Moje boje na Arena Mtg, czyli jak po dekadzie wrócić do Magica i się nie odbić

Witam serdecznie i zacznę od przedstawienia się. Nazywam się Grzegorz Zieliński, moją przygodę z Magicem zacząłem w 1997 roku, wchodził wtedy Tempest, a marzeniem każdego gracza było wyciągnięcie z paczki Tradewind Rider, albo Cursed Scrolla. Jednakże moja ostatnia aktywność magicowa miała miejsce 10 lat temu. Wtedy też napisałem kilka artykułów na Psychatogu.

Przez te 10 lat z karciankami miałem o tyle wspólnego, że pograłem trochę w Hearthstone. Łatwe wbijanie legend, kompletny brak zainteresowania innymi niż ranked trybami oraz coraz mocniejsze nastawienie na RNG (czyli losowość) spowodowały, że postanowiłem spróbować wrócić do Magica. Granie na żywo ze znajomymi w moim przypadku odpada, została mi Arena. I to właśnie o moich doświadczeniach z Areną chciałbym opowiedzieć.

Round 1 – FIGHT!

Konto założyłem 2go października. Poczytałem trochę o tym co robić po zarejestrowaniu: radzono, żebym znalazł i wpisał kody, co też uczyniłem. Dostałem sporo paczek kart. Dodatkowo w growej skrzynce mailowej znalazłem kilkanaście maili, które również dały mi kolejne paczki.

Magic Arena, talia, deck

Zrzut ekranu z Magic Arena

W ten sposób na starcie miałem sporo kart oraz kilkanaście tak zwanych wildcard. To taka pusta karta, którą możemy zamienić na dowolną kartę tej samej rzadkości. Mityczną wildcard zamieniamy na dowolnego mythica i tak dalej. Oprócz tego kupiłem za 5$ pakiet powitalny, który dał mi kolejne paczki i sporo arenowej waluty.

Przeglądając formaty postanowiłem złożyć deck do historic. Od razu wykluczyłem standard, bo nie wiedziałem, czy będę chciał się zagłębiać. W historicu możemy grać wszystkimi kartami, co jest super rozwiązaniem dla kogoś kto nie chce się bawić w codzienną analizę mety czy martwić rotacjami.

Po przejrzeniu talii na stronkach internetowych mój wybór padł na mono black control. Ten archetyp od niepamiętnych czasów jest bardzo przyjemny w graniu, każda gra wygląda inaczej. Dodatkowo nie był zbyt drogi do złożenia, w wielokolorowych deckach same landy ogołocą nas z wildcard. No i, co najważniejsze, deck jest wystarczająco mocny żeby nie być frustrujący w graniu. Decklista poniżej. Tak wyglądał całkowity początek.

Po parunastu dniach wiedziałem, że Magic nadal mnie ma, więc postanowiłem, że wracam na całego. Moja mono black contola ewoluowała w UB controlę, którą ostateczenie wbiłem mythica. Lista poniżej.

Ok, ale jak wypada sama Arena?

Ekonomia i UX Magic: the Gathering Arena

Magic: the Gathering Arena ssie. Pod wieloma względami. Po pierwsze jakiekolwiek granie na telefonie absolutnie mija się z celem. Już nawet pomijając to, jak nieresponsywny jest ten program to wielkość kart, przycisków i tekstu sprawia, że granie to mordęga, a wcale nie mam małego telefonu (iPhone 11 Pro Max). Dopiero na 10calowym iPadzie zaczęło dać się sensownie grać.

Hearthstone pokazuje, że da się to ogarnąć o wiele lepiej. Po drugie ekonomia gry. O bogowie, to jest dopiero koszmar. Ok, da się stworzyć konto, złożyć JEDEN w miarę prosty deck i grać, a nawet wbić mythica, czego jestem przykładem, no tylko co dalej? Niewiele.

Drugiej talii z tych daily rewards nie ma absolutnie możliwości złożenia, więc jesteśmy skazani na granie tym co jest. Nie da się niszczyć kart, więc jesteśmy skazani na wildcards. Wildcard jest gwarantowana co szóstą paczkę. Robiąc wszystko codziennie dostajemy 1.5 paczki dziennie. 4 dni trzeba, żeby zrobić rare, 16 dni grindowania żeby zrobić set jakiegoś nonbasica. Gdzie w dwukolorowej talii mamy ich 16-20. A gdzie reszta? Gdzie mythiki? Hearthstone daje możliwość zamieniania kart w pył i tworzenia z tego pyłu nowych. Czyli możemy spokojnie zmienić kupkę crapu w coś sensownego.

Magic Arena Mythic

Zrzut ekranu z Arena Mtg – Mythic\

W Arenie nasz crap z paczek siedzi sobie w kolekcji i nic nie robi. Czyli pay to win? No nie do końca, bo jednak granie z sukcesami w Magica wymaga, niespodzianka, umiejętności grania w Magica. Jednakże brak dobrej talii zdecydowanie to utrudnia. A paskudna ekonomia gry może jedynie odstraszyć nowych graczy, a nie spowodować, że będą wydawać pieniądze na paczki. Z jakiegoś powodu online Hearthstone jest o wiele popularniejszy od Magica online i myślę, że właśnie ekonomia gry ma tu bardzo duży wpływ. Jeżeli chcesz grać i nie chcesz wydawać pieniędzy musisz być bardzo świadomy i bardzo ostrożny w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji. Jest to ogromne ograniczenie, bo pozbawia Cię super istotnego elementu tej gry, czyli kreowania własnych talii i szukania własnych rozwiązań, no ale tak to wygląda.

Life is a game. Money is how we keep score

Ok, a jak to wyglądało u mnie? Jak wspomniałem, na początku wydałem 5$. Później kupiłem Adventure Packa za 15$, a za te kryształki kupiłem season passa. I akurat season passa bardzo polecam, bo wpada dużo paczek, golda i trochę śmieci. Dalej, kupiłem łącznie 5 paczek rarowych wildcard oraz 1 paczkę mitycznych. Koszt 70$. Do tego na stronie z kodami za 10$ bundla z 12 paczkami kart. Łącznie wydałem 100$ plus tax to będzie 108$.

Co z tego mam? Mam trzy decki do historica: mono black control, ub control i ub ninja. Mam deck do standardu ub faeries, a do midrange espera brakuje mi 15 rarów. Czyli mam dosyć różnorodne talie, z sideboardami, w różnych formatach. Czy żałuję? Nie, bo miałem w planach zakup Spider-Mana 2 i Metal Gear Solid Collection na PS5, a za te gry zapłaciłbym 130$. I nie sądzę, żeby te tytuły dały mi tyle radochy, satysfakcji i zaangażowania co Magic. I nie wspomnę nawet o odnowieniu znajomości po latach.

Po

Czy polecam granie na Arenie? Tak, ale tylko jak jesteś w pełni świadomy tego co robisz. Jak nie chcesz wydawać pieniędzy i zaczniesz palić bezmyślnie wildcards, to szybko zostaniesz z niczym i jedyne co zostanie, to zrobienie nowego konta. Ale jak chcesz pograć i jesteś gotowy na to, co i w papierowym Magicu jest naturalne: otworzenie portfela, to Arena da Ci sporo radości. Szkoda jedynie, że sam program nie wynagradza gracza lepiej za jego dobrą grę, czy postępy. Szkoda, że ekonomia gry jest tak okrutna. Magic: the Gathering, to fantastyczna gra. Ogromnie cieszę się, że do niego wróciłem i nadal mam tę samą radochę jak 25 lat temu gdy marzyłem o Cursed Scrollu z paczki Tempests


Grzegorz "Greg" Zieliński, GregZGrzegorz „Greg” Zieliński – autor.

Z Magicem związany z przerwami, od 1997 roku. Jego pierwszym deckiem na poziomie turniejowym był osławiony RecSur. Po kilku latach grania w różnych formatach opuścił Magica na 10 lat, żeby wrócić w 2013. Kolejne 10 lat przerwy i kolejny powrót. Prywatnie jest ojcem trójki dzieci, żyje i pracuję od wielu lat na Long Island w stanie Nowy Jork.

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (