiry muszą być w tych kolorach), a mogłem iść w lepszego mono reda albo Ru. Obessałem w pierwszej rundzie przeciwko defensywnemu UB millowi Michała Gajewskiego. Wyszedł mu świetny deck, który mielił nas jak dobry młyn i dzięki temu zrobił finał. Tam spotkał właśnie Wisza. To mi pokazało jak mocny może być niebieski i millujący archetyp oraz potwierdziło siłę madnessowej czerwieni. Decku nie wrzucam, bo szybko go rozłożyłem i dużo nauki w tym nie było. Ciekawostką były jednak flip-karty (DFC, z ang. double-faced cards) podczas drafta. Wszyscy patrzyliśmy sobie na ręce, co kto otworzył i czy ktoś wziął flipa. Zdraftowany flip pokazuje w jaki kolor wchodzi dany gracz. W SOI czasem czekamy na decyzję przeciwnika po prawej, by wiedzieć jak draftnąć własną kartę. Warto się zastanowić czy kolega po prawicy nie będzie nam wysuszał źródełka. Lewa strona jest oczywiście mniej istotna – tutaj my sami dajemy sygnał. Oczywiście mocny mythic czy erka może trochę zmylić, także nie bierzcie też DFC za wyznacznik draftowanych kolorów, ale miejcie je po prostu na uwadze.

dark mill

UB młyn

Releasowy draft sklepowy w Strefamtg

Tydzień później zagrałem sklepowy draft releasowy, gdzie spotkaliśmy się w trochę luźniejszym gronie. Wyniki możecie znaleźć tutaj. Jakoś tak wyszło, że z całkiem przyjemnym (ale nie bombowym) deckiem zrobiłem finał. Tam się splitnęliśmy z Bartoszem Sabałą (który grał RB Wampiry z Olivią!), ale zagraliśmy o to, kto pierwszy pickuje i ten mecz udało mi się wygrać. Tym razem nie fiksowałem się już na żaden archetyp i brałem to czym obdarowywał mnie stół i ludzie dobrej woli. Zaczynając od Thing in the Ice poszedłem w niebieski i – co ciekawe – po tym packu miałem 14 grywalnych kart z UG. Rzecz w lodzie jawi się jako gamebreaker, ale wymaga pod siebie decku (no tak z 7 instantów/sorcery to trzeba do niego mieć, a warto więcej by się bez problemu flipował) i przyznam, że przez cały turniej był głównie ścianą i piorunochronem, który zbierał wszystkie removale. Raz tylko go flipnąłem i nie było to potrzebne do wygrania gry. Wracając do drafta – wyszedł mi bardzo przyjemny UG z lataczami, robiący tempo i korzystający mocno z mechanik delirium i investigate.

Tutaj bardzo fajnie sprawdzał się Ulvenwald Mysteries i Graf Mole. Do nich z investigate miałem: Drownyard ExplorersConfront the UnknownPress for AnswersJace’s Scrutiny. Z clue tokenów korzystał też Daring Sleuth, acz ten był głównie tanim slotem, mającym zapewnić jakieś bezpieczeństwo w pierwszych turach i ew. potem się flipnąć. Do Thing in the Ice miałem 7 instantów/sorcery, co przy dobieraniu kart z clue tokenów było wystarczające. Tempo robiły flashe, latacze i sztuczki tapujące, zmniejszające i wracające na rękę. Acha, mimo że zacząłem od niebieskiego flipa, to kolega po lewej i tak poszedł w niebieski kolor. Mocno nam to nie przeszkodziło, bo nie był to overdraftowany kolor, ale na pewno lekko osłabiło nam talie. Jemu jednak bardziej niż mi.

Domowy draft #2

Tireless TrackerDzień później znowu zebraliśmy się u mnie na draftowanie w bardziej competitive ekipie. Tym razem grali: Duo, Bartys, Krzysztof Marek, Świstak, Wisz, Andrzej Wamicz, Łukasz Bień i klasyczny Ober. Tym razem znowu coś mnie poniosło i skończyłem w bardzo średnim Uw spirit decku. Zacząłem od zielonego rare’a i na tym się skończył kolor, całą zieleń zbierał po mojej prawej Duo. Niebieski odcinał mi po prawej Bartys, ale i tak udało mi się zebrać bardzo dużo kart. Jakbym dobrze policzył, to po drugim packu wiedziałbym, że większość moich kart to niebieskie, a białe które na siłę chciałem wkładać, to 3-4 karty, które można jeszcze w ostatnim packu zastąpić innym, mniej draftowanym kolorem. Niestety, skończyłem z niebieskim deckiem i 7 średnimi białymi zapychaczami. Szybko wtopiłem z WR Boros prowadzonym przez Bienia. W finale spotkał się Świstak ze swoim ultra GW human przeciwko RG aggro Duo. Tym razem ludzie z lasu okazali się silniejsi. W tym drafcie nie czytałem za dobrze sygnałów, zafiksowalem się na tribalu, który nie wyszedł mi nawet tribalowo i za bardzo forsowałem niepotrzebny kolor.  W drafcie jeszcze wyciągnąłem dwa GW duale erkowe i myślałem, że mogę coś dosplashować. Wyszło, że mam tylko tę erkę – Tireless Tracker. I tu problem: jeśli chcę go włożyć, to powinienem zmieścić dwa GW duale i ew. 1 Forest. Jeśli bym tak zrobił, to kosztem jakich landów? Jeśli Plainsów, to zostałyby mi 3-4 w decku + duale + forest + wyspy. Wtedy jednak będę miał często spowalniającego taplanda. Jeśli za Islandy, to osłabię sobie najważniejszą manę. W efekcie straciłem dwa picki na te duale, a Trackera i tak nie włożyłem. Jak zagrałem jedną grę z nim (nowe landy weszły za plainsy), to przegrałem właśnie przez brak many – forest doszedł zamiast potrzebnego plainsa. Prosta sprawa – jak macie słaby deck, to nie psujcie sobie na dodatek many xD

Muszę przyznać, że  biały kolor mnie bardzo rozczarował. Jeśli nie będzie mi syciło rarów z tego koloru, to będę go unikał w draftach.

Uwagi końcowe na temat kart z SOI pod kątem limited

Poniżej przedstawiam nieoczywiste karty, które mi się genialnie sprawdzały lub wywarły pozytywne wrażenie po stronie przeciwnika: 

  • Sanitarium Skeleton – szkielet kręci się z madnessami, discard outletami, dobry pod self mille, które budują własne delirium. Do tego jako 1-drop ułatwia zagranie 2 czarów w turze by zrobić werewolfom wroga flip-back. Jest świetnym naziemnym blokerem.
  • Thraben Gargoyle – gość zawsze mnie cieszył jak dochodził, ratował na początku gry, pomagał w mid-game, robił świetne delirium, tak jak scarecrowy.
  • Heir of Falkenrath // Heir to the Night – czarny delver, to jeden z lepszych uncommonów, doskonały w madnessie.
  • Ravenous Bloodseeker – jak wyżej – idealny pod madnessa, bardzo ważny, tani wampir.
  • Ulvenwald Mysteries – jak dla mnie to podstawa investigate decków, poza tym nawet sam z siebie ładnie działa jak się wymieniamy stworami. Robił mi w grach ogromne value.
  • Fork in the Road – tak jak Scarecrowy, ten czar wrzuca siebie jako sorcery do grobu oraz land. W odróżnieniu jednak od strachów na wróble, Fork od razu po zagraniu jest w grobie, a tamtych trzeba jakoś stracić czy zrzucić z discardu.
  • Watcher in the Web – nie tylko świetny bloker, ale też czasem jednorazowy fog, mogący zablokować all-in przeciwnika. Zawsze polecam mieć jednego w decku, jeśli nie jesteśmy ultra-hiper-aggro z mana curve kończącym się na 3.
  • Graf Mole – również podstawa investigate decków, powoduje, że odpalanie clue zamiast zagrywania czaru nie jest bolesne i nie spowalnia nas za mocno w wyścigu. Do tego ciało 2/4 za 3 jest bardzo spoko.
  • Crawling Sensation – bardzo fajny self-mill robiący szybko delirium. Poza tym przydaje się przy różnych discardach. Wstawiał mi wyjątkowo dużo insektów na stół.
  • Autumnal Gloom / Ancient of the Equinox – znowu fajny self-mill, który o dziwo flipował prawie za każdym razem jak wszedł na stół.
  • Jaces’s Scrutiny – fajna sztuczka w combacie, kontra na Inner Struggle. Pomagała mi w wyścigach kiedy grałem UG Tempo z investigate.
  • Pore Over the Pages – po prostu świetny card advantage, a efekt odtapowania landów powoduje, że piątka w koszcie nie jest taka bolesna. Polecam do każdego niebieskiego.

Na pewno wspomniane gry nieźle się przylożyły do mojej wiedzy o SOI, ale przede mną jeszcze sporo draftów do zagrania zanim dobrze zrozumiem ten format. Jest fajny, jest trudny, ma sporo kombinacji i trzeba umieć się dobrze wstrzelić w kolory. Format mocno angażuje manę, daje dużo card advantage graczom przez co gry stają się długie i trzeba szukać przełamania. Warto już podczas budowy/draftowania decku o tym pamiętać i szukać jakiejś ewazji. Shadows over Innistrad, to chyba dodatek definiowany przez dobierania kart. Dlatego otwiera się tu okno dla millowych konstrukcji oraz ultra szybkich aggro. Czerwień z kosztami 1-3 jest moim wymarzonym archetypem : )

P.S. sprawa Jacka-cwaniaczka

Mam taką fabularną zagwozdkę, bo coś mi tu nie gra. Jace to taki bohater, chojrak co se na questy chodzi do innych planów egzystencji, ale chłopak jace the lazyma chyba obowiązki zawodowe? Jest przecież Żywym Paktem Gildii na Ravnice. Musi chyba pojawiać się na jakichś zebraniach, podbijać listę obecności itp. nie mówiąc już o poważnych zajęciach Living Guildpacta – rozwiązywanie sporów między gildiami, dogadywanie szczegółów dostaw jedzenia dla całego planu, rozmowy dyplomatyczne z uchodźcami z Zendikaru i pozostałych zmaltretowanych wojnami światów… A ten se na wojny z eldrazi jeździ by dorobić, na wakacje do Innistradów wyjeżdża, romansuje z Lilianą i Tamiyo. Jak on to wszystko ze sobą godzi? Cwaniaczek.

 

-x-

Informacje o autorze możecie znaleźć w zakładce – redakcja

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (