[Legacy] Krótka relacja z Boat Tour Indianapolis w Łodzi 17 XII 2011

Kolejna odsłona Gamelord Premier Weekend przyniosła nam wspaniałą okazję na rozegranie ciekawego turnieju w moim ulubionym formacie. Jak zawsze Andrzej wykazał się wzorową organizacją, a dodatkową atrakcją był livestream z eventu. Niestety, zapewne ze względu na zbliżające się święta, frekwencja nie dopisała i pokazało się tylko 22 zawodników – możliwe, że kluczowym czynnikiem było wysokie wpisowe, ale jak chce się grać o poważne nagrody, to trzeba się przyzwyczaić do faktu, że aby coś wygrać, trzeba najpierw zainwestować. Taka ilość graczy oznaczała formułę 5 rund+top8, co w efekcie daje dość łatwy event.

 

Ponieważ, spodziewałem się znacznie większej ilości zawodników, na turniej wytoczyłem najcięższe działo z mojego arsenału – Bant Midrange – Maszynę. Od Amsterdamu przemyślałem parę rzeczy i trochę potestowałem z Cyrylem, co pozwoliło pójść nam w trochę innym kierunku. Już przed Amsterdamem myśleliśmy nad implementacją Snapcaster Mage’a w tym archetypie. Jednak z uwagi na zbyt małą ilość dobrych instantów do flashbackowania (4 Swords to Plowshares i 4 Brainstormy) mag wydawał się co najwyżej 1-of. W końcu deck był tak tight, że nawet nie było co myśleć o singlowym Magu. Cyryl natomiast zaproponował opcję sideboardową: 2 Snapcastery, 2 Path to Exile i 2 Spell Pierce’y, tak by zwiększyć małym kosztem ilość kart wkładanych zarówno na aggro, jak i combo decki. W ostatnim czasie postanowiłem zreanimować ten pomysł – głównie dlatego, iż Domel na GP miał bardzo duży problem z U/W, które miały taki plan sideboardowy, jak i za sprawą zwiększonej ilości Mavericków w warszawskim meta. Po testach z Cyrylem zdecydowałem się na opcję 3 Snapcaster Mage, 3 Path to Exile i stały zestaw – 2 Spell Pierce’y i 2 Flusterstormy. Po rezegraniu próbnej mobilizacji zdecydowałem się jeszcze na zmianę jednego Tropical Islanda na drugą Sawannę. Zmiana ta była kluczowa w bataliach z innymi midrange, szczególnie z G/W/r, gdzie biała mana jest bardzo ważna przy planie z Swordami/Pathami. Ważnym argumentem była też zwiększona ilość Choke’ów w meta. Z powodu prawie całkowitego zaniku archetypów takich jak Zoo, Merfolki czy Gobliny postanowiłem obciąć Tarmogoyfa na rzecz mainowego Scavenging Ooze’a, kluczowego na popularne ostatnio combo z Punishing Fire’em. Dodałem również singlowe Life from the Loam do walki z popularnymi RUG Tempo. Decklista, jaką zarejestrowałem:

Maszyna 2.0 Maciej Pasek:

Creatures [14]

1 Dryad Arbor
1 Qasali Pridemage
1 Scavenging Ooze
3 Vendilion Clique
4 Knight of the Reliquary
4 Noble Hierarch

 

Instants [18]

3 Daze
3 Stifle
4 Brainstorm
4 Force of Will
4 Swords to Plowshares

Sorceries [4]

4 Green Sun's Zenith

 

Planeswalkers [3]

3 Jace, the Mind Sculptor

 

Lands [21]

1 Forest
1 Karakas
2 Savannah
2 Tundra
4 Misty Rainforest
3 Tropical Island
4 Wasteland
4 Windswept Heath

 

Sideboard:

1 Bojuka Bog
2 Flusterstorm
1 Qasali Pridemage
2 Spell Pierce
2 Umezawa's Jitte
3 Snapcaster Mage
3 Path to Exile
1 Life from the Loam

Oczywiście, jak to często bywa, moje przewidywania były skrajnie błędne. Na turnieju nie było ani jednego G/W, natomiast pojawiły się zarówno Zoo, Merfolki, jak i Elfy. Nie dało się również nie zauważyć morza RUG Tempo.

 

Runda 1 Dawid Kryński – U/R Burn

Mecz nadawany na żywo – mam nadzieję, że fajnie się oglądało. :-P

Gra 1

gra1Wygrałem rzut kostką i zatrzymałem rękę bardzo kontrolną z Daze’em, Force of Willem, Vendilion Clique i Brainstormem. Dawid zazwyczaj wybierał na takie eventy combo decki, więc myślałem, że po raz kolejny wybrał Sneak & Show. Faktycznie nawet zaczął z Volcanic Islanda – niestety, zagrał z niego Grim Lavamancera, przez co obstawiałem niezmiernie na tym turnieju popularnego RUG-a. Po kilku turach okazało się, że Dawid gra U/R Burnem, co mnie niezmiernie rozśmieszyło, gdyż miałem tę konstrukcję w plecaku i długo myślałem, czy sobie nią w tym dniu nie zagrać. Gra sprowadziła się do kluczowej tury, w której miałem na stole Panią Rycerz i Vendilion Clique. Przeciwnik ma 4 karty, w tym Price of Progress i Chain Lightninga, które widziałem wcześniej z Kliki. W swoim mainphase zagrywa PoP-a i zostają mu 3 karty na ręku. Używam w opowiedzi Rycerza, by zmielić duala, i sam niszczę sobie wszystkie nonbasic landy oprócz Tundry, w efekcie czego spadam na 7 życia, a przeciwnik na 17 (miał sporo życia z moich Swords to Plowshares). Po Price of Progress przeciwnik zagrywa Fireblasta, a ja na ręku mam dwa Force of Wille i Daze’a. Wpuszczam blachę, gdyż po FoW-ie i tak będę w zasięgu dwóch pocisków. Przeciwnik zagrywa Chain Lightning i zostaje mu 1 mana i 1 karta. Decyduję się na zagranie FoW z FoW-a, przez co Dawid kusi się na rzucenie ostatniego pocisku, w którego dostaje Daze’a. W mojej turze atakuję Kliką, sprowadzając Dawida do 14 życia, a Rycerzem niszczę z jednego z dwóch Volcanic Islandów przeciwnika – w ten sposób zabijam go w następnej turze, jestem odporny na Price of Progress, a Dawid nie może zagrać Fire/Ice. Okazało się to dobrą decyzją, gdyż przeciwnik dobrał właśnie F//I, a Pani 11/11 wraz z Wróżką dojechały do końca.

Gra 2

Również była ciekawa, gdyż zatrzymałem średnią rękę, ale dobierałem dość dobrze. W czasie całej rozgrywki zagrałem 4 Swords to Plowshares (3 normalnie i 1 ze Snapcastera) wysyłając do pługa całą watahę Goblin Guide’ów i Delverów. Niestety, miałem same miękkie kontry, więc przeciwnik zabrał mi sporo życia pociskami rzucanymi w EoT. W jednej turze miał okienko, by mnie zabić, ale bał się Force of Willa. Ciężką decyzją był też Submerge w Knighta, gdyż miałem w tym momencie możliwość wyswordowania własnego Rycerza i wyjścia poza zasięg spaleń. Nie zrobiłem tego w końcu z dwóch powodów. Przeciwnik mógł mnie spalić w odpowiedzi, więc Swordsy lepiej zostawić na odpowiedź na ostatnie palenia. Drugim powodem było to, że po takiej operacji w stole zostawał mi tylko Snapcaster i Dryad Arbor. Nie narzucały one praktycznie żadnego zegara, co oznaczało, że mogę przegrać praktycznie z dowolnym potworem przeciwnika – Figure of Destiny, Grim Lavamancer czy Delver of Secrets.

Runda 2 Adam Kwak – Elf Combo

Mój deck niestety jest dość kiepsko wyposażony do gry z taką talią. Mała ilość twardych kontr, sporo miękkich kontr, z których Elfy sobie nic nie robią, małą ilość removalu i średni zegar powodują, że ten MU jest naprawdę trudny. Dodatkowo obciąłem Engineered Explosives z SB, które w Amsterdamie miałem między innymi na ten MU. Pierwsza gra jest praktycznie nie do wygrania, jeśli deck przeciwnika nie sfizzluje w jakimś miejscu, tak więc mimo x2 Swords to Plowshares i 2 Knight of the Reliquary w końcu przegrałem z Wirewood Symbiote’em. Drugą grę dzięki Rycerzowi, Force of Will i Swords to Plowshares udało mi się wygrać. Głównie dzięki topdeckowi Jace’a, który cofnął istotnego elfa, torując drogę dla Rycerza. W trzeciej grze mimo dużej ilość removalu nie udało mi się zmontować dobrego clocka – nie zobaczyłem niestety żadnego Rycerza bądź Zenitha – przeciwnik w końcu dobrał kolejnego Wirewooda, a później Glimpse of Nature, z którego w końcu się rozkręcił.

Runda 3 Tomek Pędrakowski – Merfolk

Trzeba przyznać, że kolega Tomek nie był w zbyt dobrej formie. Następnym razem polecam mu wypić kawę. Niestety, w poprzedniej rundzie zrobiło mi się trochę głupio, gdy zawołałem sędziego po tym, jak Adam próbował mnie zaatakować elfem, którego wrócił sobie wcześniej z Symbiota – robił dość dużo w swojej turze i wątpię, żeby próbował mnie oszukać. W związku z tym wydaje mi się, że pozwalałem Tomkowi na trochę za dużo.

Gra 1

Tomek dobrał szybkiego Viala, dwa Wastelandy, Stifle’a, Daze’a i Coralhelm Commandera. Komandor Foka był jednak jedynym potworem przeciwnika przez całą grę, więc wygrał mi ją singlowy Sword poparty Rycerzem.

Gra 2

gra3Tomek wziął mulligana i dobrał 5 kart. Nie zarzucam Pędrakowi nieuczciwości, natomiast chciałbym zaznaczyć, że sytuacja taka może prowadzić do niebezpiecznego procederu. Przeciwnik dobierając mniej kart może po kilku turach prosić nas o przeliczenie naszych. W efekcie takiej kalkulacji wyjdzie, że mamy jedną kartę za dużo, co może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji – w najgorszym razie skutkujących Game Lossem. W takim wypadku ostatnią rzeczą, jaką możemy zrobić, jest pozwolenie przeciwnikowi na zatrzymanie czegoś takiego – najlepiej zawołać sędziego. Po dobraniu szóstej karty Tomek ponownie zaczął z Viala. Szybki wysyp merfolków został powstrzymany przez dość dużą ilość removalu z mojej strony. Niestety, nie udało mi się dobrać żadnego Zenitha ani Rycerza, więc w stole miałem tylko dwa Hierarchy. Tomek w końcu dobrał Coralhelma, którego upgrade’ował na full level, a następnie zagrał mi dwa Submerge pod rząd, bym nie miał szansy na dobranie czegokolwiek.

Gra 3

Zabiłem Tomkowi właściwie wszystko i muszę dodać, że mogłem więcej. Cały czas atakowałem Exaltowanym Pridemagem, a później Scavenging Ooze’em. W tej grze przeciwnik był bardzo rozkojarzony – atakował potworami 2/2 na mojego Ooze’a 3/3, próbował atakować merfolkami z Viala, jakby miały haste. Pozwoliłem na sporo cofanek, co w efekcie mogło się źle skończyć, gdyż dotrwaliśmy do terminacji. Pod koniec gry mój clock był raczej średni, a Tomek miał Lorda i dwie słabe ryby. Nie wiedzieć czemu zdecydował się na podwójny blok exaltowanego Ooze’a – dostał przetrzymane przeze mnie Swordsy, w efekcie tracąc wszystkie potwory. Gdyby po prostu chumpował, nie zdążyłbym go zabić – musiałbym dobrać Rycerza, a mój draw nie przynosił nic przydatnego.

Runda 4 Rafał „Rav” Buczowski – RUG Tempo

Pierwsza gra sprowadziła się do udanej próby postawienia Knighta, tym samym zatrzymałem Goyfa i Mangustę przeciwnika. Na Delvera dobrałem removal i w końcu po dostawieniu drugiego Rycerza udało mi się dojechać. W drugiej grze przemyciłem Jace’a na stół, co w takich MU zazwyczaj kończy grę, szczególnie, że udało mi się pozabijać wszystkie potwory przeciwnika – dwa Swordy, dwa Pathy i Snapcaster Mage robią swoje. Pod koniec gry miałem całą rękę odpowiedzi przy właściwie pustej przeciwnika i Wasteland-locka z Loamem.

Runda 5 Piotr Andrys – Maszyna 1.1

Piotrek wybrał na turniej zmienioną wersję mojego decku z Amsterdamu. ID gwarntowało nam obu miejsce w Top8. Piotrek rozważał, czy nie zagrać meczu (sam miał już gwarantowane Top8), by mnie wyeliminować. Wydaje mi się, że przy ilości mirrorów, które rozegrał (zero), postępowanie to jest bez sensu. W mirrorze często jedna gra może trwać nawet całą rundę, gdyż dość ciężko zyskać edge. Po takim meczu obydwaj bylibyśmy zmęczeni w czasie finałów.

Top8 Marcin Kaliński – Merfolk

Za dużo nie ma co opowiadać na temat tego meczu. Wpierwszej grze udało mi się przemycić Knighta, a później jeszcze jednego, co całkowicie zastawiło ziemię. Przeciwnik próbował się ratować Kirą, którą najpierw stargetowałem Karakasem wyszukanym z Pani Rycerz, a później wysłałem na farmę. Druga Kira była już zdecydowanie za wolna, by wygrać wyścig z moimi naziemnymi grubasami. Druga gra to mulligan do 5 u przeciwnika, a u mnie festiwal porno – myślę, że z takim drawem byłem w stanie wygrać praktycznie z każdą 7 merfolków. Po zabiciu ostatniego potwora przeciwnika miałem jeszcze Path to Exile i Snapcaster Mage’a, a w stole dwóch Rycerzy i jeszcze z topa rzygał trzeci.

Top4 Grzegorz Kowalski – Big Zoo

Z mojej perspekty bardzo ciekawa była gra pierwsza. Pewnie Grzegorzowi mniej się podobała, bo miałem w niej trochę szczęścia.

Gra 1

Miałem trochę upośledzony w takim MU draw, zawierający sporą liczbę suboptymalnych kart – Hierarchy, Pridemage. Brak było Rycerza czy jakiegoś trumpa typu Jace. Grzesiek zaczął z Hierarcha, na co odpowiedziałem swoim. W drugiej turze wstawił Sylvan Library. To kluczowe zagranie spowodowało, iż już na tym etapie wiedziałem, że nie wygram długiej gry i pakowanie się w attrition nie ma sensu – u mnie zero sytów, u niego Biblioteka zapewniająca w lategame dużą przewagę. Spróbowałem jeszcze dać sobie szansę Swordami w Nobla i Wastelandem, ale Grzesiek miał landy. Pozostała mi gra na tempo, więc przycisnąłem przeciwnika exaltowanym Pridemagem. Kowalski mając 10 życia zagrał Rycerza, który na tym etapie był 6/6. Po zagraniu dobranego Brainstorma miałem bardzo trudną decyzję graxzwiązana z odłożeniem kart. Miałem dwa Vendiliony, Jace’a, Zenitha, Wastelanda, Stifle’a i jakiegoś blanka. Już w tym momencie wiadome było, że będę próbował zabić przeciwnika, przemycając ostatnie obrażenia Kliką, albo atakiem kilkoma małymi stworkami. Z jego Rycerzem na stole sprowadzało to grę do znalezienia odpowiedzi na jego Karakas i Maze of Ith. Postanowiłem odłożyć Stifle’a w nadziei, że jeszcze dobiorę go później. Dwa Vendiliony były kluczowe, żebym nie przegrał z jednym removalem, a Jace’em mogłem jeszcze przez przypadek wygrać. Zenith był mi potrzebny, by wyciągnąć… Noble Hierarcha. W ten sposób mój kot stawał się 6/6 w ataku i albo mógł się wymienić z Rycerzem, zostawiając mi dobry board position z 2 Noblami, albo sprowadzał przeciwnika na 4 życia, co w gruncie rzeczy było moim planem. Po Wastelandzie opponent zostawał na 2 landach, co w przypadku potrzeby szukania Maze dawało mu mało opcji. Przetrzymanie Wastelanda nie wchodziło w grę, gdyż przegrywałem praktycznie z każdym 3 i 4-manowym zagraniem przeciwnika – Elspeth, drugim Rycerzem oraz Zenithem za 3. Niestety Grzesiek znalazł land z Biblioteki i dostawił Goyfa, co po wyszukaniu Maze’a pozwoliło mu na przejście do ofensywy. Jace cofnął Rycerza, na którego Grzesiek w tym momencie nie miał many. Jedna Klika dostała z miecza, a drugą musiałem zapłacić za FoW-a, by skontrować życiodajnego Helixa. W tym momencie zostałem z zerem kart na ręku. Grzesiek zaatakował wszystkimi swoim potworami – Goyfem i Nacatlem – zostawiając sobie jedynie odtapowane Maze of Ith. W drawie dobrałem Stifle’a, przekręciłem Hierarcha i ku zdegustowaniu Grześka przeszliśmy do drugiej gry.

Gra 2

Tym razem Grzesiek miał słaby draw i próbował stosować „Exalted Aggro”. Ja miałem sporą ilość removalu i Jace’a, którym go obroniłem. Po kilku turach używania mojego potężnego Planeswalkera miałem właściwie wszystko, a Grzesiek same słabe potwory i dwa Umezawa’s Jitte (jedną na stole zablokowaną za pomocą Kliki z Karakas, a drugą na ręku). Popełniłem jeden błąd, który na szczęście nie był kluczowy, mianowicie z końcem tury przeciwnika zagrałem Vendiliona, wytapowując się, przez co Grzesiek miał szansę mi zabić Pridemage’a bez straty Jitte. Dzięki mocy Jace w krótkim czasie przeważyłem sytuacje na stole na swoją korzyść.

Top2 Ponownie Adam Kwak z Elfami

Adam KwakMU jak pisałem wcześniej nie jest dla mojej talii najlepszy, niemniej jednak chciałem spróbować go rozegrać, zmieniając trochę strategię. Niestety mój plan się nie powiódł. W grach finałowych miałem naprawdę słabe drawy. W pierwszej grze brakowało jakiejkolwiek presji – miałem tylko Scavenging Ooze’a – brakowało chociaż jednego Rycerza. Skonczylo się tym, że przeciwnik zagrał Regal Force’a i z kart dobranych z niego się skręcił. Druga gra była dość interesująca i bardzo niewiele mi brakowało do wygranej. Miałem Rycerza, trochę removalu i Vendilion Clique. Niestety po zagraniu wróżki ujrzałem na ręku przeciwnika dwa Zenithy (czaił się tam też Eldrazi): jeden podmieniłem, natomiast drugi zagrażał Regal Forcem’e, więc byłem zmuszony cofnąć Klikę za pomocą Karakas, aby mieć paliwo pod FoW-a. W tym momencie gry właściwie było już OK, musiałem dobrać właściwie cokolwiek do jej zamknięcia – Jitte, Jace’a, a pewnie Snapcaster lub Brainstorm również by ją popchnęły na odpowiednie tory. Niestety, dobrałem same landy, a gdy w końcu znalazłem Path to Exile, który dał mi jakiekolwiek opcje (przez ostatnie tury przeciwnik atakował 3 elfami i blokowanego wracał na rękę Symbiotem), Adam dostał Surgical Extraction w mojego Force of Willa, a po nim zapuścił combo.

Krótkie podsumowanie

Jak widać, strategia Midrange jest w tej chwili bardzo mocna w Legacy. Decki typu Bant i Maverick bardzo dobrze radzą sobie z większością topowych konstrukcji. Problemy zaczynają się przy mniej popularnych MU typu Elfy czy Enchantress, gdzie jakość naszych potworów ma małe znaczenie. Może trzeba powrócić do Explosivesów? Niemniej spokojnie mogę polecić takie archetypy na każdy większy turniej.

 

Plusy:

  • Fajny turniej i jak zawsze zorganizowany na najwyższym poziomie
  • Dobre nagrody
  • Sideboard Berłosia na Bye’a, dzięki któremu wygrał on czwartą rundę

Minusy:

  • Niska frekwencja
  • Słaby wynik warszawskiej ekipy

Na koniec ze względu na naciski Berłosia, dołączam do artykułu żart.

– Panie doktorze, strasznie mnie boli wątroba…

– Pije Pan?

– Piję… ale to  nic nie pomaga….

 

– Maciej Pasek

 

Zdjęcia pochodzą ze strony Gamelord.pl, pełna galeria tego eventu znajduje się tutaj: http://www.forum.gamelord.pl/galeria/gpw15/

Komentarze

Dodaj komentarz

Psychatog.pl