Magicowe mity i fakty – felieton o Magic Arena i Historic Brawl

Witam serdecznie w moim kolejnym felietonie na temat Magic Arena. Jako, że felieton rządzi się swoimi prawami, a jednym z tych praw jest jego całkowity subiektywizm, to i wszelkie tezy, czy opinie są moje własne.

Bardzo chętnie na ich temat podysktuję. Do rzeczy więc.

1. Magic the Gathering Arena to pay to win

Z takim stwierdzeniem spotykałem się wiele, wiele razy. Czy to prawda? I tak i nie. Przede wszystkim ciężko coś ugrać w competytywnej grze bez odpowiednich kart i decków. Te mają to do siebie, że po prostu są drogie. Zawsze tak było, papierowego Magica dotyczy to w jeszcze większym stopniu niż tego na Arenie. Z drugiej strony osiąganie dobrych wyników w Magicu wymaga umiejętności grania w Magica właśnie. I jest to fakt niepodważalny, dobry gracz zawsze osiągnie więcej niż średni, czy słaby gracz. Jest to truizm, o którym wielu graczy po prostu zapomina. Reasumując: w Magicu umiejętności grania są najistotniejsze, ale bez odpowiednich narzędzi (czyli kart) ciężko osiągnąć sukces.

Brak kart rekompensują formaty limited. Oczywiście tam też liczą się karty, które dostaniesz, ale skill mocno poprawia win ratio. Jednak tu kupowanie kart nie ma znaczenia.

2. Wbijanie Mythica na Arenie to banał, to tylko kwestia czasu

Rozprawmy się z tą wierutną bzdurą. Na moment pisania przeze mnie tego felietonu, patrząc na moją rangę w Mythicu zakładam, że Mythica wbiło około 2500 graczy. Według informacji znalezionych w necie, dziennie ponad 340.000 graczy gra na Arenie. Średnio ponad 10.000 jednocześnie. Mythica wbiło 2.500. Ok, ale oczywiste jest, że nie wszyscy są zainteresowani takim grindowaniem. Nadal, jeżeli z tych 340.000 zainteresowanych jest 10%, to i tak udaje się 6-7% z tych 10%. No dobrze, ale może po prostu oni grindowali odpowiednio długo i jest to faktycznie kwestia czasu.

Pobawmy się w matematykę. Od platinium 4 do mythica potrzebujesz wygrać 48 gier best of one. 48, oczywiście, gdybyś wygrał je wszystkie z rzędu. Mając powyżej przeciętny stosunek wygranej do porażek, powiedzmy 52%, potrzebujesz 1048 gier. Jeżeli przyjmiemy, że gra trwa 5 minut, to potrzebujesz 87 godzin grania, żeby wbić Mythica. Czyli średnio 3h dziennie, dzień w dzień. Brzmi jak ciężka praca. A to przecież przy założeniu, że więcej wygrywasz niż przegrywasz. Win ratio 60% to już 230 gier, co brzmi rozsądnie. Z tym, że win ratio 60% to już bardzo dobry rezultat. Dla porównania kilka statystyk. Jon Finkel, legendarny Jon Finkiel, na premier eventach ma ratio 67%. Słynny mistrz świata i oszust Watanabe 65%. Najlepszy chyba gracz w historii Kai Budde 64%. I jasne, Arena to nie premier event, a wbijanie Mythica, to nie wygranie Pro Tour. Ale z drugiej strony, ilu arenowych graczy śmie o sobie powiedzieć, że ma skilla porównywalnego z Finkielem czy Budde. Na pewno nie ja. Podsumowując: uważam, że wbicie Mythica to spore osiągnięcie wymagające umiejętności grania.

3. „Aggro i curve out decki to talie dla debili”

Coś takiego słyszę od 25 lat grania. Monored, to w prawo i tyle. Esper Legends grasz 1-2-3 i nie musisz w ogóle myśleć. I tak dalej. Jasne, są sytuacje, gdzie talia wygrywa za Ciebie. Możesz mieć dzień konia na turnieju, dobierać jak szalony i nic Cię nie zatrzyma. Ale przychodzi moment, gdzie jednak trzeba zrobić coś nieszablonowego, coś przewidzieć, zagrać dookoła. I tego deck za Ciebie nie zrobi. W aggro decku musisz podejmować mnóstwo decyzji, a pierwsza błędna zwyczajnie przegrywa grę. Nieprzemyślany atak, zły cel dla spalenia, zły blok, brak grania dookoła sztuczki przeciwnika – to wszystko prowadzi do porażki. Paradoksalnie granie proaktywnym deckiem jest sporo trudniejsze niż pasywną kontrolą, gdzie zwykle dostajemy czas na naprawę błędu. I znowu, jak w przypadku pozostałych punktów, wszystko sprowadza się do skilla. Bo to jest właśnie najwyższa wartość w Magic the Gathering.

Historic Brawl Greg, Aggro i curve out decki

4. MTG Arena to fatalne miejsce do testowania

Z tym zgadzam się w 100%. Z jednym, małym wyjątkiem. Winna tu jest ekonomia gry. Wszelkiego rodzaju dzikie karty są na wagę złota, robiąc wszystkie questy i kupując paczki jesteś w stanie zdobyć maksymalnie 2-3 rarowe wildcardy tygodniowo. Mitycznych jeszcze mniej. Jak tu craftować coś co nie jest sprawdzone? Z ciężkim sercem podchodzi się więc do wszelkiego rodzaju eksperymentów. A o co chodzi z tym wyjątkiem? No po prostu, kupujesz paczki, kupujesz wildcardy i craftujesz co chcesz. Czyli, albo mozolny i skazany na porażkę grind, albo karta kredytowa. Przypadek?

5. Zakładając nowe konto dostajesz mnóstwo paczek, są kody, otwierasz, robisz decka i jazda, grasz turnieje, wygrywasz i jest super extra

Zrobiłem eksperyment. Założyłem kilka kont, otworzyłem te paczki, kody i tak dalej. Średnio miałem 13-15 rzadkich dzikich kart i 3-4 mityczne. Popatrzmy na decki tier 1 do standardu. Esper Legends: 48 rare, 8 mythic. Domain Ramp: 40 rare, 6 mythic. No, ale to decki wielokolorowe i tak dalej. Ok, to monored: 15 rare 4 mythic. Mono white aggro to już 20 rare i 3 mythic. Czyli można od biedy złożyć monored (bez sideboardu) i zacząć radosny grind. Pomijając już fakt, że monored nie jest obiecnie tier1, to jak szybko znudzi Ci się granie jednym i tym samym deckiem? Lubię RDW, ale gdybym miał grać wyłącznie nim i grindować godzinami dziennie, to chyba wolałbym rzucić to w cholerę.

Zakładanie nowego konta na Arena Magic Online, Historic Brawl Greg

6. Wydawanie pieniędzy na Arenie to powód do wstydu, lamieriada i w ogóle to dobry gracz nie wydaje pieniędzy

Tutaj wchodzi totalnie moja perspektywa i nie będę się absolutnie upierał, bo i żyję pewnie w innym miejscu niż statystyczni czytelnicy Psychatoga. Jeżeli mam grindować paczki czy golda tylko po to, żeby nie wydawać kasy, to jest to dla mnie pozbawione sensu. Żeby wygrindować na Arenie produkt wartości 20$ ile trzeba czasu spędzić? 20$ to 3500 gemów. Za 7-x w turnieju BO1 dostajesz 3 paczki i 600 gemów, wpisowe 300, Czyli jesteś do przodu 900. Cztery turnieje to 3600. Cztery turnieje w których zrobisz 7-x. Czyli minimum 28 gier, niech każda trwa 10 minut, 280 minut, prawie 5h.

Mam pracę dodatkową jazdy na Uberze, zarobek to właśnie około 18-20$/h. Chyba już wolę te dodatkową godzinę przejeździć i kupić te paczki. A grać dla wyniku, satysfakcji, czy przyjemności niż ze spiną, że trzeba wygrać. I, oczywiście, rozumiem, że nie każdy ma taką możliwość. I zupełnie nie o to mi chodzi, że mam lepiej czy gorzej. Po prostu apeluję, aby nie siać nienawiści wobec kogoś, kto po prostu chce pograć, nie ma ochoty grindować, a zamiast tego woli kupić paczki i pograć tym czym ma ochotę.

7. Ostatni punkt: historic brawl jest super.

Jest super. Tylko niech dodadzą granie dla 4 osób.

Historic Brawl jest super, gra 4-osobowa?

 


Grzegorz "Greg" Zieliński, GregZGrzegorz „Greg” Zieliński – autor.

Z Magicem związany z przerwami, od 1997 roku. Jego pierwszym deckiem na poziomie turniejowym był osławiony RecSur. Po kilku latach grania w różnych formatach opuścił Magica na 10 lat, żeby wrócić w 2013. Kolejne 10 lat przerwy i kolejny powrót. Prywatnie jest ojcem trójki dzieci, żyje i pracuję od wielu lat na Long Island w stanie Nowy Jork.

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (