Psychatog.pl

The Mooligans 2 – relacja Boczka z qualifiera European cEDH Championship

Wasz ulubiony rodzaj tekstów, czyli relacja z turnieju cEDH, bo poczytać o try hardowaniu commandera zawsze miło.

Tym razem odbył się polski Qualifier do European cEDH Championship, czyli w zasadzie impreza całkiem pokaźnego kalibru. Stawiło się 24 osoby, więc eleganckie 6 podów – jak na polską scenę cEDH całkiem ogień. Meta była niesamowicie wręcz różnorodna. A jak tam w modernie, top 10 coś poza Nadu?

2x Sisay, Weatherlight Captain
2x Stella Lee, Wild Card
2x Nadu, Winged Wisdom
2x Rograkh, Son of Rohgahh & Silas Renn, Seeker Adept
2x Etali, Primal Conqueror
2x Kenrith, the Returned King
Tevesh Szat, Doom of Fools & Thrasios, Triton Hero
Magda, Brazen Outlaw
Tymna the Weaver & Kraum, Ludevic’s Opus
Kraum, Ludevics Opus & Tevesh Szat, Doom of Fools
Najeela, Blade Blossom
The Gitrog Monster
Kinnan, Bonder Prodigy
Urza, Lord High Artificer
Shorikai, Genesis Engine
Tayam, Luminous Enigma
Bjorna, Nightfall Alchemist & Wernog, Rider’s Chaplain 
Aesi, Tyrant of Gyre Strait

Aesi, Tyrant of Gyre Strait – Viktor Titov

Pogrubiony deck to mój wybór. Dlaczego Aesi? Z moich ostatnich obserwacji wynikało, że midrange Simic landfall ma się całkiem dobrze w obecnej mecie, jest w stanie przyhamować szybkie decki klasycznymi interakcjami na stacku. Jest w stanie przebić się przez większość popularnych staxów, ponieważ dobiera karty za najprostszą czynność w grze. Posiada kilka unikatowych combo, które nie każdy jest w stanie zauważyć na pierwszy rzut oka, co często pomaga mu się prześlizgnąć.

Dlaczego gram Aesi a nie Tatyova? Z kilku powodów. Różnica 1 many nie jest dla mnie dramatyczna w tym decku, natomiast możliwość dogrania dodatkowego landa z samego commandera bardzo często jest ogromnym plusem. Kiedyś grałem Tatyova i zdecydowanie zbyt często zdarzało się, że dostała removalem, zanim cokolwiek zrobiła. Aesi za 1 więcej many ma o 2 więcej w plecach, co powoduje, że nie boi się Lightning Bolt, Abrade, ani nawet nowego Ghostfire Slice. Możemy z nim bezpiecznie dobrać 4 dodatkowe karty pod Orcish Bowmasters, co powoduje, że ich właściciele zdecydowanie częściej umawiają się z nami na kontrolowanie przeciwników, zamiast blokowanie nas.

Pod 1

Przechodzimy do rzeczy, bo opisy gierek zawsze najfajniejsze.

Aesi vs Tevesh & Kraum vs Kinnan vs Najeela

Startując z pierwszego miejsca keepnałem drugą siódemkę z Mystic Remora, Burgeoning, Nature’s Lore, landami i interakcją. Potencjalnie przyjemna łapka dla węża, szczególnie, gdyby przeciwnicy zdecydowali się karmić rybę.

Początek był bardzo statyczny, Grixis zaczął z wolnej ręki, Kinnan z głębokiego muligana, z którego niewiele miał do roboty, Najeela bez szału, jedynie presja commanderem. Ten mało interesujący początek nie dał mi wiele drawu z Remory, jednak udało mi się dropnąć trzy landy z Burgeoning, w tym Strip Mine, przy pomocy którego ustrzeliłem od razu landa Najeeli. Trzymałem twardo rybę w stole, wyszukałem landa z Lore i szykowałem się do zagrania commandera i rozkręcania machiny.

W międzyczasie Tevesh Kraum rzucił Powerbalance, nową, nie do końca przetestowaną we wszystkich strategiach kartę. Wzbudziła ona trochę strachu w moim serduszku, ale dopiero miałem się przekonać, że nie trafi absolutnie żadnej karty.

Aesi wskoczył na board i zaczął dobierać, w ślad za nim poleciał Sylvan Safekeeper, który miał za chwilę okazać się kluczową kartą całego meczu. Coraz większy rozwój Najeeli skłonił mnie do zagrania, którym na co dzień niemal gardzę – Ghostly Flicker w dwa landy, żeby dobrać karty z triggerów commandera. Na szczęście serce kart oddało i dokładnie z tych dwóch drawów dobrałem Nissa, Resurgent Animist. Noooo jeszcze musiałem pozbyć się Wandering Archaic, ale miałem tak dużo many, że nie sprawiło to kłopotu. Pozostało jeszcze dokopać się do fetcha po Island.

Udało się to już w draw stepie, więc z Flusterstorm do walki na stosie i Sylvan Safekeeper do obrony w stole byłem gotów na próbę wygranej. Opponenci bezradnie rozłożyli ręce, kiedy na 3 removale odpowiedziałem poświęcając landy zdolnością Safekeepera i zaprezentowałem im w jaki sposób Mystic Sanctuary, Ghostly Flicker, Nissa, Resurgent Animist i Aesi dobierają dowolną ilość kart, jednocześnie netując nieskończoną manę. Zabiłem przeciwników przy pomocy Finale of Devastation.


Pod 2

Nadu vs Sisay vs Rograkh Silas vs Aesi

Ostatnie miejsce w podzie dla mojego decku nie jest jakieś bardzo tragiczne, chyba, że w otwierającej ręce ma się draw engine. Problematyczne bywa oczywiście bycie w plecy, w stosunku do turbo decków. Po raz kolejny zatrzymałem solidną rękę, z Lotus Cobra, fast maną, interakcją, dodatkowymi landami. Tym razem moją interakcją był Mana Drain, ulubiony counter spell każdego, kto ma commandera za 6 many. W drugiej turze Nadu wyłapał Pyroblastem od Rog Si, więc plan tej talii został mocno zachwiany.

Gra zaczęła się wszystkim od w miarę statycznej rozbudowy. Ja zagrałem sobie Mystic Remora, którą dobrałem w międzyczasie, zagrałem Cobrę. Sisay zaczęła potężnie od Smothering Tithe, którego nikt nie mógł zatrzymać. W trzeciej turze, kiedy Nadu zagrywał “jakiśtam” noncreature spell, na trigger ryby odpowiedział Rog Silas, zagrywając Orcish Bowmasters. W tym miejscu został zawiązany pakt, który zaważył o całej dynamice gry. Trzymając priorytet nad orkami, pokazałem graczowi Rog Si, że mogę mu walnąć w nie Mana Drainem i zrobię to, jeżeli nie obieca, że moja Lotus Cobra ma immunitet orkowy do końca gry, argumentując, że razem możemy z łatwością stopować Sisay i Nadu. Gracz Grixis przystał na to i zaczął się festiwal strzelecki.

Mana Drainem wyrwała Sisay, nie było to jakoś bardzo znaczące dla gracza Sisay, ale ja potrzebowałem many. Przeciwnik zagrał swojego commandera znowu, dzięki manie z Tithe. Kolejny obieg rundy przysporzył dalszego rozwoju, dobierania kart, strzelania do Sisay i jej krewnych i znajomych, kilkukrotnego tłumaczenia, że triggery Orcish Bowmasters resolvują przed Smothering Tithe, ze względu na kolejność tur. Gdzieś w czasie kolejnej tury Sisay miało miejsce ważne wydarzenie – gracz Rog Si, tasując karty w ręku, pokazał mi, iż ma tam Final Fortune. Pamiętajcie dzieciaczki, uważajcie jak machacie kartami, bo w czteroosobowym podzie łatwo jest ujawnić informacje.

Z tą myślą w głowie, w End Stepie Sisay uderzyłem z Force of Vigor w dwa źródła many Grixisa, bo było to jedyne, co mogłem zrobić w tamtej chwili, żeby mu utrudnić. Przeciwnik był bardzo zdziwiony, że nie wycelowałem tego czaru w Smothering Tithe, ale wytłumaczyłem mu, że 1. Sisay i tak jest już zbutowana do samej gleby, a 2. Mam w ręku kolejne karty, które sobie z tym poradzą.

Dalszy przebieg w zasadzie można skrócić do: dobierałem karty, odpowiadałem na zagrożenia, aż nie skleiłem Ashaya, Soul of the Wild, Quirion Ranger, Lotus Cobra i commander na infinite manę, dobranie decku i domknięcie z Finale of Devastation.

Finale of Devastation – Bayard Wu

Pod 3 

Stella vs Aesi vs Thrasios Tevesh vs Kenrith 

Tutaj pamięć mnie trochę zawodzi co do kolejności tur, ale chyba tak było.

Keepnięta łapka to było 5, gdzie planem było zagrać Ancient Tomb, Tropical Island, Carpet of Flowers, z tego w drugiej turze Tireless Provisioner, w trzeciej The One Ring.

Na szczęście gracz Stelli podarował mi już w drugiej turze dwa islandy, dzięki czemu Ring wskoczył w drugiej. W trzeciej turze było wielkie zatrzymywanie Stelli, cały pod dołożył się do zablokowania zwycięstwa – ja i Thrasios rzucając kontry, Kenrith losując idealną kartę, po którą pilot Stelli poszedł z Gamble.

Z tego miejsca gra miała się podobnie jak dwie pierwsze – nagle posiadając w stole dwa draw enginy – Ring i commandera – zaczynała się gra 1v3. Tura po turze dobierałem coraz więcej set up pod wygraną, ale wciąż nie konkretną linię do zwycięstwa. Przeciwnicy wręcz zaczęli się niecierpliwić, widząc, że szanse na zatrzymanie mnie są marne.

Kiedy padło pytanie “ile masz many?”, a odpowiedź brzmiała “coś koło 30”, już wszyscy, łącznie ze mną załamali ręce, że nie mogę skończyć. Na szczęście dobrałem Sea Gate Restoration, które dzięki dobroci Eternal Witness zagrałem dwa razy. Po dobraniu do 30 many i 30 kart, pokazałem Flicker + Sanctuary + Nissa po raz kolejny.

Pod 4 

Magda vs Nadu vs Rograkh Silas vs Aesi

Znowu ostatni, ale w tej grze już nie miałem tak naprawdę o co grać. Finał był pewny, macho chęć na pójście 4:0 jakby niewielka. Z tego powodu spytałem przeciwników, czy chcą, żebym grał normalnie czy puszczać im tury i niech sobie walczą o top 4 sami. Opponenci postanowili być honorowi i powiedzieli “don’t pull your punches”. No to pokazałem im punch time.

Clock of Omens – Ryan Yee

I chociaż nie wygrałem tej gry, to na pewno gracz Magdy ją zapamięta na jakiś czas. Turn 2 Aesi, ciągłe dobieranie odpowiedzi, zarówno na psucie moich rzeczy, jak i na psucie jego planu. Batalia ciągnęła się głównie między naszą dwójką, od 5 tury właściwie co turę leciał win attempt, to z jednej to z drugiej strony. Bohaterem spotkania okazała się nowa karta Talon Gates of Madara, które cofałem do ręki przy pomocy Trade Routes i na upkeepie blokowałem Magdę.

Gracz Rog Si keepnał tragiczną rękę, z jeszcze gorszą kontynuacją i nie istniał w grze w ogóle. Nadu na początku dostał removal w commandera i trudno mu było się odkopać, a że dobierał głównie removal przeciwko mnie, to Magda miała łatwiej się prześlizgnąć.

Ostatecznie Magda wygrała dzięki Clock of Omens combo i czekał nas finał.

Pod 5 – finał

Magda vs Stella vs Aesi vs Rograkh Silas

Wszystkich przy tym stole już widziałem – Stella, to ta sama Stella, która padła od kostki przy Gamble, Rog Si był tym samym, który w drugiej rundzie sterroryzował Sisay.

I szczerze, chciałbym napisać coś o tym podzie, ale nie bardzo jest co. Pierwsze dwie tury to rozwój, ja rzuciłem turn 2 Rhystic Study, będąc przekonany, że gra potrwa jeszcze turę, a nie potrwała. Turbo Grixis rzucił Ad Nauseam, dobrał sam ogień, ja z Rhystic Study nie dobrałem nic. GG w drugiej turze i zwycięzca turnieju znany. Najlepszy wynik w Swiss dał mi honorowe drugie miejsce.

Outro

I chociaż wisienki na torcie zabrakło, to wróciłem z turnieju zadowolony. Moja konstrukcja pokazała, że Simic landfall nie taki marny, na jakiego mogłoby wskazywać 36 landów w cedh, wszystkie gry wygrane głównie skillem politycznym i keepnięciem dobrej ręki. Dobre decyzję w odpowiednim momencie i konsystencja decku dała finał, dała parę nagród i wiatr w żagle na kolejne turnieje.


Mateusz „Boczek” Boczkiewicz – Od małego jestem fanatykiem MtG, wielbicielem siłowni, koszykówki, pokera, szachów, StarCrafta II i wielu innych (nie potrafi skupić się na jednym).

Przy stole cEDH zdecydowanie wolę control niż turbo i rogue od meta.

Całkiem przypadkiem wódz cedhowego klanu Gruul. Ojciec chihuahua z piekła rodem imieniem Rysio, choć od małego kocham Rottweilery.


Wsparcie przez Patronite

Gorąco namawiamy do wspierania naszego projektu EDH za pośrednictwem Patronite. Dzięki temu, będziemy mogli opłacać autorów tekstów, a także polepszać wizualną stronę materiałów i serwisu!

Chciałbym w tym miejscu także serdecznie podziękować wszystkim dotychczasowym darczyńcom, którzy wspierali i wspierają Psychatoga i jego twórców!

Komentarze