Grand Prix Praga 2018 za nami, ale warto jeszcze wrócić do tego eventu na chwilę. Część osób mogła przegapić relację Hawaja na facebooku. Część będzie zaś miała okazję ją przeczytać po raz kolejny. Warto ją jednak zachować dla potomności. Nie przedłużając, oddajemy głos autorowi. Doczytajcie do końca, a dowiecie się, dlaczego ten event był wspaniały.
Dzień dobry moi drodzy Psychatożanie, MTGPolszczanie, ModernRewolucjoniści i Wy, cała reszto społeczności, skupiającej się wokół najwspanialszej gry świata. Pod koniec sierpnia w Pradze miało miejsce Grand Prix w moim (i nie tylko) ukochanym formacie, Modernie. Wyjazd był bardzo udany i pełen niesamowitych przygód, więc jakoś tak wyszło, że na bieżąco relacjonowałem nasze przygody. Okazało się, że mieliśmy ich dużo więcej niż przewidywałem (shocker!), a że niektóre z nich były całkiem zabawne (szczególnie ta, w której Alduin wybiegł na czołowe z pędzącym autobusem), to szkoda, aby zaginęły w mrokach internetowych grupek. Z tego też powodu zachęcony przez dziadka Obera (love <3 ) postanowiłem spisać wszystko raz jeszcze, dodając tu i ówdzie kilka słów wyjaśnień, aby wszystko było jasne i klarowne. Całość podzielona będzie, zgodnie z oryginałem, na wpisy, których w sumie jest 7 (kto wie, może gdy dotrę do końca będzie ich więcej, zobaczymy). Dodatkowo zmienię lekko formę, żeby lepiej pasowała do medium (a co, to moja relacja, więc mogę xD).