Dzięki uprzejmości United Airlines, linii lotniczej, która postanowiła popsuć mi powrót do domu po przeżyciu dwóch tygodni w istnym raju, miałem zdecydowany nadmiar czasu. Standardowa procedura: odwołamy ci lot, w zamian przebookujemy na jakiś żałosny zamiennik. W ten sposób zamiast wracać do domu 23h, wracam niemal 30, z dwiema ponad-pięciogodzinnymi przesiadkami (swoją drogą, …