„Witajcie w krainie brutalnych i honorowych wojowników, dla których sensem życia jest walka. W świecie, w którym sięgająca po horyzont horda goblinów, ogrów, orków i ludzi maszeruje w poszukiwaniu kolejnej bitwy i kolejnego zwycięstwa. W miejscu, który dał światom i ukształtował na swój obraz i podobieństwo bratobójcę Sarkhana.”
To wprowadzenie do artykułu o Mardu Midrange napisałem na początku grudnia. Było to kilka dni po tym, jak święte nakazy Edyktów Ilgara poprowadziły Ryana Scullina do zwycięstwa w GP San Antonio. Wydawało się wówczas, że Mardu Midrange stanie się najmocniejszym deckiem w Standardzie. Jednak format, w którym spotykają się bogowie i khanowie, jest bezlitośnie szybki i zmienny. Czytaj dalej