Sobota, 12 kwietnia, godzina 5:00. Kolega z teamu obudził mnie, mówiąc, że za chwilę musimy się zbierać do Bydgoszczy na GPT. Z jednej strony strasznie się cieszyłem, że to już dzisiaj. W zasadzie jestem człowiekiem jednego formatu, a każdy większy turniej moderna poza sezonem jest na wagę złota. Z drugiej, pora na wstawanie była nieludzka. No nic, trzeba było się podnieść, szybko umyć, zjeść śniadanie mistrzów i wyjść. No i jeszcze tylko sprawdzić, czy na pewno wziąłem się ze sobą wcześniej złożoną maszynę. Jest na miejscu, można ruszać. Wsiadając do samochodu przeszło mi przez myśl, czy tym razem nie za bardzo uwierzyłem w bogów topdecku. Ze wszystkich znajomych tylko dwie osoby nie wyśmiały mojego pomysłu na ten turniej (z tego miejsca pozdrawiam największego hejtera – Jurasa), a każdy radził abym nie zmieniał Storma (którym gram od dłuższego czasu) na nic innego.
Kontynuuj czytanie