Po wszechobecnych mackach, które towarzyszyły nam przez ostatnie cztery edycje, mamy mocną zmianę klimatu. Dla mnie to ulga, bo już trochę miałem dość maszkaronów. Tym razem dostaliśmy zaproszenie do indyjsko-zorientowanego świata Kaladeshu i drobnymi podszeptami, że gdzieś w tym wszystkim czai się Phyrexia. Są roboty, to trudno o inne skojarzenie. Jest też wzmianka …