Jest wtorek 31 lipca 2012 roku. W poniemieckiej kamienicy, w mieszkaniu na pierwszym piętrze Mateusz Myślicki siedzi w swoim ulubionym fotelu. Otacza go półmrok, zapalona jest tylko lampka. Myślicki wpatruje się w blade światło monitora, stykając palce pod brodą. W jego głowie rodzi się plan.