Wynik: niesatysfakcjonujący. Relacja z PTQ Honolulu na MTGO

Witam wszystkich zainteresowanych limited Innistradu. W tym artykule opiszę moją przygodę z grindowaniem limited Innistradu dnia 17 grudnia od godziny 20:00 do godziny 7:00 rano dnia następnego. Graliśmy o zaproszenie do Honolulu, udział w Superdrafcie za 1000$ oraz paczuszki. 

W turnieju wzięło udział ok. 430 osób, co zaowocowało 10 rundami. Jak widzicie, faza swiss trwała bardzo długo, co mogło się przełożyć na moje decyzje w drafcie.

 

Na początek chciałbym zaznaczyć, że nie mam zrobionych screenów z sealed poola, który trafił w moje ręce. Podam deck z pamięci oraz parę saidowych kart, którymi rotowałem zależnie od meczapów. Deck okazał się niezwykle potężny czyniąc wynik 9-1. Oto on:

Geistflame, Brimstone Volley, Reckless Waif, Delver of Secrets, 2 Forbidden Alchemy, Armored Skaab, Manor Gargoyle, Devil’s Play, Blasphemous Act, 2 Makeshift Mauler, Stitched Drake, Claustrophobia, Silent Departure, Grasp of Phantoms, One-Eyed Scarecrow, Rolling Temblor, Kruin Outlaw, Galvanic Juggernaut, Dissipate, Ashmouth HoundTraveler’s Amulet. Landy: 2 Swamp, 8 Island, 7 Mountain.

W sidzie zostało: 1 Harvest Pyre, 1 One-Eyed Scarecrow, 1 land co strzela za dwa.

Co do początkowej konstrukcji, to prawie zawsze wylatywał Reckless Waif i wchodziło Pyre albo ścianka. Mały wilkołak znalazł się w mainie jako paliwo dla 3 krit, które korzystają z grobu. Okazało się jednak, że nie było potrzeby wsadzać tej 13. krity i Harvest Pyre po Sajdzie działało zupełnie przyzwoicie bez niej.

Mecze w Swissie odbyły się właściwie bez historii. Jeżeli gra trwała dostatecznie długo, to power level moich kart przeważał o losie pojedynku. Przegrałem jeden mecz przez problemy z maną. Najwięcej radości dawało zagranie Gargulca i poparcie go Actem. Często jednak zdarzało się tak, że removalem usunąłem wszystkie zagrożenia u przeciwnika, a grę kończyłem pojedynczym lub podwójnym Devil’s Playem. Maszyna była na tyle potężna, że mogłem sobie pozwolić na nonszalancką grę i popełnianie różnych błędy, ale wszystko zostało mi wybaczone.

Dużo ciekawsze wydają się moje poczynania w top8, na których mogła rzutować wczesno-poranna pora. Oto zapis drafta:

Pick po picku: http://www.raredraft.com/watch?d=31s5w. Tam też są komentarze do picków. 


Pack 1 pick 1:

Mój Pick:
Wydaje mi się, że tutaj popełniłem pierwszy błąd. W grę wchodziły trzy karty: Victim of the Night, Invisible Stalker i Butcher’s Cleaver. Mając w pamięci słowa Sołtysa – skłaniałem się ku Tasakowi. Nie wpuszczanie się w kolor i dobra karta byłaby w tym przypadku lepsza. Jednak moja pokrętna logika chciała, abym złożył niezatrzymywalną maszynę na Stalkerach. Stąd pick.

 

 

 

Pack 1 pick 2:

Mój Pick:
Tutaj wykazałem się niekonsekwencją, bo w pomysł złożenie maszyny na Stalkerach najlepiej wpasowywałby się Dagger. Jednak wymyśliłem sobie, że warto by odciąć trochę niebieskiego, dlatego zabrałem bounce. Bardzo lubię tę kartę. Puszczam alchemista, ale sądzę, że jest tyle innych dobrych kart w paczce, że niekoniecznie wpuszczę sąsiada w niebieski.

 

 

 

Pack 1 pick 3:

Mój Pick:
Dosyć pusta paczka. Spectral Rider ma trudny koszt, więc nie biorę go pod uwagę. Zostają 2 niebieskie commony, wybrałem lepszy. Puszczam zielony, bo nie przepadam za UG.

 

 

 

 

Pack 1 pick 4:

Mój Pick:
Paczki nie rozpieszczają, ale pokazują się ciekawe sygnały. Kolejna zielona karta w postaci węża, kolejna biała w postaci Rebuke’a. Postanowiłem jeszcze się nie decydować i poszedłem w aggro niebieski.

 

 

 

Pack 1 pick 5:

Mój Pick:
Tutaj widzimy, że zielony i biały prawdopodobnie jest open. Jest jeszcze pochodnia, która nie wpuszcza mnie w kolory. Wydaje mi się, że powinienem tutaj brać młodzieńca, który idealnie pasowałby do strategii aggro UW. Z drugiej strony o removal trudno w tym archetypie, więc pochodnia może nie była taka zła.

 

 

 

Pack 1 pick 6:

Mój Pick:
Trochę zgłupiałem, bo wcześniej puszczony do mnie 3/1 lifelink nie zwiastował takiego picku na tym etapie. Niemniej uznałem to za czytelny sygnał. UB aggro?

 

 

 

 

Pack 1 pick 7:

Mój Pick:
Najsolidniejsza karta w paczce. Kombi się ze Stalkerem, więc biały na pewno śmiga. Mogło być błędem, że nie zdecydowałem się na niego wcześniej – przez co koleżka obok mnie będzie mnie odcinał w p2.

 

 

 

 

Pack 1 pick 8:

Mój Pick:
Dla odmiany dwie czerwone karty się pokazały, o 7 rano nawet mnie to już nie zdziwiło. Curiosity nie jest jakieś rewelacyjne, ale szybko podpięte może podebrać kilka karcioszek.

 

 

 

 

Pack 1 pick 9:

Mój Pick:

Pack 1 pick 10:

Mój Pick:
WTF? Jednak czerwony? Vampir jest cienki, choć pasuje do strategii szybkiego UR, ale i tak nie powinno go już tutaj być. To samo tyczy się Scourge’a, który jest solidnym zawodnikiem i bardzo się dziwię, że aż tutaj dotarł. Kontrujemy gnojka.

 

 

 

Pack 1 pick 11:

Mój Pick:

Pack 1 pick 12:

Mój Pick:

Pack 1 pick 13:

Mój Pick:
Obie karty są solidne. Pająka na pewno nie powinno tu być, a Vampir też nie jest taki najgorszy. Znajdźcie mi powód dlaczego te dwie karty tutaj się znalazły.

 

 

 

 

Pack 1 pick 14:

Mój Pick:

Pack 1 pick 15:

Mój Pick:

Pack 2 pick 1:

Mój Pick:
Najlepsze dwie karty tutaj to właśnie Slayer i Dearly Departed. Slayer jest przewagą samą w sobie i w połączeniu z bouncem, może zostać mistrzem ceremonii. Wole go też ze względu na koszt. Preferuje decki na 16 landach i zagranie na szczycie mana curve gościem za 6 byłoby sprzeczne z założeniem.

 

 

 

Pack 2 pick 2:

Mój Pick:
Nie wiem co ja tak się uparłem na to aggro. Z ciekawych kart w paczce jest jeszcze Rig i Skaab. Chciałem grać na 16 landach i napierać. Claustrophobia w tej strategii jest lepsza. Możliwe, że Rig też byłby poprawnym wyborem, ale odpada z tego samego powodu co Dearly Departed.

 

 

 

Pack 2 pick 3:

Mój Pick:
Tutaj miałem dylemat: Haunt czy Demonmail Hauberk. Wybrałem lepszą kartę. Jak uważacie, słusznie?

 

 

 

 

Pack 2 pick 4:

Mój Pick:
Niestety nic sensownego w kolory. Skaab byłby przyzwoity, ale mojej maszynie brakuje power levelu. Splash na tym etapie jest dopuszczalny.

 

 

 

 

Pack 2 pick 5:

Mój Pick:
UWr na szybkości powinno lubić tego typu zawodników.

 

 

 

 

Pack 2 pick 6:

Mój Pick:
Wybór był pomiędzy Dissipatem, a Moment of Heroism. Co do siły tej kontry przekonałem się w sildzie, w drafcie nigdy nią jeszcze nie grałem. Plan był na początkowy wysyp i potem wyłączanie mid i late game’owych zagrożeń u oppa. Dissipate spełnia swoją rolę, a Moment of Heroism może spokojnie jeszcze przyjść.

 

 

 

Pack 2 pick 7:

Mój Pick:
Znowu ten zielony spirit… Fortress Crab jest w kolor i pozwoli kupić trochę czasu.

 

 

 

 

Pack 2 pick 8:

Mój Pick:
Ooo, ciekawa karta. Wahałem się, czy kontra nie byłaby lepsza, ale uznałem, że więcej korzyści będzie ze sweepera. Raz, że mnie nikt nim nie skara, a dwa – mogę go wkładać po sidzie. Po rozegraniu feralnego meczu stwierdzam, że powinienem mieć ją w mainie.

 

 

 

Pack 2 pick 9:

Mój Pick:
Z braku zawodników i tym gościem zagram. Zielony cały czas rozpieszcza.

 

 

 

 

Pack 2 pick 10:

Mój Pick:

Pack 2 pick 11:

Mój Pick:
Prezent. Nie sądziłem, że obróci.

 

 

 

 

Pack 2 pick 12:

Mój Pick:

Pack 2 pick 13:

Mój Pick:

Pack 2 pick 14:

Mój Pick:

Pack 2 pick 15:

Mój Pick:

Pack 3 pick 1:

Mój Pick:
Wybór rozgrywał się pomiędzy Scholarem, a Gallows Wardenem. Opcja pójścia w czarny dawno przeminęła, więc Moan i Victim nie stanowi już opcji. IMO Looter jest lepszy – odsysa landy i straszy dużym atakiem, a przy mojej ilości zawodników, każde early zagrożenie jest ważne.

 

 

 

Pack 3 pick 2:

Mój Pick:
Brałem pod uwagę Drake’a , Młodzieńca i Bondsa. Początkowo chciałem zabrać Drake’a, ale Bonds pasuje idealnie do koncepcji: pakuje Stalkera albo wyłącza zagrożenia.

 

 

 

 

Pack 3 pick 3:

Mój Pick:
Potrzebuje zawodników na t2. Z trójki tu obecnej Moba widzę w mojej talii, szczególnie z opcją na poświęcanie typów dla demonicznej zbroi.

 

 

 

 

Pack 3 pick 4:

Mój Pick:
…i prezent. Bardzo uradowałem się z tej karty. W związku z tym, że jesteśmy bardziej niebiescy niż biali, to latacz w ogóle w grę nie wchodził. Amulet też był opcją, ale za słabą.

 

 

 

 

Pack 3 pick 5:

Mój Pick:
Znowu dobra późna karta. Zdaje się, że dobrze wpasowałem się w kolory, tylko że trochę za późno (o jakies 2 picki). Deczek może nie będzie tak tragiczny jak myślałem.

 

 

 

 

Pack 3 pick 6:

Mój Pick:
Ciężka decyzja do podjęcia – wahałem się pomiędzy lataczem, a Torchem. Niska liczba stworów w decku zadecydowała.

 

 

 

 

Pack 3 pick 7:

Mój Pick:
Nie wiem, co jest z tym czarnym. Jakiś taki przebrany, ale coś zawsze jest.

 

 

 

 

Pack 3 pick 8:

Mój Pick:
Nieoczekiwany prezent. Pozostałe dwie karty: Apprentice i Cathar też bym widział w decku, ale nie stanowią konkurencji.

 

 

 

 

Pack 3 pick 9:

Mój Pick:
Bez sensu pick. Lepiej już było te kontrę wziąć, albo skontrować małego latacza.

 

 

 

 

Pack 3 pick 10:

Mój Pick:
Mówiłem, że jeszcze przyjdzie. Lubię tę sztuczkę, szczególnie w takich wyścigowych deckach. Pozwala kupić dużo czasu i odmienić losy meczu.

 

 

 

 

Pack 3 pick 11:

Mój Pick:
Nie wiem jak Klątwa i kolejny Markov obróciły. Cuda się zdarzają – klątwa siadła w deck.

 

 

 

 

 

Pack 3 pick 12:

Mój Pick:

Pack 3 pick 13:

Mój Pick:

Pack 3 pick 14:

Mój Pick:

Pack 3 pick 15:

Mój Pick:

Do wizualizacji drafta wykorzystałem draft converter.


Deck złożyłem następująco:

1: Delver of Secrets, Geistflame, 2 Silent Departure, Blazing Torch, Curiosity

2: Invisible Stalker, Deranged Assistant, 2 Unruly Mob, Avacynian Priest, Bonds of Faith, Moment of Heroism, Curse of Stalked Prey

3: Claustrophobia, Civilised Scholar, Dissipate, Elder Cathar

4: Moon Heron, Slayer of the Wicked, Demonmail Hauberk, Fortress Crab, Abbey Griffin

5: Battleground Geist

Landy: 1 Moorland Haunt, 2 Mountain 7 Island 6 Plains

W odwodzie zostały: 2 Sensory Deprivation i Rolling Temblor.

Nie byłem zadowolony z decku, ale nie pozostawałem bez szans. Warunkiem były 7mki pełne zagrań w tempo i mądra gra. Niestety, zabrakło jednego i drugiego.

Rozgrywka w top8 jest dla mnie dosyć mglistym wspomnieniem ze względu na wczesną porę. G1 zacząłem od mulligana i rączki z 3 landami i mało agresywnymi zawodnikami. Przeciwnik zaprezentował curve out od 2 do 5 tej tury + jeden removal. Ja nie dobierałem odpowiednich zagrożeń i gra skończyła się tak szybko, jak  zaczęła. Druga gra to solidne rozdanko, gdzie przeciwnik nie wytrzymał tempa. W obu grach nie zobaczyłem najciekawszych kart w moim decku: Stalkera, Tasaka, Slayera… W g3 też musiałem zacząć od mulligana i wszystko pewnie byłoby dobre, ale popełniłem dwa błędy. Pierwszy – nie zagrałem pod top deck splashowanego Mountaina i zagranie Klątwy. Mogłem zaryzykować i chumpować zawodnika 4/4, po czym wciskać się lataczem 3/3, który w razie top decku regularnie by się pakował. Zamiast tego zablokowałem lataczem i jakimś maluchem, zabijając to pojedyncze zagrożenie. Świadomie dokonałem tej niekorzystnej wymiany licząc, że Unruly Mob 7/7 zmusi mojego przeciwnika do chumpowania (zabijał go na 2 ataki). Jak to w życiu bywa, naszedł Mountain, a Klątwa stała się bezużyteczna. Drugi błąd nastąpił 2 tury później. Był to atak rzeczonym Mobem w 1 karte u przeciwnika. Z gry nie wynikało jakby miał Rebuke’a. Pozwolił na wcisk w poprzedniej mimo, że mógł spokojnie już się go pozbyć. Musiał go dobrać albo jakoś chytrze przekisić. Mogłem sobie pozwolić na zostawienie Moba w bloku i spróbowanie dobrania następnych zagrożeń lub Dissipate’a – moja obawa przed takim rozwiązaniem wynikała z obecności Nightbird Clutches’a, przez którego przegrałem G1. Wolałem narzucić presję i liczyć, że przeciwnik nie ma removalu. Rebuke odnalazł się na rączce i w dwóch następnych turach (dobrałem 2 landziki) zakończyła się moja przygoda z PTQ Honolulu.

Co do kwestii Swissa, to podejrzewam, że mogłem nie wrzucać wilkołaka do maina, tylko dorzucić kolejny removal. Jednak, to dla mnie sprawa marginalna. Liczę na konstruktywną krytykę sposobu mojego draftowania. Jak widzieliście, rozkład kolorów w drafcie nie był taki oczywisty, a bardziej przypominał granie 4-3-2-2 – czyli cytując Pawła „Maję” Majkowskiego – „pływanie  w szambie bez gogli”. Niestety nie nabrałem odpowiednio dużo tlenu i ta gęsta breja pociągnęła mnie ze sobą na dno.

Dzięki za poświęcony czas i komentujcie!

– Robert Szarata


Robert „Szary” Szarata – Mistrz Polski 2007 oraz Top 8 MP 2009. W MTG gra od Odyssey z małymi przerwami. Jego kariera przebiegała etapami: intensywne granie, organizowanie turniejów, casual, a obecnie limited na MTGO (nick: Szary).

Studiuje 4 rok kulturoznawstwa. Fascynuje się Teorią Gier, pisał na jej podstawie pracę licencjacką „Ewolucja od gier w karty do gier karcianych na przykładzie MtG w Polsce”. Interesuje się siatkówką, kinem, muzyką i literaturą. Ma za sobą również etap aktorski: nagrody na amatorskich festiwalach i pomniejsze role w Teatrze Polskim.

 

Komentarze

Psychatog.pl

nie kopiuj : (